Palenie kiepskim węglem i śmieciami nadal jest bezkarne
Walka ze smogiem. W Polsce nie ma skutecznego systemu kontroli palenisk. W co piątej gminie nikt nawet nie sprawdza, co trafia do kotłów grzewczych.
„Apelujemy do Pana Premiera o rozpoczęcie prac nad niezbędną reformą systemu walki z bandytyzmem ekologicznym i powołanie w trybie pilnym grupy zadaniowej skupiającej przedstawicieli rządu, samorządu oraz strony społecznej” - to fragment apelu Polskiego Alarmu Smogowego, wystosowanego do Mateusza Morawieckiego.
Dramatyczne wezwanie jest konsekwencją analiz przeprowadzonych przez działaczy antysmogowych, z których wynika, że w naszym kraju wciąż można w kotłach grzewczych palić śmieci i odpady węglowe.
Polski Alarm Smogowy sprawdził, jak wygląda kontrola domowych kotłów i pieców w 106 gminach w województwach łódzkim, małopolskim, śląskim i mazowieckim. Pod lupę wzięto przede wszystkim egzekucję obowiązującego od 20 lat przepisu o zakazie spalania odpadów, bo minęło już tak dużo czasu od jego wprowadzenia, że można było wdrożyć skuteczny system kontroli.
W miastach co roku prowadzi się średnio 1100 takich kontroli, w co dziesiątej ujawnia się nielegalne palenie śmieci, a mandatem ukaranych zostaje 70 proc. przyłapanych na łamaniu zakazu.
W dalszej części tekstu:
- Jak wygląda kontrola spalania śmieci w wiejskich gminach?
- Ile kontroli przeprowadza się w dużych i średnich miastach?
- O co apeluje do premiera Morawieckiego Polski Alarm Smogowy?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień