Pałace to nasz skarb, o który trzeba walczyć
Pałac w Bojadłach uchodził za jeden z najpiękniejszych po tej stronie Odry. Nie on jeden. Podobnych perełek jest u nas znacznie więcej!
Poznajcie ludzi, którzy za cel postawili sobie walkę w obronie dziedzictwa, które od lat niszczeje na naszych oczach. Lubuskie pałace zamiast zachwycać, w większości straszą, popadając w ruinę. Walkę o przywrócenie im dawnej świetności podjęli członkowie Fundacji Pałac Bojadła, z Arkadiuszem Michońskim i Anetą Kamińską na czele.
Dzięki pasji i ogromnemu zaparciu postawili pierwszy krok w stronę spełnienia największego marzenia: utworzenia szlaku „Pałaców i parków Środkowego Nadodrza”, którego centrum miałby zostać odnowiony pałac w Bojadłach. Na razie stworzyli stronę internetową, gdzie znajdują się szczegółowe opracowania na temat historii i architektury dziewięciu obiektów: w Siedlisku, Zaborze, Bojadłach, Klenicy, Wojnowie, Sulechowie, Trzebiechowie, Kargowej i Krośnie Odrzańskim.
Pamiątka po dawnej świetności
- W naszych Bojadłach to kiedyś i kino wiejskie było. Pierwsze w Polsce! Ale zamknęli. I teraz nie ma nic. No, chyba że ten pałac - stwierdza Andrzej Wajchert, który mieszka w pobliskiej Karczemce. Pałac to, jak mówią mieszkańcy, jedyna atrakcja Bojadeł. Choć trudno jeszcze nazwać go atrakcją... Na budynek spoglądamy zza ogrodzenia. Do środka wstępu nie ma. - Bo i po co? Po wojnie wszystko zostało tu splądrowane. Wiem, że w pałacu było kilkadziesiąt par drzwi. Kiedy go kupiłem, zachowała się może jedna, dwie. Rozebrano nawet zabytkowe schody prowadzące na piętro - opowiada Arkadiusz Michoński, prezes Fundacji Pałac Bojadła.
Rzeczywiście, kiedy wchodzimy do środka, trudno sobie wyobrazić wspaniałe centrum, które miałoby tu powstać. Wnętrza pałacu są zupełnie puste, ponure, ściany upstrzone wulgaryzmami i napisami w stylu „spalić tą budę”. Tylko gdzieniegdzie zachowały się elementy, które mogłyby wskazywać, jak kiedyś musiało być tu pięknie. To fragmenty przepięknie zdobionych kominków i kolumn zwieńczających wejście na piętro.
- W trakcie prac nad opracowaniem dotyczącym Bojadeł Jacek Gernat, doktorant historii sztuki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, dotarł do bardzo interesującej i świetnie napisanej pracy magisterskiej z 1974 roku, autorstwa Zenona Pałata. Była to praca właśnie o tym pałacu i co najważniejsze, zawierała fotografie z tego okresu. Dotąd nie mieliśmy żadnych informacji na temat wyglądu wnętrz pałacowych, więc bardzo się ucieszyliśmy, że w końcu możemy je poznać. Choć te zdjęcia, niestety, dobitnie pokazały dewastację pałacu, jaka nastąpiła w ciągu czterech dekad - podkreśla Aneta Kamińska, wiceprezes fundacji.
Niezwykła perełka z Bojadeł
Dzieje rezydencji zaczynają się w 1707 roku, kiedy to Adam von Kottwitz wzniósł pierwszy pałac i założył pierwszy park w Bojadłach. Z biegiem lat majątek przechodził w ręce kolejnych właścicieli. Po rodzie von Kottwitz przejęli go von Schefferowie. Trudno zrekonstruować wygląd wnętrz pałacowych z tamtego okresu, ponieważ dostępny materiał ikonograficzny jest niezwykle skromny. W 1812 w pałacu wybuchł pożar, który zniszczył rodzinne archiwum.
