Pałac w Nawrze zmienił właściciela. Historia wraca na dawne tory
Wreszcie się udało! 9 grudnia 2020 roku spadkobiercy przedwojennych właścicieli pałacu w Nawrze przekazali zabytek samorządowi województwa kujawsko-pomorskiego. Pałac, który przez całe zabory był jednym z największych bastionów polskości w regionie, a także sercem jednego z najbogatszych i najlepiej zarządzanych majątków, stanie się siedzibą Muzeum Ziemiaństwa.
Do Nawry po raz pierwszy dotarłem na początku lat 90. Położona koło Chełmży wieś robiła przygnębiające wrażenie. Smutno, szaro i pusto. Umierające miejsce z powoli rozkładającym się pałacem położonym w zdziczałym parku. Jedynym człowiekiem, jakiego wtedy spotkaliśmy była starsza pani, która układała kwiaty w kościele. Ona chyba również dawno nie widziała żadnej nowej twarzy, rozgadała się. Opowiadała i opowiadała o tym, jaka Narwa była kiedyś pełna życia i bogata. I o tym, ile dziedzice dobrego dla ludzi robili.
Kiedy wyszliśmy z kościoła, znów otoczyła nas martwa pustka. Patrząc na ten popegeerowski krajobraz pomyślałem sobie, jak bardzo to co przed chwilą usłyszałem a teraz oglądam, różni się od wyniesionych ze szkoły opowieści o złych obszarnikach oraz ludowym szczęściu, które przyszło po ich wypędzeniu. W tym przypadku wypędzającymi byli Niemcy, władza ludowa ograniczyła się tylko do tego, że po wojnie nie pozwoliła byłym już właścicielom majątku do domu wrócić. Nawra wyzionęła ducha i zaczęła padać, chociaż doświadczenia i tradycje w przetrwaniu miejscowość ta ma ogromne. Przez cały czas zaborów była jednym z najsilniejszych bastionów polskości na Pomorzu.
W tamtych czasach życie wsi koncentrowało się wokół pałacu. Rezydencja powstała na przełomie XVIII i XIX wieku dla zasiedziałej w Nawrze od wieków rodziny Kruszyńskich. Zaprojektował ją mistrz polskiego klasycyzmu Hilary Szpilowski. Tu w 1806 roku reprezentanci województwa chełmińskiego pod przewodnictwem Antoniego Kruszyńskiego, uczestnika insurekcji kościuszkowskiej, zdecydowali się przystąpić do powstania antypruskiego. Stąd do powstania listopadowego poszedł polski poseł do Landtagu, Józef Kruszyński. Późniejszy, odznaczony krzyżem Virtuti Militari oficer słynnego 4. pułku piechoty, oraz minister powstańczego Rządu Narodowego. W drugiej połowie XIX wieku właścicielem pałacu został Michał Sczaniecki, ożeniony z Bogusławą z Kruszyńskich powstaniec styczniowy, kilkukrotny poseł polski do niemieckiego parlamentu.
Kto tu nie bywał?!
Nawrę odwiedzali różni wielcy tamtych czasów, chociażby Julian Ursyn Niemcewicz, Józef Wybicki, Oskar Kolberg, Kornel Ujejski czy Józef Haller. Niemcewicz, który zajrzał tu podczas epilogu napoleońskiej epopei, tak opisał swoje wrażenia:
"Zanocowałem w Nawrze u Kruszyńskiego, znakomitego obywatela tutejszego powiatu dozorcy szkoły toruńskiej. Jest on wzorem obywatelstwa i dobrego urządzenia się. Dom piękny i obszerny, biblioteka dobrze wybrana, pełne stodoły zboża, obory trzody, co tym dziwniejsze, że w wojnie 1807 roku i dzisiejszych przechodach wojsk Kruszyński do 80 tys. talarów ma straty".
Za czasów Sczanieckich doskonale zarządzany majątek przynosił ogromne dochody. Znaczną ich część właściciele przeznaczali na cele charytatywne, z tego powodu zresztą mieli problemy z władzami skarbowymi. No bo wiadomo, można mieć dobre serce, ale przecież są granice… Tutaj tych granic nie było. Do Sczanieckich ludzie w potrzebie przechodzili nawet z Chełmży i nigdy nie wracali z pustymi rękami. A skoro już o Chełmży mowa – jednym z twórców tamtejszej cukrowni, która w chwili powstania była największym tego typu zakładem w Europie, był Michał Sczaniecki. Ten sam Michał Sczaniecki był także jednym z twórców powołanego do życia w 1875 roku Towarzystwa Naukowego Toruńskiego. Sam pałac również był jednym z jaśniejszych punktów na dawnej kulturalnej mapie Polski. Sczanieccy posiadali bogatą kolekcję dzieł sztuki. Pod koniec sierpnia 1939 roku ówczesny właściciel majątku Jan Sczaniecki, jej część wysłał w kilku wagonach do krewnych w centralnej Polsce. Wojna zastała transport w drodze. Eksponaty, które ocalały, znajdują są dziś w depozycie muzeum w Łodzi.
