Palą odpady na Łąkach Nowohuckich
Na części Łąk Nowohuckich od lat koczują bezdomni. Starają się nie przeszkadzać okolicznym mieszkańcom. Jest tylko jeden poważny problem - notorycznie palą śmieci.
Na problem palenia odpadów przez bezdomnych zwrócili nam uwagę mieszkańcy Nowej Huty. Podkreślają, że sama ich obecność nie jest uciążliwa. Problem robi się, gdy bezdomni rozpalają ognisko. Wrzucają wtedy do niego co popadnie, w tym plastikowe butelki, styropian i inne śmieci. Smród i gryzący dym jest wtedy nie do wytrzymania. Sprawa jest znana straży miejskiej, ale od lat nie udaje się jej rozwiązać.
Chodzi o zachodnią część Łąk Nowohuckich, na południe od ulic biskupa Tomickiego i Padniewskiego, przy których znajdują się osiedla mieszkaniowe. Bezdomni upatrzyli sobie te tereny i urządzają się w nich jak mogą.
- Zdecydowanie dbają o niewchodzenie w sytuacje konfliktowe z mieszkańcami pobliskich bloków. Niektórzy nawet całkiem starannie urządzają swoje miejsca, zakładając ogródki uprawne. Jest jednak fatalny wyjątek: w jednym miejscu ustawicznie płonie ognisko, w nim zaś nie tylko wszelkie śmieci, ale kable, guma, laminaty, materace czy styropian - informuje nas pan Adam Garbicz.
Jak dodaje, nieraz dym jest tak wielki, że smród dochodzący z ogniska wdziera się do mieszkań. Pan Adam rozumie, że bezdomni chcą czasem sobie coś ugotować, ale uważa, że wkoło jest sporo drewna, którego zamiast śmieci można by użyć jako opał. Śmieci zaś można wyrzucić do pojemników, do których bezdomni mają ok. 100 metrów.
- Perswazje są jednak bezskuteczne. Tymczasem gryzący dym, przy występujących na ogół wiatrach zachodnich oraz południowych, wpada między innymi do okien wysokich domów przy Tomickiego i Padniewskiego.
Zawiadamiana straż miejska co najmniej od dwóch lat kilkakrotnie interweniowała, ale bezskutecznie - zaznacza pan Adam. I zastanawia się co można zrobić z tym problemem, zwłaszcza gdy krakowianie coraz bardziej przejmują się jakością powietrza.
Straż miejska potwierdza, że problem jest, ale też nie ma dobrego rozwiązania.
- Od początku 2016 roku do dziś odebraliśmy 9 zgłoszeń od mieszkańców o paleniu odpadów i śmieci na wskazanym terenie. Na osoby popełniające te wykroczenia były nakładane mandaty oraz kierowane wnioski o ukaranie do sądu - tłumaczy Marek Anioł, rzecznik krakowskich strażników. Ale te działania efektu nie przynoszą.
Marek Anioł apeluje mimo to do mieszkańców, aby zgłaszali straży miejskiej każdy przypadek, gdy dochodzi do palenia śmieciami. - Ja obiecuję: nasze patrole będą częściej kontrolować to miejsce - dodaje.
Na częstsze patrole, także policji, liczy Michał Drewnicki (PiS), radny miejski z Nowej Huty.
- W tej okolicy planowano ogródek jordanowski. Gdyby powstał i został odpowiednio oświetlony, być może bezdomni przenieśliby się w inne miejsce - zastanawia się radny. Podkreśla przy tym, że bezdomni są zawsze w trudnej sytuacji, ale z drugiej strony są noclegownie, gdzie mogą znaleźć schronienie. - Tyle, że tam nie można pić alkoholu, a to często problem dla osób bezdomnych - zaznacza.
Radny sugeruje, aby strażnicy i policjanci rozmawiali z bezdomnymi i uświadamiali ich, że palenie śmieciami jest nielegalne.
- Być może MPO powinna też dokładnie wysprzątać okolicę - sugeruje.