Kościół. Hierarchowie odpowiadają na apel papieża Franciszka. Osób żyjących na „kocią łapę” przybywa też w Polsce.
Papież Franciszek nawołuje biskupów do „otoczenia troską duszpasterską wszystkich par, żyjących zarówno w małżeństwach sakramentalnych, cywilnych, jak i w związkach nieformalnych”. Tych ostatnich jest wśród katolików w Polsce coraz więcej. Dlatego w każdej diecezji ma być powołany przynajmniej jeden duszpasterz par bez ślubu kościelnego. A episkopat wyda dla księży specjalny podręcznik.
Przygotowanie go zapowiedział już w zeszłym roku bp Jan Wątroba, przewodniczący rady ds. rodziny w Konferencji Episkopatu Polski. Przyznał też, że „jest duża presja i oczekiwanie, żeby jak najszybciej przedstawić go księżom”. Wszystko wskazuje na to, że stanie się tak jeszcze w tym miesiącu.
Osób żyjących w konkubinacie czy w ponownych związkach po rozwodzie przybywa, bo przybywa samych rozwodów. Jest ich dziś od 60 do 70 tys. rocznie, co oznacza, że rozstaniem kończy się co trzecie małżeństwo. Duża część rozwodników znajduje kolejnego partnera i żyje w tzw. związku niesakramentalnym pomimo wyznawanej wiary katolickiej. Na „kocią łapę” żyją też częściej młodzi Polacy.
- Często ślub zawierają dopiero wtedy, gdy na świat przychodzi dziecko, ale to nie jest regułą - mówi nam jeden z krakowskich duchownych. Księży trudno jest namówić do rozmowy „pod nazwiskiem”. Dlaczego? - Ano dlatego, że ksiądz nie może aprobować takiej postawy, a ponieważ par niesakramentalnych przybywa, musi przymykać oko, gdy styka się z taką sytuacją - dodaje nasz rozmówca.
- Od 10 lat żyję w nieformalnym związku z Rafałem - zwierza się 33-letnia Klaudia, mieszkanka Nowej Huty. - Mamy dwoje dzieci. Mój partner jest ode mnie młodszy i gdy zaszłam w pierwszą ciążę, wybuchła rodzinna afera. Wtedy nie było mowy o ślubie. A potem stało się to dla nas normą. Dodaje, że co niedzielę chodzi z dziećmi do kościoła. Nie miała też problemu z ochrzczeniem ich, chociaż musiała się zobowiązać wobec księdza, że weźmie ślub kościelny. - Nasz proboszcz jest wyrozumiały, ale od koleżanki, która również żyje w konkubinacie, słyszałam, że jej ksiądz przy każdej okazji, np. widząc ją na wywiadówce czy podczas kolędy, rozpoczyna rozmowę na ten temat i nie jest zbyt miły - mówi.
Wspólne mieszkanie bez ślubu to częste przypadki wśród studentów. - Ci młodzi ludzie często mówią: „Kochamy się i myślimy o ślubie, ale mieszkać razem na studiach jest wygodniej i taniej”. Deklarują, że czują się związani z Kościołem. Staram się im uświadomić, że żyją w duchowej schizofrenii, ale nie mówię tego wprost, bo nie chcę ich sobie zrażać - opowiada jeden z duchownych z Duszpasterstwa Akademickiego Księży Misjonarzy „Na Miasteczku” w Krakowie. Dodaje, że wiele z tych osób pochodzi z tradycyjnych katolickich rodzin z Podhala czy Podkarpacia.