Palenie papierosów to jedno. Szkodliwe jest samo przebywanie w towarzystwie palaczy
O szkodliwości tytoniu oraz sposobach rzucenia nałogu rozmawiamy z Jadwigą Zapałą, specjalistą do spraw promocji zdrowia w Świętokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach.
Dziś obchodzimy Światowy Dzień bez Tytoniu. Jak bardzo szkodliwe są dla nas papierosy?
Rak płuc, krtani, jamy ustnej, gardła i przełyku, nerki i trzustki, ponadto rak piersi i szyjki macicy u kobiet oraz gruczołu krokowego i pęcherza u mężczyzn – we wszystkich tych rodzajach nowotworów potwierdza się, że palenie papierosów jest jednym z czynników zwielokrotniających ryzyko zachorowania. Szczególnie dotyczy to raka płuc i krtani, w Polsce najczęściej występującego nowotworu.
Jest aż tak źle?
Szacuje się, że u ponad 80 procent chorych na nowotwór płuc papierosy są głównym czynnikiem rakotwórczym, czynniki środowiskowe to tak naprawdę tylko kilka, kilkanaście procent. W wyniku palenia rozwija się też niemało, bo aż 30 procent nowotworów krtani, pęcherza moczowego i trzustki. Coraz więcej mówi się także o związkach pomiędzy papierosami a rakiem piersi i rakiem szyjki macicy u kobiet.
Mam wrażenie, że ostatnio jest moda na niepalenie?
Faktycznie liczba palaczy spada, ale wciąż dość znaczną grupę wśród nich stanowią młode kobiety. Prowadzą
bardziej aktywny niż kiedyś tryb życia, który jest bogaty w używki. Pamiętają o tym, by wykonywać regularne badania diagnostyczne w kierunku wykrycia raka szyjki macicy czy raka piersi, ale zapominają przy tym, że grozi im także rak płuc.
A co z byciem biernym palaczem? Czy jest to równie szkodliwe?
Palenie papierosów to jedno, ale szkodliwe dla naszego zdrowia jest także właśnie przebywanie w towarzystwie palaczy, głównie mieszkanie z nimi pod jednym dachem. Dziewczynki, które są narażone na wdychanie dymu nikotynowego codziennie przez kilka godzin, mają problemy z płodnością w wieku dorosłym. Trudniej im zajść w ciążę i ją donosić. Co więcej, dzieci palących rodziców trzykrotnie częściej zostają w dorosłości palaczami. Regularne sięganie po papierosy wynikające z doświadczeń w młodości może także powodować przedwczesne ujawnienie się przewlekłej obturacyjnej choroby płuc – zamiast około 60. roku życia, ujawnia się ona już koło czterdziestki. Bierne palenie w dzieciństwie to także wyższe o 25 procent ryzyko wystąpienia zawału serca, większa o 15 procent umieralność ogólna.
Mimo dowodów na dużą szkodliwość nikotyny, wciąż mamy problem z rzuceniem nałogu.
Zgadza się, rzucanie palenia do łatwych wyzwań nie należy, co potwierdzają sami palacze. Kilkakrotnie odstawiają nałóg, do którego wracają po jakimś czasie. Wyróżniamy trzy rodzaje uzależnienia: fizyczne, społeczne i psychiczne. Pierwsze z nich polega na uzależnieniu organizmu od samej substancji – nikotyny, co leczy się różnego rodzaju medykamentami, wspiera nikotynową terapią zastępczą. Dużo groźniejsze, bo trudniejsze do wyeliminowania, są pozostałe dwa poziomy uzależnienia. Palimy, bo takie są nasze nawyki, sięgamy po papierosy w chwilach integracji z grupą czy też w momencie zdenerwowania jako antidotum na stres.
Więc co możemy zrobić, by sobie pomóc?
Nie ma jednego skutecznego sposobu rzucenia palenia, ale jednym z ważnych elementów tego procesu jest eliminacja sytuacji, w których sięgaliśmy po tytoń. W chwili stresu, zamiast papierosa weźmy do ręki piłkę do gry, poćwiczmy, zajmijmy czymś nasze dłonie. Prośmy o wsparcie bliskich, osoby, w towarzystwie których paliliśmy, by nas dopingowały i nie nakłaniały do zaniechania postanowienia. Twórzmy plan dnia, stopniowo redukując liczbę wypalanych papierosów. Oczywiście zawsze najważniejsze w odrzuceniu nałogu są chęci. Jeśli nie zrobimy tego sami dla siebie, żadna inna motywacja nie będzie wystarczająca.