Ostra bitwa o budżet. Radni kontra wójt
Radni zmienili budżet przygotowany przez wójta. Wprowadzili poprawki, przez które mogą ucierpieć m.in. sołtysi i urzędnicy.
Uchwalanie budżetu tradycyjnie zajęło gminie Gubin dużo czasu. Ale takiego obrotu spraw chyba nikt się nie spodziewał...
Radni zebrali się w miniony piątek. Przedstawiony został projekt budżetu oraz pozytywna opinia Regionalnej Izby Obrachunkowej. Według dokumentu dochód gminy miał wynosić 21 mln 200 tys. zł, natomiast całkowite wydatki 21 mln 700 tys. zł. Oznaczałoby to, że planowany jest deficyt w wysokości pół miliona. Wójt Zbigniew Barski podkreślał, że to nic strasznego. - Gmina nie jest wcale bardzo zadłużona. Jedyny długo, jaki mamy, wynosi 800 tys. zł. Tegoroczny deficyt zostanie pokryty z wolnych środków. Taka procedura jest stosowana w wielu gminach - podkreślał.
Część radnych miała jednak zastrzeżenia i chciała wprowadzić poprawki do budżetu. - Zrobiliśmy analizę i chcemy wydatki w dziale administracja publiczna oraz wynagrodzenia w dziale pomoc społeczna zmniejszyć o 5 proc. i przeznaczyć je na pokrycie deficytu budżetowego - taką propozycję przedstawił radny Waldemar Gromek.
Zaskoczony taki obrotem sprawy był wójt. - Nie mam nic przeciwko zmianą, ale radni mieli na to kilka miesięcy. Wniosek ze zmianami, które radni chcieli, żebym wniósł jako autopoprawki, wpłynął do mnie we wtorek. Na trzy dni przed sesją! Mieliśmy już opinię RIO, czyli ekspertów. Budżet był dopięty. Teraz wszystko trzeba będzie zmieniać - mówi Zbigniew Barski.
Wójt podczas obrad próbował jeszcze przekonać głosujących, aby nie zatwierdzali poprawek. - Wiecie państwo co w ogóle jest w dziale administracja?Nie tylko pensje urzędników. Mamy tam diety radnych, sołtysów, wydatki na zakupy urzędowe jak papier oraz na utrzymanie budynku, chociażby ogrzewanie. Znajdują się tam też pieniądze na opłatę oprogramowania komputerowego i dostępu do internetu. Mamy wrócić do XIX wieku? - dopytywał.
- Mówimy tylko o około 200 tys. zł z każdego działu. Dobry gospodarz powinien potrafić zrobić to tak, żeby sprawa rozeszła się po kościach - ripostowała przewodnicząca gminy, Dorota Prugar-Wasielewska.
- Ale był na to czas. Mamy teraz zmieniać budżet, kiedy wszystko było przygotowane? - dziwił się Barski. Zaniepokoili się również sołtysi, którzy wspólnie przyznali, że dieta i tak nie pokrywa ich wydatków na dojazdy do urzędu. - I ma być jeszcze mniejsza? - pytali Urzędnicy również zabierali głos. - Obniżycie nam pensje, chociaż na to nie zasługujemy. To jest brak szacunku dla naszej pracy - mówili. - Już od dawna oszczędzamy na urzędnikach - dodał wójt Barski.
Waldemar Gromek podkreślał natomiast, że trzeba coś zrobić, ponieważ budżet wygląda z roku na rok coraz gorzej, zwłaszcza wydatki majątkowe. - W ostatnich latach mamy coraz mniej inwestycji - stwierdził. Marian Adamczyk dodał natomiast, że nie każdy zasługuje na podwyżkę. - Są osoby, które w ciągu kilku lat otrzymały ogromne podwyżki. Niektórzy nawet o 20 proc. w ciągu roku - podkreśla. - Zajmowali oni inne stanowiska - argumentował wójt.
Barski nie przekonał większości. Ostatecznie radni zagłosowali za zmianami i uchwalili budżet. Wójt Barski powiedział, że postara się z panią skarbnik tak ułożyć budżet, aby wypłaty urzędników były jak najmniej obniżone.