Oto śmietnik najnowszej historii. W Szczecinie może być powodem dumy
Jest osiedlowy śmietnik, będzie zabytek. Dzięki pasjonatowi drugiej wojny światowej, który odkrył, że betonowe umocnienie to cenna historycznie ściana przeciwpancerna.
- To jest ewenement, czegoś takiego nie ma nigdzie na świecie. Z tego typu budowli jedynie szczecińska ściana przeciwpancerna przetrwała do naszych czasów - mówi Aleksander Ostasz, dyrektor Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. - Pamiętajmy, że Szczecin został ogłoszony twierdzą, a więc był przygotowany do obrony okrężnej (bez odsłoniętego skrzydła, obejmującej siły rozwinięte wzdłuż obwodu obszaru obrony - dop. red.). Ta ścianka jest idealnie skierowana na ulicę Chopina i ona flankowała pojazdy, które by się tą drogą próbowały dostać do centrum miasta.
Historia na śmietniku
Betonowa ściana przeciwpancerna zamykała pierścień wokół twierdzy Szczecin od północnego-zachodu. To odkryte stanowisko, w którym można było zainstalować armatę przeciwpancerną. W 1945 roku były dwie takie konstrukcje w mieście. Jedna - na torze motocrossowym - została zniszczona, druga przetrwała kilkadziesiąt lat, chociaż zmieniła przeznaczenie. Obecnie betonowy element fortyfikacji to wiata śmietnikowa, która służy mieszkańcom osiedla przy ulicy Bartniczej w Szczecinie. Wiemy, jak doszło do przełomowego odkrycia.
- Pół roku temu na swojej stronie internetowej o bliźniaczym stanowisku, które znajdowało się na terenie Motocrossu, otrzymałem informację od jednego z mieszkańców tamtego rejonu, że według jego pamięci takie samo stanowisko znajdowało się prawdopodobnie przy ul. Bartniczej. Powiedział, że w dzieciństwie bawił się w tym miejscu z kolegami - mówi Jan Sinius, odkrywca ściany. - Następnego dnia wybrałem się więc do obydwu stanowisk z miarką w celu porównania wymiarów, i okazało się, że niemal wszystkie zgadzają się ze sobą praktycznie co do centymetra. W tym momencie, znając już lokalizację obydwu dział po naniesieniu ich na mapę twierdzy Szczecin i wiedząc, że na terenie naszego miasta znajdowały się dokładnie dwa takie stanowiska, przekazałem informację panu Ostaszowi.
Czeska armata
Wiemy, w co było uzbrojone stanowisko. To forteczna armata przeciwpancerna 4,7 cm PAK 36 (t), która była używana przez siły zbrojne Niemiec. Do 1942 roku nosiła oznaczenie 4,7 cm Fest.Pak. M 36 (t). Litera K w oznaczeniu to skrót od Kasematte, wprowadzona dla odróżnienia od wersji holowanej.
Były to przejęte czechosłowackie forteczne armaty przeciwpancerne 4 cm kanon vz. 36 (oznaczenie fabryczne producenta A6), które były używane w niemieckich obiektach fortyfikacji stałej i polowej. Na zamówienie wojsk czechosłowackich od 1936 roku wyprodukowano 268 egzemplarzy. Pod niemieckim zarządem zakłady Skoda w Pilznie do 1940 roku wyprodukowały dalsze 493 egzemplarze.
- Ścianka przystosowana była wyłącznie do fortecznych dział przeciwpancernych 4,7 cm Festungs-PAK 36 (t), które posiadały specjalną osłonę z jarzmem, przystosowaną do zamontowania w ścianach o metrowej grubości - opowiada Jan Sinius. - Twierdza Szczecin dysponowała znaczne większą liczbą fortecznych dział przeciwpancernych, lecz tylko te dwie czeskie armaty wymagały montażu w żelbetonowych stanowiskach. Pozostałe działa, innych już typów, choć również w większości stricte stacjonarnych, umieszczane były zazwyczaj w płytkich wykopach.
Do wspomnianej armaty używano podkalibrowej amunicji, co poprawiało skuteczność.
- Pytanie tylko, czy tego typu amunicja również została dostarczona do Szczecina, bo, niestety, na temat amunicji do tych dział źródła milczą. Na tym etapie wojny te działa nie nadawały się zbytnio do przeciwstawienia się sowieckim pojazdom pancernym. Mogły być ewentualnie użyte przeciwko transporterom opancerzonym, samochodom, działom samobieżnym SU-76 czy na przykład lekkim czołgom, takim jak brytyjskie valentine’y, które również brały udział w walkach pod Szczecinem - opowiada Jan Sinius. - Nadawały się jednak do odpierania ataków sowieckiej piechoty, przy wykorzystaniu do tego celu amunicji odłamkowej. Atutem Festungs-PAK 36(t) mogło być choćby to, że chroniąca załogę 100-centymetrowa ściana czołowa z żelbetonu była niemalże nie do przebicia, nawet gdyby przeciwnik próbował strzelać z haubic ogniem bezpośrednim. Oprócz tego, swego rodzaju zaletą mógł być sam fakt, że działa były w pełni sprawne, ponieważ do Festung Stettin wysyłano także uszkodzone, zaniedbane lub zdekompletowane działa, do których nie posiadano części zamiennych.
Ściana przeciwpancerna będzie prawnie chroniona, trafi w najbliższym czasie na gminną listę zabytków.
- Myślę, że trzeba to traktować jako ważną pamiątkę historyczną, która mówi o tych trudnych czasach. Warto o tym mówić i takie elementy eksponować w przestrzeni miasta, tym bardziej że mają walor unikatu - uważa Michał Dębowski, miejski konserwator zabytków w Szczecinie.