Papież widzi Kościół żywy, entuzjastyczny. Ale jest też letni Kościół, niezbyt zaangażowany
Młodzi Polacy powitali papieża i pielgrzymów z całego świata kolorowo i serdecznie, z otwartymi ramionami. Taka już jest ta polska gościnność. Ale wizyta papieża zawsze ma też kontekst polityczny. Do jakiego Kościoła przyjechał Franciszek, do jakiej Polski?
Młodzi Polacy powitali papieża i pielgrzymów z całego świata kolorowo i serdecznie, z otwartymi ramionami. Taka już jest ta polska gościnność. Ale wizyta papieża zawsze ma też kontekst polityczny. Do jakiego Kościoła przyjechał Franciszek, do jakiej Polski?
Nikt nie wątpi, że Polska jest podzielona, także przez Kościół instytucjonalny. Na lepszych i gorszych parafian, na Żydów, gejów i lewactwo. Wielu wiernych uwiera Kościół nadmiernie upolityczniony, a za mało służebny. Do tego chwieją się autorytety kościelnych hierarchów. Czy Franciszek ociepli ich wizerunek?
Papież przyjechał na spotkanie z młodzieżą, ale także po to, by świętować z nami, w Częstochowie, 1050. rocznicę chrztu Polski. Uroczystości rocznicowe, państwowo-religijne, które z tej okazji już odbyły się w kwietniu w Gnieźnie i Poznaniu, pokazały, że Kościół radzi sobie z różnymi sytuacjami kryzysowymi, ale nie tylko to. - W sposób wyraźny Kościół został wówczas przedstawiony jako partner państwa, ale partner nierównorzędny, którego władza polityczna potraktowała w sposób instrumentalny - mówi dr Damian Guzek z Uniwersytetu Śląskiego. Jego zdaniem obraz medialny wyraźnie pokazuje, że hierarchia kościelna i partie polityczne coraz częściej idą ze sobą w parze. Zbyt bliski flirt „tronu z ołtarzem” nigdy nie wyszedł na dobre, zwłaszcza Kościołowi.
- Na własne oczy papież zobaczy w Polsce Kościół pełen entuzjazmu, młodych ludzi, którzy żywiołowo dzielą się doświadczeniem swojej wiary i których stać na wielki wysiłek przygotowania Światowych Dni Młodzieży. A jednocześnie rośnie dystans do religii wśród letnich katolików średniego pokolenia - dodaje dr Guzek. - Stają w opozycji do Kościoła instytucjonalnego i do hierarchów. Widać więc rozdźwięk Kościoła żywego, który jest w pobliżu Franciszka i ludzi młodych, oraz Kościoła letniego, który jest niezaangażowany, a przy tym wyczulony na udział hierarchii w wątkach politycznych.
Miłosierdzie dla uchodźców
Jedne z pierwszych słów, jakie w Polsce wypowiedział papież Franciszek, dotyczyły miłosierdzia dla uchodźców: - Potrzebna jest gotowość przyjęcia ludzi uciekających od wojen i głodu, w tym do swobodnego i bezpiecznego wyznawania swojej wiary - mówił na Wawelu. W sprawie uchodźców nasi duchowni dość jasno deklarują, że mamy wobec nich chrześcijańskie obowiązki, choć są i tacy księża, którzy straszą multikulti, i takie katechetki, które o muzułmanach mówią, że to „dzieci szatana”.
Słowa papieża poszybowały w stronę narastającej w Polsce fali protestów przeciwko uchodźcom i to fali głównie ludzi młodych. Kościół instytucjonalny dyplomatycznie milczy w tej sprawie, jakby nie zauważał, że to jest również jego porażka, bo przecież ta młodzież jest katechizowana od przedszkola. Gdzie w tej sprawie jest to religijne wychowanie? Ale kościelni hierarchowie milczą także wtedy, gdy wielu polityków partii rządzącej głośno straszy Polaków uchodźcami.
Papież wielokrotnie spotykał się z uchodźcami i bezdomnymi. Odwiedza ich w noclegowniach i polecił zorganizować dla nich darmowe ambulatorium na terenie Watykanu. We współczesnym świecie, w którym dochodzi do tylu aktów przemocy uzasadnianych kulturowo czy religijnie, są to ważne gesty.
„Chciałbym Kościoła ubogiego dla ubogich” - to jedne z pierwszych słów Franciszka, gdy został papieżem. Wciąż nawołuje hierarchów kościelnych do skromności. Zamiłowanie do przepychu niektórych polskich duchownych razi wiernych równie mocno, jak nadmierne politykowanie. Zdaniem Franciszka cenniki w parafiach to grzech zgorszenia. Potrzebny jest więc rachunek sumienia.
Mówi, jakby widziała Jezusa
Z diecezji katowickiej zarejestrowało się na Światowe Dni Młodzieży około 2,5 tysiąca osób. Kościół w całej Polsce liczył na większy entuzjazm młodych. - Zamówiliśmy dodatkowo 4 tys. darmowych wejściówek i wszystkie się rozeszły - pociesza ks. Marcin Wierzbicki, duszpasterz młodzieży w archidiecezji katowickiej.
W Polsce wciąż jest wielu katolików z metryki, znacznie mniej zaś z praktyki. Do kościoła chodzi nie więcej niż 35-40 proc. Większość pogubiła się w swoim życiu duchowym. W ostatnim ćwierćwieczu Kościół stracił ponad milion wiernych. Badania socjologiczne potwierdzają wyraźny spadek udziału dzieci i młodzieży w niedzielnej mszy, co dowodzi, że katecheza w szkole nie przynosi wielkiego efektu.
