To na nią Białystok wydaje w ciągu roku najwięcej pieniędzy.
Same tylko płace w oświacie i wychowaniu miały pochłonąć w tym roku ok. 391 mln złotych. A do tego przecież dochodzą wydatki związane z utrzymaniem sieci szkół. Już tylko z tego powodu oświata wymaga szczególnego nadzoru, także w formie zrozumiałej dla wszystkich środowisk miejskiej polityki oświatowej.
Jeśli dorzucimy do tego planowaną od nowego roku przez rząd reformę systemu edukacji w kraju, która wzbudza wiele emocji (jeszcze żadna reforma nie obyła się bez chaosu), to tym bardziej wskazane jest skoncentrowanie się tylko na niej przez osoby nadzorujące miejską oświatę (zwłaszcza, że jest ona w okresie przejściowym, bo trwa konkurs na nowego dyrektora departamentu w magistracie). Trzymanie kilku srok za ogon może odbić się czkawką. Pół biedy, że urzędniczą, gorzej gdy ta przypadłość dotknie uczniów.