Pamiętnik Żydówki z Będzina, Rutki Laskier, poznaliśmy 10 lat temu
Pamiętnik Żydówki z Będzina, Rutki Laskier, poznaliśmy 10 lat temu. Co wydarzyło się przez te 10 lat, od czasu, gdy „Dziennik Zachodni” opublikował zapiski z czasów wojny? M.in. powstała Fundacja Rutki Laskier. Chce stworzyć muzeum pamięci żydowskiej nastolatki
Pamiętnik Rutki Laskier, będzińskiej Żydówki, który ujawnił i jako pierwszy 10 lat temu wydał „Dziennik Zachodni”, ma już około 20 wydań obcojęzycznych. Przetłumaczony został nawet na język japoński. Filmy o nim nakręciły telewizja francuska oraz BBC. Jest i film niemiecki, „Zima 1942-1943”, z wykorzystaniem historii Rutki. W przyszłym roku pamiętnik będzie miał II wydanie w Ameryce, co ciekawe, w języku rosyjskim. Dla Żydów mieszkających w Nowym Jorku, a pochodzących z Rosji. 13 września tego roku powstała międzynarodowa Fundacja Rutki Laskier. Ma promować historię 14-latki, która zginęła w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.
Pani Stanisława: Moja decyzja
Stanisława Sapińska za dwa dni, 6 listopada, skończy 99 lat. To przyjaciółka Rutki Laskier, będzińskiej Żydówki, której zapiski przechowywała 63 lata. Przy nocnym stoliku trzyma replikę „Pamiętnika Rutki Laskier”, ma i pierwsze książkowe wydanie. Jest też album z pobytu w Izraelu. Prawie nie ma dnia, żeby nie zaglądała do tych pamiątek.
- Są dla mnie cenne i wyjątkowe. Ta treść wciąż we mnie żyje - podkreśla. Jej mieszkanie na będzińskim osiedlu nie zmieniło się od czasu, kiedy ją tu odwiedzałam 10 lat temu. Te same zdjęcia, kapa na łóżku. Skromnie, zwyczajnie. Pani Stasia nie narzeka, tyle co ma z emerytury, starcza na jej codzienne potrzeby. Co zmieniło się w jej życiu od chwili, kiedy postanowiła podzielić się prywatnymi notatkami przyjaciółki z zielonego zeszytu?
- To ponownie rozbudziło zainteresowanie wzajemnymi relacjami Żydów i Polaków w okresie II wojny światowej. A u mnie? Miałam okazję pojechać do Izraela, zwiedzić historyczne miejsca. Odwiedziło mnie dwóch redaktorów z Niemiec i pytało o czasy Hitlera, jak się wtedy żyło. Więcej uczestniczę w życiu kulturalnym. Spotykam się z młodzieżą. Inna jest teraz, to prawda. Ale chce słuchać o swoich rówieśnikach sprzed lat. Bo jednak pewne rzeczy są takie same - mówi pani Stasia. Była na wrześniowej wystawie poświęconej Rutce w Zamku Sieleckim w Sosnowcu. Z niecierpliwością czeka na powieść profesora Zbigniewa Białasa, inspirowaną tą historią. Bywa na spotkaniach, podczas których czytane są jej fragmenty. - Podoba mi się. Ładnie pisze, przystępnie - mówi. Cieszy się, że nadal ta historia żyje. Żadnej swojej decyzji w związku z pamiętnikiem nie żałuje. - ...z kartą przeznaczenia, niosę dla siebie trudną życia treść. Gdy wiatr historii kierunek zmienia, przybywa siły, żeby góry wznieść - recytuje fragment napisanego przez siebie wiersza. - To była moja decyzja, jako spadkobierczyni pamiętnika. Decyzja przemyślana. Zastanawiałam się, czy nie przekazać tego zeszytu przyrodniej siostrze. Ale pomyślałam, że powinien usłyszeć o nim cały świat. I żeby nikt na tym interesu nie zbił - dodaje.
Zaczęło się 10 lat temu. I trwa
Rok 2005, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, dzwoni do mnie Adam Szydłowski, zastępca kierownika USC w Będzinie, pasjonat historii Żydów z tego miasta. Zapowiada „bombę”. Jadę z nim do pani Stanisławy. Ona pokazuje zapiski Rutki Laskier i opowiada o historii pamiętnika. Przyjaźniła się z Rutką, która mieszkała w jej domu. To właśnie pani Stanisławie powierzyła swój zielony zeszyt, który ukryto pod schodami w domu przy 1 Maja. 6 stycznia 2006 roku na łamach „Dziennika Zachodniego” ukazuje się pierwszy z wielu artykułów o sensacyjnym odkryciu. Pamiętnik dokumentuje miesiące okupacji hitlerowskiej. Dramatyczne opisy sąsiadują ze zwierzeniami dojrzewającej nastolatki. - „Dziennik Zachodni” jako jedyny zgodził się na wydanie „Pamiętnika Rutki Laskier” - przyznaje Adam Szydłowski. - Inne instytucje odmówiły. Twierdziły, że takich pamiętników, dzienników jest masa. Nie widzieli w tym szczególnej wartości. Muzeum w Auschwitz powiedziało, że mają wiele takich pamiątek. Muzeum Zagłębia też nie było zainteresowane. Osobą, która mnie wspierała w przekonaniu, że te zapiski naprawdę mają wartość, był ówczesny naczelnik wydziału promocji, Adam Lazar - przypomina. Pamiętnik wydany wiosną 2006 roku szybko się rozchodzi. Potem powstaje druga wersja, poprawiona. Trzecia ukaże się już po kilku latach. Została wydana już nie przez DZ.