- Uczestnictwo w praktykach religijnych w latach licealnych i w czasie studiów maleje - wyjaśnia prof. Wojciech Świątkiewicz, socjolog UŚ. - Religijność generalnie podlega przemianom. Przechodzimy od społeczeństwa losu do społeczeństwa wyboru. Los wpisywał się w projekt życia kolejnego pokolenia: skoro rodzice, dziadkowie tak postępowali, to ja też. Model społeczeństwa wyboru sprowadza się do tego, że człowiek sam musi podjąć decyzję i brać za nią odpowiedzialność. Dotyczy to nie tylko religijności. W świecie młodych ludzi te wybory niekoniecznie są związane z oczekiwaniami.
Prof. Świątkiewicz widzi jakiś kryzys formuły duszpasterstwa akademickiego. Z powierzchownej tylko obserwacji uczestników Światowych Dni Młodzieży wynika, że ludzi w wieku 25-30 lat nie było zbyt wielu.
- Także polski katolicyzm podlega przeobrażeniom i może bardziej staje się katolicyzmem indywidualnym niż masowym - dodaje socjolog.
Jeszcze kościoły w Polsce są pełne, ciągle słychać na wieży dzwony, to nasz znak firmowy. Chrześcijaństwo sentymentalne, naładowane symboliką narodową, ale to religijność przeszłości. - Polski gorliwy katolik nie lubi obcych, boi się innych. Dlatego bycie religijnym staje się passe, bo ludzie od razu myślą, że jesteś nietolerancyjny, zacofany, masz wąskie horyzonty myślowe -mówi 29-letnia Justyna z Katowic. - Nauka religii nie sprawia, że stajemy się lepsi, pracujemy nad swoją duchowością.
Nie państwo decyduje w publicznej szkole o celach i treściach nauczania religii. W Śląskim Kuratorium Oświaty nikt nawet nie wie, ilu uczniów korzysta z tych lekcji. Zwłaszcza w szkołach ponadgimnazjalnych odsetek uczniów na religii maleje. Marta, gimnazjalistka z Jastrzębia-Bzia, mówi, że w jej klasie na 30 uczniów na religię chodziło 19. - Na niedzielnej mszy dla młodzieży jest nas co najwyżej 15 proc. - przekonuje. Dla ilu wiara jest rzeczywiście ważną częścią ich codziennego życia? Czy ktoś się nad tym zastanawia?
Młodzież jest wymagająca. Jedni katecheci umieją do lekcji zachęcić, inni zniechęcają. Justynę z Katowic zniechęciła najpierw katechetka, która straszyła piekłem i przekonywała, że dinozaury żyły w raju z Adamem i Ewą. A przecież dzieci wiedzą, że jak żyły te wielkie gady, człowieka nie było na Ziemi. - W liceum zraził mnie ksiądz, bo opowiadał kawały o seksie - dodaje. - Gdy zaczął wymieniać części narządów rodnych kobiety, powiedziałam, że więcej na religię nie pójdę.
Ola zapewnia, że jej katechetka mówi tak sugestywnie, jakby widziała Jezusa i wszystkich świętych. Wierzy w każde jej słowo. W klasie gimnazjalnej Dominiki, z innej jastrzębskiej parafii, trzech uczniów zrezygnowało z religii, a ona nie ma dobrych wspomnień z lekcji. - Odklepanie tematu z podręcznika, ale to rodzice dyscyplinują uczniów, by chodzili na religię - mówi.
Czy młodzi zrobili raban?
Czego młodzi oczekują dziś od Kościoła? Odpowiedzi na egzystencjalne pytania o istnienie Boga, sens życia, cierpienia i śmierci. Nie chcą w kółko słuchać, co robią źle. Chcą, by Kościół był miejscem, w którym znajdą podpowiedź, jakie zasady wybrać, by żyć pięknie i szczęśliwie. - Tak dużo mówimy o miłosierdziu i miłości, a tak mało tej miłości okazujemy - dodaje Agata, licealistka z Rybnika.
Trzy lata temu papież Franciszek mówił do młodych w Rio de Janeiro: „Chcę, byście poszli na ulice robić raban. Chcę rabanu w waszych diecezjach. Chcę, żeby Kościół wyszedł na ulice. Żeby odrzucił ziemską powłokę, wygodę, klerykalizm, żebyśmy przestali zasklepiać się w sobie”. Czy w polskim Kościele młodzi dokonali rabanu?
- Przygotowania do Światowych Dni Młodzieży pokazały, że wiele pozytywnego potencjału jest w młodych. Dzielili się swoimi talentami, umiejętnościami. To też jest rodzaj rabanu - mówi ks. Wierzbicki. - Myślę, że we Franciszkowym rabanie nie chodzi o nic innego, jak o dzielenie się dobrem. Na naszym terenie udało się zaangażować 2 tys. wolontariuszy, głównie studentów, którzy poświęcili swój czas i siły dla innych.
- Polacy szeroko otworzyli drzwi swoich domów przed pielgrzymami z całego świata i to jest też budujące - przekonuje prof. Świątkiewicz. Kościół w Polsce ma ogromny potencjał i dzieje się w nim dużo dobrego, bez wątpienia. Pozostaje wierzyć, że nie pozostanie obojętny na słowa papieża. Franciszek powie swoje, a polski Kościół zrozumie swoje albo zmieni tłumacza.
Doktor Guzek nie ma wątpliwości, że papież dobrze zna podstawowe problemy polskiego Kościoła. - Papież ociepli wizerunek polskich biskupów - dodaje. - Jest medialnym rewolucjonistą.