Oświadczenia majątkowe członków samorządu województwa. Marek Citko ma dwa porsche
Sejmik. Wśród podlaskich radnych nie brakuje osób bardzo majętnych, zadłużonych po uszy, jak i takich, dla których dieta jest ważną częścią dochodów.
Ponad 179 tys. zł brutto zarobił marszałek Jerzy Leszczyński (PSL), a po 144 tys. zł - wicemarszałkowie z PO: Maciej Żywno i Anna Naszkiewicz. Nieco gorzej wypadają PSL-owscy członkowie zarządu woj. podlaskiego: Bogdan Dyjuk (141 tys. zł) i Stefan Krajewski (127 tys. zł), który jednak „dorobił” blisko 18 tys. zł w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Dla całej piątki praca w urzędzie marszałkowskim jest jednak głównym źródłem utrzymania - wynika z oświadczeń majątkowych członków samorządu województwa za 2016 r.
Najbardziej oszczędny jest Dyjuk. Nie tylko zgromadził ponad 106 tys. zł i ponad 17 tys. euro, ale też nie ma długów. Najmniejsze oszczędności ma Żywno (7 tys. zł), który spłaca kredyt na budowę domu - zostało mu jeszcze ponad 307 tys. zł. Spory kredyt we frankach szwajcarskich (124 tys. CHF) ma także marszałek Leszczyński. Zaciągnął go razem z synem.
Wszyscy członkowie zarządu mają domy, a niektórzy także mieszkania, jak np. Stefan Krajewski. Jeśli chodzi o samochody, to preferują marki z tzw. średniej półki, np. ople, skody czy fordy. Wprawdzie marszałek jeździ audi, ale auto jest z 2004 r.
Milionerzy są w każdej partii
Miłośnikiem luksusowych samochodów jest za to radny Marek Citko (PiS). Wciąż jako jedyny z sejmiku jeździ porsche. Ale teraz ma już dwa samochody tej marki - nowszy jest z 2015 r. Jest też właścicielem 280-metrowego domu wartego ponad 2 mln zł, ponad 100-metrowego mieszkania (wartego niewiele mniej niż dom), jak też gospodarstwa rolnego i działki. Jednocześnie jest też najbardziej zadłużonym radnym. Jego zobowiązania wynoszą 880 tys. zł i 556 tys. CHF. Biedy jednak nie cierpi - działalność sportowa (jest menedżerem piłkarskim) przyniosła mu w ub.r. prawie 386 tys. zł dochodu. Zarabia też na wynajmie mieszkania (54 tys. zł), a i dieta radnego się przyda (ponad 25 tys. zł).
Tradycyjnie największe dochody mają radni prowadzący własną działalność gospodarczą. Są to Daria Sapińska (PO), właścicielka firmy handlowo-produkcyjnej „Dalma” z Wysokiego Maz. i Włodzimierz Szypcio (PSL), współwłaściciel Rzeźni Braci Szypcio z Moniek. Działalność Sapińskiej przyniosła w 2016 r. ponad milion zł dochodu. Radna ma też imponujące oszczędności - ponad milion zł w akcjach i lokatach plus 188 tys. zł i ponad 173 tys. euro. Jest też właścicielką szeregu nieruchomości, m.in. domu i czterech mieszkań.
Około 900 tys. dochodu miał radny Szypcio. Większość zarobił we własnej firmie, pozostała część to dopłaty bezpośrednie do ziemi (ponad 21 tys. zł) i dieta (ponad 27 tys. zł). Także on jest właścicielem wielu nieruchomości. Ma dom, mieszkanie, kilka działek budowlanych i przemysłową. Wartość mienia firmy łącznie ze środkami transportu oszacował na 8 mln zł. Kredytu nie ma.
„Dorabiają” i emeryci, i młodzi
Przewodniczący sejmiku Jarosław Dworzański (PO), choć działalności gospodarczej nie prowadzi, biedny nie jest. Były marszałek, a obecnie emeryt, ma duże oszczędności (263 tys. zł, 12,5 tys. euro, 7 tys. dolarów i ponad 71 tys. w obligacjach Skarbu Państwa) i żadnego kredytu. Jego emerytura wyniosła w ub.r. prawie 85 tys. zł. Dorobił sobie jako doradca prezydenta Białegostoku i przewodniczący sejmiku. Jeździ dwuletnią kią sorento wartą 145 tys. zł. Dworzański znany jest z zamiłowania do podróży. Dlatego ma kampera, czyli „przyczepę kempingową na kołach” wartą 50 tys. zł.
Są jednak i tacy radni-emeryci, dla których dieta jest ważną częścią dochodu. Do emerytury „dorabiają” Włodzimierz Pietroczuk (SLD), Elżbieta Kaufman-Suszko (PiS) czy Mieczysław Bagiński (PSL). Podobnie jest w przypadku radnych pracujących w budżetówce, którzy nie są szefami. Np. Dorota Kędra-Ptaszyńska (PiS), pracując w Urzędzie Gminy Boćki, zarobiła niewiele więcej (29 tys. zł) niż wynosi dieta. Dodatkowo zatrudniona jest w miejscowym domu kultury, gdzie zarobiła w 2016 r. 13,5 tys. zł.
„Dorabiają” też młodzi. Np. Łukasz Siekierko (PiS) w sejmiku zarobił więcej niż pracując zawodowo. Jest m.in. członkiem rady nadzorczej w spółce Hodowla Ziemniaka Zamarte, gdzie jego wynagrodzenie wyniosło w ub.r. tylko 16,3 tys. zł.