Sczanieccy szczycili się także jedną z największych prywatnych bibliotek w kraju. Po wybuchu wojny Jan Szczeniacki wręczył swojemu najmłodszemu synowi pieczątkę i kazał mu książki ostemplować. Tak na wszelki wypadek. Książki z pieczątkami „Jan Sczaniecki. Nawra” co jakiś czas pojawiają się w antykwariatach, znajdują się również w kilku bibliotekach, m.in. w Berlinie.
Limuzyna dla lekarzy
Na pożegnanie z historią dalszą, jeszcze jeden obrazek. 1 września 1939 roku, po zakończonych z wielkim sukcesem żniwach, na polach stoją dziesiątki stogów. Przez hałas młockarni zaczynają się przebijać pomruki samolotów. Obaj starsi synowie Jana Sczanieckiego są już w swoich jednostkach. 3 września pozostali członkowie rodziny wsiadają do luksusowego chevroleta i ruszają z zagrożonego Pomorza w głąb kraju. Podróż przerwali w Gostyninie. Tam pracowali przy rannych w szpitalu polowym, zaś swoją limuzynę oddali lekarzom. Do Nawry wrócili po kilku dniach, podróżując furmankami i czym się dało.
Tych ludzi okupant skazał na wygnanie, zaś władza ludowa – można tak powiedzieć – jego wyrok zatwierdziła. Sczanieccy już do pałacu nie wrócili, po wielu latach pałac wrócił jednak do Sczanieckich. Po długiej batalii sądowej z jego ostatnim państwowym gospodarzem, Instytutem Hodowli i Aklimatyzacji Roślin, spadkobiercy Sczanieckich odzyskali prawa do nieruchomości. Sprawiedliwości stało się zadość, jednak na drzwiach, do których klucze odzyskała rodzina, wisiała już tablica, że ze względu na zły stan, do obiektu wchodzić nie należy…
Niezależnie od starań spadkobierców, jeszcze w 2009 roku w Urzędzie Marszałkowskim narodził się pomysł, aby pałac przejął samorząd województwa. Po remoncie w Nawrze miałoby powstać muzeum ziemiaństwa Pomorza i Kujaw. Projekt został zawieszony do momentu, aż rozwiązane zostaną sprawy własnościowe. Spadkobiercy od razu zresztą zadeklarowali, że odzyskany pałac władzom województwa przekażą. Stosowne dokumenty obie strony podpisały 9 grudnia 2020 roku.
- W imieniu rodziny bardzo dziękuję panu marszałkowi Piotrowi Całbeckiemu za zaangażowanie oraz pomoc i życzliwość – powiedział pełnomocnik Sczanieckich mecenas Wojciech Gorczyca.
Co będzie dalej?
Wchodzimy do obiektu jako właściciele i zabezpieczamy wszystko, co da się uratować - mówi marszałek Piotr Całbecki. - Od razu zaczynamy też prace nad programem funkcjonalno-użytkowym. Plany pozostają bez zmian: muzeum ziemiaństwa z izbą Sczanieckich, jako rodu szczególnie zasłużonego dla regionu.
Fragment ekspozycji ma również pokazać różnice życia na wsi. W majątku doskonale zarządzonym przez światłych ziemian oraz tam, gdzie takich gospodarzy zabrakło. Może warto by było również pokazać, jak różniło się życie w takich wzorowych majątkach od tego w utworzonych na ich gruzach Państwowych Gospodarstwach Rolnych?
Dla Nawry właśnie zaczął się nowy rozdział jej bogatej historii. Droga do muzeum wciąż jest jednak dość daleka. Pałac jest dziś w fatalnym stanie. Stoi pewnie tylko dlatego, że jego budowniczowie byli doskonałymi fachowcami, no i że wojewódzki konserwator zabytków, m.in. przy pomocy nakładanych kar, dopingował państwowego gospodarza do zabezpieczenia nieruchomości. Na marginesie odnotujmy, że pałac w Nawrze został wpisany do rejestru zabytków już w latach 20. ubiegłego wieku.
Sądzę, że z pracami, które będzie można realizować na podstawie gotowej dokumentacji, będziemy mogli powoli ruszyć już w przyszłym roku – zapowiada marszałek Całbecki.
Oby się udało! Przy przygotowywaniu muzeum będą pomagali także przedstawiciele rodziny Sczanieckich. A gdy pałac znów będzie perłą regionu, może uda się sprowadzić do niego dzieła sztuki, które przetrwały piekło września 1939 roku oraz chociaż część księgozbioru zrabowanego podczas okupacji przez Niemców?