Ostra reakcja na doping. Dziś wyniki próbek [wideo]
Bracia Tomasz i Adrian Zielińscy mówią o spisku, w polskiej sztandze wrze, a ministerstwo sportu stanowczo reaguje na doping.
Tomasz Zieliński na dopingu został złapany podczas igrzysk. Pozytywny wynik dała pobrana w Rio próbka A, potem próbka B. W dodatku okazało się, że materiał przebadany w Polsce (pobrany w lipcu) również dał pozytywny wynik. To pogrążyło zawodnika bydgoskiego Zawiszy.
- Moim zdaniem istnieją podstawy ku temu, że Zieliński stosował nandrolon przynajmniej dwukrotnie - mówił Michał Rynkowski z Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie na wczorajszej konferencji prasowej, cytuje „Przegląd Sportowy”. - Nieprawdą jest, że ta substancja utrzymuje się w organizmie przez 18 miesięcy, bo robi to przez kilka dni. Dlatego też prosimy zawodników o podawanie swojej lokalizacji, bo dzięki temu możemy przeprowadzić niezapowiedziane badania. W próbce pobranej od sztangisty znaleźliśmy 12 ng tej substancji, gdy próg wynosi 2,5 ng. Potem stężenie mocno spadło, był pod progiem, więc można powiedzieć, że 19 i 22 lipca był niemalże „czysty”. Na badaniach w Rio de Janeiro stężenie nandrolonu znowu przekroczyło dopuszczoną normę. To może wskazywać na to, że stosował go przynajmniej dwukrotnie - dodał.
Podejrzenia o stosowanie dopingu padły również na jego brata Adriana. Próbka pobrana od niego na początku lipca dała „niepewny wynik”. Jak podkreślał prof. Jerzy Smorawiński z Komisji Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie, pierwsza próbka nie przesądza jednak sprawy. Kolejne badania zlecono w Rzymie, a wyniki mają być znane dziś. Od razu dowiemy się więc, czy sztangista wystąpi w Rio. Jego start (94 kg) zaplanowano na sobotę.
Związek pod obserwacją
Niezależnie od wyników drugiej próbki, na polską sztangę posypały się gromy. Bo niedawno ujawniono, że doping stosował również Krzysztof Szramiak.
"Bardzo smutny rozdział w historii polskiego sportu. Trzeba go tępić i nagłaśniać". Adam Korol o dopingu u naszych ciężarowców (źródło: TVN24/x-news)
Wczoraj na wszystkie te doniesienia ostro zareagowało Ministerstwo Sportu i Turystyki. - Doping w sporcie jest niedopuszczalny. Każdy, kto bierze niedozwolone środki i w ten sposób osiąga sukces jest oszustem, dlatego MSiT nie będzie biernie przyglądało się takiemu procederowi - napisano w oświadczeniu. Ministerstwo poinformowało też, że podejmuje kroki w celu zastosowania środków nadzoru w Polskim Związku Podnoszenia Ciężarów, adekwatnych do sytuacji.
Minister rozważa też zmniejszenie kwoty dotacji przekazywanej do związku, bądź całkowite wycofanie się z finansowania sportu wyczynowego tej dyscypliny z budżetu państwa.
Obecnie w PZPC prowadzona jest przez resort planowa kontrola, w zakresie prawidłowości wydatkowania środków dotacji budżetowej.
Adrian: jestem czysty
W pierwsze doniesienia o niepewnym wyniku próbki A, nie wierzy Adrian Zieliński. I on, i jego brat zapewniają, że nigdy nie wspomagali się dopingiem. Obaj zapowiadają walkę o oczyszczenie swojego nazwiska. - Musielibyśmy być z bratem skończonymi idiotami, żeby wziąć coś takiego i przyjechać do wioski. To jakaś manipulacja - mówił Adrian w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”. - Trudno mi zebrać myśli, żeby racjonalnie to wytłumaczyć. Wrócę do kraju, trzeba będzie przeprowadzić śledztwo i dojść z adwokatem do tego, jak to się stało.
Przyznał, że po tym, jak dowiedział się o wynikach brata docierały do niego informacje, że podobnie może być z nim. Pytany o nandrolon powiedział, że niekoniecznie trzeba przyjmuje się go w zastrzykach. - Orientowaliśmy się i jest możliwe, żeby chemik przygotował to w tabletce - powiedział „Przeglądowi”.
Będą kolejne afery dopingowe
Adrian wciąż ma szansę na start na igrzyskach w Rio, ale Tomaszowi trudno będzie się wybronić. Wszyscy specjaliści podkreślają, że badania w Polsce są przeprowadzane bardzo dokładnie i profesjonalnie. Nie ma podstaw, by je podważać. Dziwi jedynie zwłoka w badaniu pobranych na początku lipca próbek sztangistów. Prof. Smorawiński tłumaczył to m.in. awarią, a potem też dużą ilością materiału do przebadania.
Dopingowe afery na pewno nie skończą się na Rio. Jak się okazuje, na ujawnienie czeka kilkadziesiąt nazwisk sportowców, których zweryfikowano jako dopingowiczów z Pekinu i Londynu. - Te nazwiska zostaną podane do wiadomości po igrzyskach w Rio - zapowiedział prof. Smorawiński.