Oszukała 319 osób. Obiecała kredyty
Prokuratura Okrę-gowa w Katowicach złożyła apelację od wyroku w sprawie właścicielki firmy pożyczkowej „Silesia Finanse”. Kobieta wyłudziła 884 tys. złod ponad 300 osób.
Naszym zdaniem kara dla właścicielki firmy „Silesia Finanse” jest za niska - mówi Marta Zawada-Dybek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach. - Magdalena W. została skazana na karę dwóch lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności oraz na 350 stawek po 50 zł zobowiązania do naprawienia szkody. Wyrok Sądu Okręgowego w Katowicach jest nieprawomocny.
Apelacja zostanie rozpatrzona 18 listopada. Sędzia Jacek Krawczyk, rzecznik prasowy do spraw karnych Sądu Okręgowego w Katowicach, potwierdza: - Obecnie akta Magdaleny W. znajdują się w Sądzie Apelacyjnym, gdzie zostały przesłane wraz z apelacją.
O firmie „Silesia Finance” pisaliśmy od lat. Do redakcji zgłaszało się wiele osób, od których Magdalena W. wyłudziła pieniądze; głównie byli to emeryci, ludzie na umowach-śmieciówkach, samotne matki. Banki odrzucały ich wnioski, w lukę weszły prywatne firmy, często oszukańcze.
Magdalena W. pomysł na kant miała prosty. Wynajmowała atrakcyjny lokal na biuro w Katowicach, Bielsku-Białej, Bytomiu, Żorach i Tarnowskich Górach. Obiecywała w nich załatwienie pożyczki, której udzielenie zależało od tzw. opłaty wstępnej. Gdy pieniądze od klienta już wpłynęły na jej konto, kontakt się urywał lub oszustka mnożyła niemożliwe do spełnienia warunki. Na przykład żądała, aby klient miał finansowe zabezpieczenie w wysokości 200 procent wartości kredytu. Czasem żądała też płacenia z góry rat za pożyczkę, której nie było.
- Podania klientów nigdy nie trafiały do żadnych banków - przyznała pracownica firmy Anna M. - Kurzyły się gdzieś na półce. Nikt nie dostał kredytu, prezeska nie robiła żadnych starań w bankach. Każdy klient stawał się jedynie ofiarą do oskubania, bez żadnej litości dla nikogo. Gdy to zrozumiałam, odeszłam z pracy.
Magdalena W. twierdziła, że ludzie podpisują umowy, które do niczego jej nie zobowiązują. Sami się proszą, żeby ich obrobić. Anna M. powiedziała jej wtedy: - Nawet najsprytniej skonstruowane umowy nie stawiają cię ponad prawem.
Magdalena W. czuła się jednak bezkarna. Żyła na wysokiej stopie, miała dobry samochód, średnio miesięcznie wypadało jej z opłat klientów około 25 tys. zł. Nie płaciła również swoim pracownicom, nie dawała świadectw pracy. Gdy jedna z nich domagała się pensji, otrzymała od niej esemesa, że widocznie mąż ją za mało bije, skoro jest taka bezczelna.
- Wrzaski, wyzwiska i groźby były na porządku dziennym - opowiadali pracownicy. Również w naszej redakcji Magdalena W. zrobiła awanturę, bo nie życzyła sobie, żeby o niej pisano.
- Myślałem, że nigdy nie doczekam się sprawiedliwości, że można w naszym kraju kraść w żywe oczy. Długo słyszałem, że ofiary są same sobie winne - mówi pan Gabriel z Lubszy, który jednak postanowił walczyć o swoje. To on zorganizował pozew zbiorowy przeciwko Magdalenie W. Jest rencistą, chciał w „Silesia Finanse” pożyczyć na remont domu 20 tys. zł. Liczył się z odmową, ale przyjęto go z otwartymi ramionami. Wpłacił 1,6 tys. zł opłaty wstępnej. Gdy nie dostawał kredytu, nie mógł odzyskać opłaty, a z biura firmy w Bytomiu został brutalnie wyrzucony, przeszedł zawał.
- Policja nie chciała przyjeżdżać pod siedzibę tej firmy, bo wciąż wybuchały tam awantury - wspomina pan Gabriel. - Rozpaczali ludzie, którzy przez różne naciski oddali oszustce często ostatnie pieniądze. Potem wyrzucano ich z biura.
Prokuratura Okręgowa ustaliła, że w ciągu około trzech lat 319 pokrzywdzonych wpłaciło Magdalenie W. kwoty od 1,2 tys. zł do 10,5 tys. zł. Początkowo jednak prokuratura rejonowa odrzucała wnioski Gabriela D. Twierdziła, że ludzie powinni znać się na umowach i finansach.
- Ale tak nie jest, bo umowy pisane są przez fachowców od manipulacji, trudnym językiem. Poza tym czytało się je pod presją czasu, że niby kredyt już czeka, tylko podpis. Czy ma być jak w dżungli, gdzie wygrywa drapieżnik? - pyta Gabriel D. - W państwie prawa życie oszukańczych firm musi być krótkie. Prokurator nie może być tak naiwny jak zwykły człowiek, musi stać po stronie słabszych.
W końcu jednak racje pokrzywdzonych wygrały. Ku swojemu zaskoczeniu, Magdalena W. stanęła przed sądem.
- Okazało się, że nikomu nie załatwiła pożyczki. Chociaż jedna jakoś mogła ją może wybronić, ale ona po prostu inkasowała opłaty za nic - mówi Gabriel D. Wyszło też na jaw, że Magdalena W. nie sporządzała sprawozdań finansowych z działalności swojej firmy. Nie przyznała się do winy, nie złożyła prokuraturze wyjaśnień.
- Raczej nie mam nadziei, że odzyskam pieniądze - przyznaje Gabriel D. - Ale już fakt, że oszustka w końcu znalazła się na ławie oskarżonych, uważam za nasz wspólny, ludzki sukces.
Ustawa anty-lichwiarska.
W marcu 2016 roku weszły w życie przepisy, które ograniczają koszty opłat dodatkowych i kredytów. Z rynku zniknęło wiele firm pożyczkowych, ale przede wszystkim takie, które się pod nie tylko podszywały. Klienci mogą czuć się bezpieczniej.