Najgorsze czasy przyszły jednak po zakończeniu II wojny światowej. W latach 1948-1950 był tu Uniwersytet Ludowy, do 1952 - biuro Gminnej Rady Narodowej oraz Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska. Następnie porodówka, przedszkole, „Świetlica Bieruta”. W 1962 roku Wojewódzki Związek Gminnych Spółdzielni Samopomoc Chłopska z Zielonej Góry przeznaczył pomieszczenia pałacowe na kursy, konferencje i kolonie. Próbowano też nieudolnie odnowić elewację. W tym czasie pałac służył także jako obiekt kolonijny dla Zakładów Cynkowych Silesia z Katowic czy Zakładu Przemysłu Dziewiarskiego Milana z Legnicy. Od roku 1989 trafiał w ręce prywatnych właścicieli, tracił dawną świetność i stopniowo popadał w ruinę.
Arkadiusz Michoński przejął budynek w 2014 roku. Powołał do życia fundację, która ma przywrócić dawną świetność temu miejscu. Zaczęła się żmudna praca nad zdobywaniem archiwalnych zdjęć i informacji. - Dzięki badaniom Jacka Gernata udało się ustalić autora dekoracji stiukowej na fasadzie naszego pałacu. To Dominik Merck, autor dekoracji w klasztorze w Henrykowie, najważniejszej budowli rokokowej na Śląsku i jednej z najważniejszych w Europie. Stawia to pałac w Bojadłach wśród takich zabytków, jak Sans Souci w Poczdamie, zabytek UNESCO - zaznacza Arkadiusz Michoński. I dodaje, że w wieku XIX i na początku XX pałac w Bojadłach uchodził za jeden z najpiękniejszych po tej stronie Odry i jest jednym z pierwszych w stylu rokoko w Europie.
W pogoni za starymi zdjęciami
Zbieranie informacji o zabytkach to żmudna praca. Autorzy opracowań, które znajdują się na stronie „Pałace i parki Środkowego Nadodrza”, musieli przeanalizować archiwa instytucji zarówno krajowych, jak i zagranicznych. - Nawiązaliśmy też kontakty z regionalistami i posiadaczami prywatnych kolekcji, którzy w swoich zbiorach mieli zdjęcia, plany budowlane, grafiki i karty pocztowe obiektów, które nas interesowały - wylicza Aneta Kamińska. W sumie udało się ich zebrać około tysiąca. Ale jest wiele takich, które nie trafiły na stronę internetową. Powodem były problemy z ustaleniem praw majątkowych do reprodukcji czy... względy finansowe. - Duże kłopoty mieliśmy z archiwami zagranicznymi. Bez problemu zgadzały się na udostępnienie zbiorów, ale kwoty, jakich za to żądały, przerastały nasze możliwości. Koszt licencji na jedną reprodukcję przekraczał nawet 100 euro - zdradza kobieta i zauważa, że zdecydowanie łatwiej było dotrzeć do informacji w naszych regionalnych instytucjach.
Dzięki badaniom w przepastnych archiwach członkowie fundacji dotarli do zapomnianych materiałów zawierających wspomnienia osób, które pamiętały te obiekty z czasów ich świetności. Udało się również odnaleźć pasjonatów czy regionalistów mających jakieś pamiątki lub choćby fragmenty informacji o zabytkach. Ale nie każdy chciał rozmawiać i dzielić się swoją wiedzą. - Dowiedziałam się, że na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu powstała praca magisterska na temat parku pałacowego w Bojadłach. Otrzymałam jedynie strzępy informacji, że autorką jest córka jakiegoś mężczyzny, który miał niegdyś zakład napraw RTV w Świebodzinie. W toku mojego prywatnego śledztwa udało się jedynie ustalić jego nazwisko i okolicę, w której mieszkał. Chodziłam więc od domu do domu, pytając o niego, a nie było to łatwe. Na dworze 40-stopniowy upał, a ja w zaawansowanej ciąży... - wspomina Aneta Kamińska. - Po kilku godzinach udało mi się go zlokalizować. Niestety, nikogo nie zastałam w domu. Wsunęłam więc do skrzynki list, ale do dziś nikt się do mnie nie odezwał...
