Paczki z AliExpress na celowniku celników i skarbówki. Według ministerstwa finansów, każdy zamawiający to importer i musi płacić cło i VAT
Kontrowersje. Polskę zasypała lawina przesyłek z Chin. Specbrygady celników i pocztowców badają ich zawartość. Resort finansów pracuje nad uszczelnieniem przepisów, bo boi się „nowej luki vatowskiej”.
Prześwietlanie rentgenem, obwąchiwanie przez wyszkolone psy, „wstępne badanie ryzyka” – każda paczka z Chin przechodzi przez ręce polskich celników i współpracujących z nimi pocztowców.
Sformowana pod koniec listopada w Lublinie 88-osobowa specgrupa ds. zapobiegania oszustwom bada każdego dnia kilkadziesiąt tysięcy przesyłek docierających do Polski poprzez kolejowy terminal przeładunkowy w Małaszewiczach. Ma odciążyć celników warszawskich, którzy mierzą się z podobną lawiną paczek z Chin.
- Mamy do czynienia ze skokowym wzrostem liczby przesyłek spoza Unii Europejskiej, głównie właśnie z Państwa Środka – przyznaje Ewa Szkodzińska z Krajowej Administracji Skarbowej. I dodaje, że w resorcie finansów pracuje specjalny zespół do spraw uszczelnienia systemu poboru podatku VAT od towarów zakupionych przez Internet. Wnikliwie analizuje rozwiązania stosowane w innych krajach, m.in. w Australii, Szwecji i Wielkiej Brytanii oraz propozycje przedstawione ostatnio na forum unijnym i OECD.
Problem jest bowiem poważny: tylko w okresie przedświątecznym zakupów przez internet dokona połowa Polaków. Co czwarty z nich zamówi towar w Chinach. Polskie platformy internetowe alarmują, że ekspansja chińskich gigantów, zwłaszcza AliExpress, to nieuczciwa konkurencja i śmiertelne zagrożenie dla sklepów zarejestrowanych nad Wisłą.
Czytaj także: "Prezenty" z AliExpress przestaną się opłacać?
Chiński biznes kręci się dzięki twórczej interpretacji unijnych przepisów celnych i podatkowych. Zgodnie z nimi towary o wartości mniejszej niż 150 euro zwolnione są z cła, natomiast od towarów wartych mniej niż 22 euro nie trzeba płacić VAT; ta druga kwota rośnie do 45 euro, jeśli przesyłka jest „prezentem wysłanym od osoby prywatnej na potrzeby osobiste”. W praktyce wszystkie towary zamówione poprzez AliExpress przychodzą do Polski oznaczone jako prezenty warte mniej niż 45 euro lub korespondencja prywatna. Nawet cenne smarfony.
Resort finansów, z uwagi na rosnącą “skokowo” skalę zjawiska, dostrzegł tu groźbę powstania „nowej luki vatowskiej”. Stąd specbrygady i prace nad uszczelnieniem przepisów. Na razie ministerstwo stanęło na stanowisku, że „zwolnienia z VAT nie mają zastosowania do towarów importowanych w drodze zamówienia wysyłkowego”. Oznacza to, że każdy, kto zamawia przez AliExpress itp. „powinien odprowadzić należny podatek VAT, niezależnie od formy dokonania tego zamówienia (zamówienie pisemne, przez Internet lub telefoniczne)”.
- Opodatkowaniu podlegają przesyłki każdej wartości, bez znaczenia, czy odbiorcą jest przedsiębiorcą, czy inna osoba. Osoby dokonujące takich zakupów uznawane są przez prawo za importerów i powinny odprowadzić podatek, nawet jeśli są to osoby prywatne – podkreśla Ewa Szkodzińska z KAS.
Zapytaliśmy resort, czy ktokolwiek zamawiający przez AliExpress został ukarany za zaniżanie wartości przesyłek. Odpowiedź brzmi: „nie”. „Odbiorca towaru nie może odpowiadać za nierzetelne dane znajdujące się na deklaracjach towarzyszących przesyłce pocztowej, gdyż to nie on je wypełnia i deklaruje rodzaj i wartość towaru. Deklaracje na przesyłce wypełniane są przez nadawcę towaru, który znajduje się w kraju trzecim, w związku z czym nie podlega postępowaniu karnemu” – tłumaczy resort.
Dodaje jednak, że zgodnie z zaostrzonymi procedurami celnicy masowo wzywają odbiorców przesyłek do „przedstawienia dokumentów niezbędnych dla objęcia towaru procedurą celną tj. dokumentu potwierdzającego rzeczywistą wartość towaru”. W 95 proc. przypadków kończy się to załatwieniem sprawy „po dobroci”, w pozostałych – wszczęciem postępowań dotyczących zaniżania wartości.
Urzędnicy twierdzą nieoficjalnie, że wzmożenie kontroli i wzywanie nabywców do składania wyjaśnień wyraźnie zniechęciło Polaków do kombinacji. Ale nie do zakupów w Chinach, które nawet z cłem i podatkiem pozostają konkurencyjne wobec oferty krajowej.