Ośrodek miał być centrum wsparcia wykluczonych
Miasto postanowiło wyrzucić fundację "Arka" z budynku przy ul. Truskawkowej w Zielonej Górze.
19 maja "Arka’" otrzymała w tej sprawie pismo z magistratu. Fundacja Wzajemnej Pomocy "Arka" dostała nieruchomość przy ul. Truskawkowej w Chynowie w grudniu 2013 r. na podstawie umowy użyczenia. W zrujnowanym budynku byłego domu kultury zobowiązała się zorganizować ośrodek dla osób bezdomnych, rodzin i samotnych matek z dziećmi.
- Ten budynek był kompletnie zrujnowany. Gdy go przejęliśmy przystąpiliśmy do remontu. Zadanie podzieliliśmy na dwa etapy. Do marca 2015 r. wykonaliśmy pierwszą część. Zainwestowaliśmy w to ponad 150 tys. zł. Do tego trzeba też doliczyć pracę bezdomnych, którzy pomagali stworzyć swój dom. Mieszka w nim dziś 10 osób - mówi Jan Gaszewski, dyrektor fundacji. - W drugim etapie mieliśmy remontować pozostałą, większą część. Jej koszt to minimum 500 tys. zł. Wszystko było dobrze do czasu, gdy poprosiliśmy o możliwość wykupienia budynku. Tylko jako właściciele możemy się bowiem starać o pieniądze na dofinansowanie adaptacji tego obiektu. Widocznie komuś w magistracie się to nie spodobało - mówi.
Remont całego obiektu przy ul. Truskawkowej miał kosztować blisko 700 tys. zł
"Arka" otrzymała nieruchomość przy ul. Truskawkowej na 10 lat z możliwością przedłużenia umowy. W dokumencie jest zapis, iż budynek jest wpisany do ewidencji zabytków i podlega ochronie konserwatora zabytków. Wszelkie prace budowlane winny być więc z nim uzgodnione. I właśnie niespełnienie warunków użyczenia jest powodem kłopotów fundacji. W piśmie do "Arki", podpisanym przez wiceprezydenta Dariusza Lesickiego czytamy, że prace w budynku były prowadzone samowolnie, bez uzyskania pozwolenia na budowę.
- Inspektor nadzoru budowlanego kontrolował działania "Arki". Stwierdził, że zagrożone jest bezpieczeństwo osób, które przebywały w tym budynku. Dopiero po kilkukrotnych wizjach lokalnych zdecydowano się wydać decyzję o rozwiązaniu umowy. Kierowano się właśnie kwestią bezpieczeństwa. Musimy dbać o to, aby nie doszło tam do jakiejś tragedii - mówi Dariusz Lesicki. - To nie prawda, że powodem jest niechęć do działalności "Arki". Zależało nam po prostu na życiu i zdrowiu ludzi.
J. Gaszewski jest wstrząśnięty decyzją miasta i zapowiada walkę o pozostanie na miejscu, w którym wykonano już tak dużo pracy. Chynów miał być centrum fundacji, w którym będzie i terapeuta ds. uzależnień, lekarz i dom dla 30 osób. Już dziś mieści się tu administracja nadzorująca pracę dwóch innych ośrodków "Arki" - w Bogatyni i Krzywej.
- Nie było żadnego zagrożenia. Po prostu zamknęliśmy dostęp do części obiektu, który czekał na drugi etap remontu - mówi J. Gaszewski. - Ja już rok temu usłyszałem jednak, że będą nas chcieli wyrzucić. Jak inwestować tak duże pieniądze, gdy nie ma pewności, że tu zostaniemy? Mimo wszystko szykowaliśmy plany budowlane, aby wyremontować budynek do końca. Będę starał się dogadać z miastem, mam już gotowe pismo w tej sprawie.
"Arka" powstała w 2008 r. Posiada, łącznie z tą w Zielonej Górze, cztery filie. W swoim statucie deklaruje m.in. wsparcie dla osób wykluczonych społecznie, tworzenie domów dla samotnych matek, noclegowni i jadłodajni. Fundacja na wyprowadzkę ma czas do 6 czerwca br.