No i po co to wszystko?
- Ktoś musiał zająć się wreszcie problemem niszczejącego dziedzictwa - mówi Arkadiusz Michoński. - Po co? Choćby dla identyfikacji regionalnej i samoświadomości przyszłych pokoleń. Udało się nam w tej sprawie zrobić już naprawdę dużo, odnieśliśmy spore sukcesy. Ale chcemy zrobić jeszcze więcej tam, gdzie rynek i państwo poniosły klęskę.
Głównym założeniem fundacji jest przywrócenie dużego zespołu zabytków wartościowych nie tylko dla Polski, ale i Europy. Przede wszystkim poprzez popularyzację wiedzy o nich, ich historii i właścicielach. Może niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że takich obiektów w naszym województwie jest około 4.000! To nie tylko zamki, pałace i dwory, ale także całe układy urbanistyczne, obiekty o charakterze obronnym, budowle użyteczności publicznej, parki pałacowe, folwarki i inne budynki gospodarcze oraz obiekty mieszkalne czy przemysłowe. Zdaniem członków fundacji na szczególną uwagę zasługują jednak obiekty architektury rezydencjonalnej, których w naszym województwie jest 250.
- Są niezwykle atrakcyjne nie tylko ze względu na ich walory architektoniczne, ale również historyczne. W ich losy wplecione są historie znakomitych europejskich rodów: Kottwitzów, Unruhów, Schonaichów, Talleyrandów, von Reussów, Radziwiłłów czy Cosel. Dzięki temu, że stworzyliśmy naszą stronę internetową, każdy może obejrzeć te wspaniałe obiekty, poznać proces rozwoju przez kilka stuleci oraz to, jak wyglądały w swojej najbogatszej i najpełniejszej formie. Wspaniałe, majestatyczne kolumny sali balowej, przedstawiające potwory i diabły w największym pałacu renesansowym Śląska, który znajduje się w Siedlisku. Rokokowy pałac w Bojadłach. Wspaniały Zabór, jeden z najpiękniejszych wczesnobarokowych pałaców w tej części Europy, rozbudowany przez nieślubnego syna Augusta II, który był dzieckiem urodzonym w wyniku słynnego romansu króla z Anną Konstancją Cosel - wymienia Arkadiusz Michoński.
Wirtualna wycieczka pozwala nam też zobaczyć pałac królewski Augusta II Mocnego, króla Polski i Saksonii, który znajduje się w Kargowej. Króla, który pozostawił po sobie nie tylko kilkaset nieślubnych dzieci, ale i wspaniałe dziedzictwo architektoniczne. Wielbicieli francuskiej architektury powinien zainteresować książęcy pałac w Trzebiechowie. - On sprawia wrażenie, jakby przeniesionego z doliny Loary, wraz z przepięknym parkiem - dodaje Arkadiusz Michoński. Jego zdaniem projekt „Pałace i parki Środkowego Nadodrza” ma szansę zmienić nasz region i jego postrzeganie nie tylko przez samych Lubuszan, ale i przyjeżdżających tu turystów. - Bo Lubuskie to region dobrego jedzenia, przyzwoitego wina i... wspaniałych pałaców.
Lubuska perła. Bojadła to jedna z najstarszych wsi regionu Środkowego Nadodrza. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z 1234 roku. Od XVII wieku stanowiła część majątku rodziny Kottwitzów. Znajdujący się w centrum wsi pałac należy do jednych z najpiękniejszych rezydencji barokowych tej części Polski.