Kiedy nadeszło zagrożenie epidemią koronawirusa, mieszkańcy Olesna zaczęli przesyłać sobie i odmawiać modlitwy do świętego Rocha, patrona kościoła, wzniesionego po epidemii dżumy 300 lat temu. Tylko że wtedy Czarna Śmierć miała rozmiar Apokalipsy. Ocalało zaledwie 10 procent populacji miasta.
Czarna Śmierć, jak nazywano dżumę, przyszła do Olesna w 1708 roku i pozostała w mieście do następnego roku. Przyszła w ślad za mieszkańcami Olszyny koło Lublińca, którzy uciekli do Olesna właśnie przed dżumą. Epidemia dziesiątkowała mieszkańców Olszyny już rok wcześniej, w 1707 roku.
Pierwszymi ofiarami dżumy, jak głoszą zapisy księgi metrykalnej z oleskiej parafii, byli właśnie oni: 18 lutego 1708 roku zmarły Marianna Rossoczanka oraz jej służąca Marianna Kowalanka.
Z miesiąca na miesiąc ofiar zarazy w Oleśnie przybywało. Pałeczki dżumy roznosiły szczury, a z nich na ludzi chorobę przenosiły pchły. Mieszkańców ogarnęła trwoga, zwłaszcza że w ówczesnych czasach epidemie uważano za karę boską.
Kronikarz Olesna Józef Lompa jeszcze 100 lat później pisał: „Któregośmy doznali z twojego wyroku/ Tysiącznego siedemsetnego i ósmego roku,/ Gdyś na miasto Olesno włożył swe karanie,/ Śmierć, wrzody i niemocy na pomiarkowanie”. Ale Czarna Śmierć nie oszczędzała nikogo: Zabierała zarówno grzeszników, jak i pobożnych, biedaków i bogaczy, plebs i możnych.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień