Oskarżeni o kradzież prawie 3 mln zł stanęli przed sądem
W poznańskim sądzie rozpoczął się proces mężczyzn oskarżonych o liczne kradzieże i włamania do domów jednorodzinnych na terenie całej Wielkopolski.
Dopiero za piątym razem poznański Sąd Okręgowy był w stanie rozpocząć proces mężczyzn oskarżonych o kradzieże i włamania do domów i mieszkań, z których mieli ukraść przedmioty o łącznej wartości prawie 3 mln zł.
Najwięcej na sumieniu ma mieć Paweł K., któremu prokuratura zarzuciła dokonanie 35 włamań, w trakcie których skradziono przedmioty o wartości ponad 2,9 mln zł. Oprócz niego kraść mieli również Artur C. (27 włamań), Artur J. (21 włamań) oraz Litwin Saulius B. (7 włamań). Poznańska prokuratura oskarżyła każdego z nich o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i kradzieże z włamaniem. Oprócz nich oskarżony jest również Rafał M., który miał ich namawiać do kradzieży w domu Jakuba Pyżalskiego i Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej. Ta miała miejsce na początku maja 2014 roku i była ostatnią z serii włamań.
W czwartek w poznańskim Sądzie Okręgowym pojawiło się czterech mężczyzn. Nieobecny był jedynie Rafał M., lecz jego obecność nie była potrzebna do rozpoczęcia przewodu sądowego. Paweł K., Artur C. oraz Saulius B. nie przyznali się do winy. Ponadto odmówili składania wyjaśnień, lecz zapowiedzieli, że prawdopodobnie zrobią to w późniejszym terminie. Sędzia Katarzyna Obst odczytała również wcześniejsze wyjaśnienia nieobecnego Rafała M., które złożył w trakcie postępowania prowadzonego przez prokuraturę. On także nie przyznał się wtedy do popełnienia przestępstwa.
Jedynym oskarżonym, który przyznał się do wszystkich zarzutów był Artur J. On już w trakcie postępowania przygotowawczego wyjawił śledczym sposób działania grupy. W czwartek nie chciał jednak składać żadnych wyjaśnień. Nie wykluczył, że zrobi to jednak na jednej z kolejnych rozpraw.
Przypomnijmy, że poznański sąd miał duże problemy, by w końcu rozpocząć proces mężczyzn. Pierwotnie miał on ruszyć w grudniu ubiegłego roku. Na pierwszej rozprawie pojawił się jednak tylko Artur C., który został doprowadzony z zakładu karnego we Wronkach. Pozostali oskarżeni nie przyszli do sądu, usprawiedliwiając się na różne sposoby. Sąd wyznaczył więc nowy termin na początek lutego. Jednak i wtedy nie udało się rozpocząć procesu, gdyż rozprawa została ostatecznie odwołana. Kolejny termin wyznaczono na koniec lutego. I chociaż tym razem w sądzie pojawiła się większość oskarżonych, nie stawił się Litwin Saulius B.
Ponadto dzień wcześniej, tuż przed zamknięciem sekretariatu, do sądu wpłynęło pismo od obrońcy Sauliusa B., który wnioskował o odroczenie terminu rozprawy przedstawiając swoje zwolnienie lekarskie. I chociaż na kolejnej rozprawie, na początku marca, obecny był już Saulius B., to po raz kolejny zabrakło jego mecenasa. Sędzia Katarzyna Obst nie kryła oburzenia podkreślająć, że zachowanie obrońcy Sauliusa B. godziło w podstawowe obowiązki obrońcy i blokowało możliwość rozpoczęcia przewodu sądowego. Ponadto nałożyła na mecenasa najwyższą karę 3000 zł grzywny oraz złożyła wniosek do dziekana Okręgowej Izby Radców Prawnych w Poznaniu o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec radcy prawnego.
W trakcie czwartkowej rozprawy sędzia dopytywała się obrońcy Sauliusa B. dlaczego był nieobecny na poprzednich dwóch rozprawach. – Obrońca powinien mieć pełną sprawność psycho-fizyczną, żeby bronić swojego klienta – wypowiadał się mecenas Sauliusa B. I przekonywał, że dzwonił do sądu informując o nieobecności.
– Chce pan żebyśmy wyjęli billingi? Bądźmy poważni panie mecenasie. To sąd za każdym razem próbował skontaktować się z panem i pańską kancelarią – nie pozostawiła złudzeń sędzia Katarzyna Obst.