Jest zainteresowanie. Duże. I to na całym świecie. Szukamy śladów Rutki, próbując dotrzeć do jej znajomych. Dzięki pomocy dawnych żydowskich mieszkańców Będzina, m.in. Menachema Liora, odnajdujemy rodzinę - siostrę przyrodnią Rutki, Zahavę Sherz. Jedziemy też do Londynu, gdzie mieszka dawna koleżanka Rutki z Będzina (pisze o niej w swoich zapiskach), Linka Gold. Na promocję pamiętnika do Będzina przyjeżdża po raz pierwszy Zahava. Rutka Laskier zostaje okrzyknięta polską Anną Frank. Ale już wtedy pojawią się zgrzyty. Bo w wydanie zapisków „zamieszany” jest Szydłowski. Człowiek kontrowersyjny, impulsywny. Mocno zaangażowany w politykę. - Myślę, że wszystko potoczyłoby się inaczej, gdybym nie był związany z polityką. Sprawa Rutki stała się pewnym pretekstem - twierdzi dzisiaj.
Zahava dużo rozmawia z panią Stasią na temat pamiętnika. W czerwcu Stanisława Sapińska z Adamem Szydłowskim lecą na zaproszenie ambasady Izraela do Tel Awiwu. 4 czerwca 2007 roku w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie odbywa się uroczystość, na której pani Stanisława razem z Zahavą przekazują pamiętnik. Oficjalnie, w świetle fleszy. A potem wybucha skandal. Anonimowe zgłoszenie do prokuratury o nielegalnym wywozie pamiętnika. Skierowane przeciwko trzem osobom: Stanisławie Sapińskiej, ówczesnemu prezydentowi Będzina Radosławowi Baranowi i Adamowi Szydłowskiemu. Sapińska dość szybko od zarzutów zostanie uwolniona.
- Pojawiła się taka sugestia, że jakby pamiętnik został w Polsce, to ludzie z całego świata, a pochodzenia żydowskiego, przyjeżdżaliby go oglądać. Ja pokazałam w sądzie replikę i zapytałam, co tu jest do oglądania? Tu chodzi o treść, nie sam zeszyt. Treść została ujawniona całemu światu. A zeszyt „powrócił do kraju przodków”, który chciała zobaczyć Rutka. Jako symbol w największym muzeum pamiątek Holocaustu - mówi pani Stanisława. Także były prezydent został uniewinniony. Najdłużej toczyła się sprawa przeciwko Szydłowskiemu. Pojawiły się też plotki o specjalnych korzyściach, jakie miał otrzymać. - Nie mam domu w Izraelu, ani kawałka plaży w Tel Awiwie. Tak, zyskałem tam przyjaciół, których odwiedzam. Miałem okazję spotkać ciekawe, ważne i mniej ważne osoby, być w wyjątkowych miejscach. Jechać do Rzymu i kupić sobie książkę, w której pojawia się moje nazwisko jako osoby zaangażowanej w promocję historii - mówi Szydłowski. Kilka tygodni temu uprawomocnił się wyrok drugiej instancji: Sądu Okręgowego w Katowicach, na mocy którego Szydłowski został uwolniony od zarzutów dotyczących nielegalnego wywiezienia pamiętnika. Sąd uznał, że to była wyłącznie decyzja pani Stanisławy. Wziął też pod uwagę to, że do spełnienia warunków nielegalnego wywozu potrzebna była dokładna wycena notatek. A biegły nie był jej do końca pewny.
- Osiem lat trwała ta sprawa. Nie potrafię się chyba nawet cieszyć tą wygraną, chociaż tyle mnie kosztowała - mówi Szydłowski. Ale cieszy się fundacją, która ma w planach założenie Muzeum Rutki Laskier i teatru żydowskiego w Będzinie. Nawiązali współpracę z organizacją Shomer International na Białorusi, którą tworzą osoby pochodzenia żydowskiego jednocześnie wierzące, że Jezus jest Mesjaszem. Planują spotkanie w związku z wydaniem tam pamiętnika.
W październiku do Będzina ponownie przyjechała Zahava, też członkini fundacji. Spotkała się z młodzieżą w Sosnowcu i Będzinie. A także z dorosłymi mieszkańcami Zagłębia. Jej życie też się zmieniło przez te 10 lat. - Będzin stał mi się bliski, to prywatnie. Ale spotykam się z młodzieżą na całym świecie. Odwiedziłam Portugalię, Niderlandy, Włochy, Amerykę. Wszędzie opowiadam o Rutce. Myślę, że byłaby szczęśliwa.
Rutka Laskier urodziła się w 1929 r. w Gdańsku, zmarła w 1943 r. w KL Auschwitz-Birkenau. To młoda polska Żydówka z Będzina, która w ostatnim roku życia prowadziła pamiętnik, wydany dopiero ponad 60 lat po Holocauście. Wojnę z jej rodziny przeżył ojciec Jakub. W 1945 r. wyjechał do Izraela, założył nową rodzinę. Zmarł w 1986 r. Rutka ukryła notatki pod schodami domu, w którym mieszkała w Będzinie w getcie na Warpiu przy ul. 1 Maja. Miejsce na schowek wskazała jej była właścicielka domu, Stanisława Sapińska. Sapińska po likwidacji getta w 1943 r. i powrocie do mieszkania odnalazła pamiętnik, ale ujawniła go dopiero po 63 latach.