Oto pierwsza dama tenisa. Po prostu Ania [wideo]
W Polsce zostawia serce i płaci podatki. Dom ma w Puszczykowie, gra dla Niemiec i już podbiła ranking WTA.
W styczniu triumfowała w Australian Open, później dotarła do finału Wimbledonu, w sierpniu zdobyła srebrny medal olimpijski w Rio. Ostatnio sięgnęła po drugą lewę Wielkiego Szlema - w finale US Open pokonała Czeszkę Karolinę Pliskovą.
Poduszka na szczęście
W 2012 r. zdecydowała się na grę w Pucharze Federacji dla Niemiec, ale często podkreśla, że jej serce należy również do Polski (podatki też u nas płaci ). Nic więc dziwnego, że po triumfie w Nowym Jorku 28-latka na kilka dni przyjechała do Puszczykowa koło Poznania. Tam ma dom i ośrodek, w którym przygotowuje się do najważniejszych startów. Obiekt zbudowali dla wnuczki dziadkowie - Maria i Janusz Rzeźnikowie. W hali są cztery korty dywanowe, są też cztery z twardą nawierzchnią na zewnątrz. - Cisza, spokój, doskonała baza treningowa. O tym, że do turniejów Wielkiego Szlema będziemy się tam przygotowywać, zdecydowałam z moim szkoleniowcem Torbenem Beltzem - mówi Angie. - To jest mój dom.
Jak zwracać się do gwiazdy światowego tenisa? - Jeśli ktoś mnie dopiero poznaje albo słabo zna, to bardziej oficjalnie: Angelique. Jak mama się na mnie zdenerwuje, to też wtedy mówi do mnie Angelique - śmieje się tenisistka. - A na ogół zwracają się do mnie Angie. W Puszczykowie, dla rodziny i znajomych jestem po prostu Anią.
Treningowy dzień czołowej zawodniczki świata? - W okresie przygotowawczym trenuję sześć dni w tygodniu. Pobudka o godzinie 8, trening tenisowy od 9 do 12, później obiad i od 15 do 18 ćwiczenia ogólnorozwojowe i sprawnościowe. Wolny czas? To jak rarytas, trudno go znaleźć - zaznacza Angelique.
Jej pozasportowe pasje to fotografia i rysowanie kredkami. Lubi też zwiedzać (choć na razie brakuje jej na to czasu) i szybko jeździć samochodem (podkreślając jednocześnie, że bezpieczeństwo jest najważniejsze; obecnie ma Porsche Macan w wersji sportowej). - Na autostradach w Niemczech zdarza mi się przytrzymać pedał gazu i ani się spostrzegę, gdy na liczniku jest ponad 200 kilometrów na godzinę - zdradza Kerber.
Jest też odrobina przesądna. Po świetnym występie w 2011 roku w Nowym Jorku, gdzie dotarła do półfinału, kupiła pierścionek, na szczęście wozi ze sobą poduszkę, nosi też bransoletkę od babci. Z kolei w Paryżu przed pierwszym meczem zawsze idzie na naleśniki pod wieżę Eiffla.
Zwyciężczyni US Open i liderka rankingu WTA wróciła do Puszczykowa.
TVN 24
Coraz bardziej popularna
Angie jest aktywna w sieci. Jej wpisy i zdjęcia regularnie pojawiają się na twitterze, facebooku czy instagramie. Po triumfie na kortach Flushing Meadows na profilach Kerber pojawiła się bardzo długa lista z gratulacjami od największych sportowców. Wyrazy uznania składały koleżanki z kortu - m.in. Flavia Pennetta, Monica Puig, Wiktoria Azarenka - ale także piłkarze Toni Kroos, Lukas Podolski, mistrz Formuły 1 Mark Webber czy koszykarz Dirk Nowiztki. - Większość z tych osób znam. W Niemczech mam sporo znajomych wśród sportowców. Z każdym tygodniem jestem bardziej popularna - dodaje Angelique.
W tym roku znalazła się na pierwszych stronach najbardziej poczytnych niemieckich gazet (Bild, Süddeutsche Zeitung). Dziennikarze niemieckiej stacji ZDF przyjechali do Puszczykowa, by nakręcić o niej film, byli także w Centrum Tenisowym Angie podczas finału US Open, gdzie kilkadziesiąt osób, z dziadkami utalentowanej zawodniczki na czele, przeżywało występ Kerber. Wielka popularność przekłada się też na umowy sponsorskie. Angelique jest twarzą Porsche, ma kontrakt z Adidasem i firmą Yonex.
W trakcie kariery miała chwile zwątpienia. Kilka lat temu, po tym, jak zaliczała jeden po drugim słabe występy, myślała o odstawieniu rakiety na bok. - To był trudny moment, ale przetrwałam go. Opłaciło się - cieszy się teraz tenisistka.
Maciej Łosiak
sport@polskapress.pl