Ostatnie pożegnanie Jerzego Gottfrieda, architekta Śląska i Katowic
Jerzy Gottfried, budowniczy Śląska i Katowic, wybitny architekt i niezwykle skromny człowiek, spoczął w minioną sobotę na cmentarzu w Świętochłowicach.
Rodzina, przyjaciele, znajomi oraz liczne grono śląskich architektów żegnało w Świętochłowicach w sobotę wybitnego twórcę i architekta, budowniczego Śląska i nestora architektury polskiej XX wieku - Jerzego Gottfrieda. Msza żałobna została odprawiona w kościele pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła. Po nabożeństwie kondukt żałobny przeszedł przez centrum miasta na cmentarz przy ulicy Szpitalnej. Tu, w miejscu w którym pochowano żonę architekta, złożono również jego prochy.
Jerzy Gottfried zmarł 23 października. W grudniu skończyłby 95 lat. Urodził się we Lwowie, ale dzieciństwo, młodość i większość dorosłego życia spędził na Śląsku: w Rybniku, potem m.in. w Świętochłowicach, Chorzowie i w Katowicach.
Był żołnierzem Armii Krajowej, brał udział w Powstaniu Warszawskim. Po powrocie na Śląsk pracował w Miastopro-jekcie. Stworzył, wraz z Henrykiem Buszką i Aleksandrem Frantą, zespół architektów nazywany „Zielonymi Końmi”. Wspólnie projektowali i tworzyli powojenne Katowice: m.in. gmachy Okręgowej Rady Związków Zawodowych, Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych (w Katowicach), ale też Teatr Ziemi Rybnickiej. Natomiast samodzielnie Gottfried projektował m.in. Ośrodek Postępu Technicznego i halę Kapelusz w Parku Śląskim w Chorzowie, budynek Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych, czyli wyburzony już wieżowiec DOKP, halę Widowiskowo-Sportową w Sosnowcu, czy dom kultury, a dziś Centrum Kultury Śląskiej w świętochłowickiej Zgodzie. Niektóre z jego dzieł wspomniano w trakcie sobotniego nabożeństwa żałobnego, wszystkich wymienić nie było sposób. W ostatniej drodze Jerzemu Gottfriedowi towarzyszyli rodzina, przyjaciele, znajomi i liczne grono śląskich architekci, w tym przedstawiciele katowickiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich. Na grobie pojawiły się również wieńce od śląskich uczelni - Politechniki Śląskiej oraz Politechniki Częstochowskiej. Zebrani wspominali wielkiego architekta, ale i wspaniałego człowieka.
Tak o swojej pracy Jerzy Gottfried mówił kilka lat temu na łamach „Dziennika Zachodniego” w rozmowie z Marcinem Zasadą: „Architektura to nie jest poezja, która trwa wiecznie. Mam tylko nadzieję, że ostaną się budynki, które stworzyłem. Niech to będzie świadectwem, że zawsze poszukiwałem nowoczesnych rozwiązań i starałem się cieszyć swoją pracą. To jest ważne! Ludzie nie doceniają dziś tej radości - z pracy, przyjaźni, rodziny. To jest nasz sens istnienia. I spełnienie. Człowiek spełniony może spokojnie umierać”. W tej samej rozmowie dodawał: „Człowiek skromny jest szczęśliwy. To nie jest cnota, to jest recepta. Ja jestem ze świata, w którym nie trzeba być celebrytą, by być kimś”.