Pączek od święta może być, ale lepiej bez lukru. Ile kalorii mają pączki? [rozmowa]
Czy możemy sobie pozwolić na jedzenie pączków w tłusty czwartek - radzi Maria Fall-Ławryniuk, dietetyczka, terapeutka ruchowa z Centrum Zdrowego Odchudzania Sylwetka.
Czy lubi pani pączki?
Nie przepadam. Nie tylko zresztą za pączkami, ale ogólnie za ciastami i innymi słodkimi wypiekami. Chyba że zrobię sama według swoich smaków i swoich wybranych przepisów.
Żeby były smaczniejsze czy mniej tuczące?
Myślę o pączkach w wersji „light”. Z mąki pełnoziarnistej, z mniejszą ilością cukru, naturalną konfiturą, pieczonych w piekarniku. Może nie będą one aż tak pięknie wyglądały i nie będą tak smaczne, jak tradycyjne, ale przecież wiadomo, że w tłusty czwartek pączka zjeść trzeba. Nie uda się go zastąpić marchewką.
Dlaczego, skoro wszyscy dobrze wiemy, że marchewka jest zdrowsza...
Na pewno znaczenie ma tradycja. W święta Bożego Narodzenia musimy zjadać pewne potrawy, na Wielkanoc nieodzownym elementem naszego stołu jest jajeczko. A w tłusty czwartek ustawiamy się w kolejkach do ciastkarni. Jest nawet taki przesąd, że jeśli nie zjemy w ten dzień pączka, to spotka nas jakieś nieszczęście. Więc przynajmniej jednego pączka tego dnia zjeść musimy. Natomiast niebezpiecznie dla naszego organizmu i zdrowia robi się, kiedy tych pączków jest kilka lub jeszcze więcej. Zdarza się, że niektórzy panowie przeprowadzają zawody, rywalizują między sobą o to, kto zje więcej. I zjadają tych pączków osiem, dziesięć albo wręcz kilkanaście. Nasz organizm nie jest w stanie przetworzyć takiej ilości cukru i tłuszczu i przerzuca się na „tryb awaryjny”, czyli przerzuca wszystko do tkanki tłuszczowej.
Praktycznie każdy z nas cierpiał kiedyś z powodu przedawkowania słodyczy. Dlaczego mózg nie reaguje na takie wcześniejsze doświadczenia?
Bo jesteśmy łasuchami, a połączenie tłustego z cukrem jest dla mózgu szczególnie atrakcyjną pożywką. Po spożyciu dużej ilości cukru czujemy się fantastycznie, mamy dużo energii. Jesteśmy szczęśliwi. Niestety, po kilku minutach to uczucie znika, co się wiąże ze spadkiem poziomu cukru we krwi. Dlatego chętnie znowu sięgamy po kolejnego pączka. To jest taka reakcja łańcuchowa.
Po spożyciu dużej ilości cukru czujemy się fantastycznie, mamy dużo energii. Jesteśmy szczęśliwi. Niestety, po kilku minutach to uczucie znika, co się wiąże ze spadkiem poziomu cukru we krwi.
Mimo to nie jest pani bezwzględną przeciwniczką jedzenia pączków przy okazji dzisiejszego święta.
Nie jestem. Szczególnie, gdyby to miało powodować stres, bo ktoś jest na diecie, a tu wszystko wokół pachnie, a jemu nie wolno. Zgodnie z tradycją na jeden pączek możemy sobie pozwolić. Warto go potem odpracować aktywnością fizyczną. Pączki też możemy sobie sami przygotować albo wybrać w sklepie takie bardziej zdrowe.
Czyli jakie?
Mniej kaloryczne. Te które nie mają lukru, nie mają bitej śmietany. Unikajmy nadzienia typu toffi. Lepsza jest naturalna konfitura, w naturalnym kolorze. Natomiast cały czas musimy mieć świadomość, że taki jeden pączek to jest mniej więcej kaloryczność rzędu od 350 nawet do 600 kalorii, w zależności od tego, co on ma w sobie i co ma na sobie.
To poproszę jeszcze o zadanie pokuty wszystkim, którzy na ten grzech zjedzenia pączka sobie dziś pozwolą.
Żeby spalić jednego pączka musimy intensywnie biegać przez 40 minut, bądź spacerować 70 minut, pływać przez 50 minut lub 45 minut jechać na rowerze. Słowem to wysiłek fizyczny trwający w granicach godziny. A mówię o tych najbardziej ubogoenergetycznych wersjach pączka. Ci, którzy zjedzą więcej, muszą przeznaczyć odpowiednio więcej czasu na ćwiczenia. Takie osoby są ponadto narażone na „zaklejenie” jelit, które nie są w stanie przepchnąć tak dużej ilości masy tłuszczowej. Więc jeśli ktoś zje zbyt wiele pączków, powinien od razu zorganizować sobie herbatkę: miętową, rumiankową lub z kopru włoskiego, żeby wspomóc organizm w procesie trawienia.
Rozmawiał Dariusz Szreter.