Wczorajszy zamęt z zapisami na szczepienia Polaków w wieku 40 - 59 lat, pokazuje jasno, że nie leci z nami żaden pilot.
Wzajemnie sprzeczne brednie, które słyszeliśmy od ministra Michała Dworczyka i innych rządowych urzędników, sprowadzają się do jednego. Władza, by użyć porównania rodem z PRL, otworzyła tylne drzwi do sklepu mięsnego. Umożliwiła bowiem, by ludzie w wieku np. 40 lat, rejestrowali się przed osobami o wiele starszymi, choćby te ostatnie cierpiały na choroby zwiększające ryzyko ciężkiego przejścia covidu. A przecież jeśli nawet w magazynach zostało ponad milion niewykorzystanych szczepionek, to trzeba było po prostu szybciej wzywać kolejne roczniki, idąc od starszych do młodszych, a nie puszczać spraw na żywioł i tym samym wbijać klin kolejnych podziałów w społeczeństwie.
Cały ten bajzel odbywa się w czasie, gdy na stronie Johns Hopkins University, prowadzącej od początku pandemii najbardziej rzetelną bazę danych - Polska znajduje się dziś na szóstym miejscu na świecie pod względem liczby zachorowań na covid. Biorąc pod uwagę niewielką w sumie ludność Polski, mamy do czynienia z prawdziwą klęską, kompromitującą nasz rząd. Ale też społeczeństwo. Wracając wczoraj z pracy widziałem niemal setkę osób stłoczonych wokół otwartej kawiarni. Ja rozumiem, młodzież ma dość izolacji, jednak nawet łamać przepisy można trochę mądrzej. Inna sprawa, to czego można wymagać od pokolenia ludzi, którzy w sondzie wielkanocnej progamu „Matura to bzdura” nie wiedzili, jak ma na imię aktualny papież oraz twierdzili, że Jezus miał dwójkę dzieci: Adama i Ewę. A Mojżesz (nawet nie Noe) na swą arkę zabrał dinozaury i mamuty...