Płocczanin zniknął w pierwszych godzinach festiwalu disco polo.
Do Komendy Powiatowej Policji zgłosił się mieszkaniec Płocka, który był organizatorem przerwanego w miniony piątek dwudniowego Festiwalu Disco Polo.
- Mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia - mówi Anna Kozłowska, oficer prasowa KPP w Lipnie. - Został uprzedzony o konsekwencjach. Jest do dyspozycji policji. Sprawa będzie wyjaśniana. Jak podkreśliła Anna Kozłowska, policja prowadzi postępowanie w sprawie oszustwa. - Na szczegóły jeszcze za wcześnie - poinformowała.
Wiadomo, że na policję zgłosił się menadżer dwóch zespołów disco polo, którym nie zapłacono za występ. Są też pojedyncze zgłoszenia od osób, które kupiły bilety na koncerty, jedno i dwudniowe, i które poczuły się oszukane po odwołaniu imprezy na stadionie miejskim.
Płocczanin prowadzi działalność gospodarczą - jest taksówkarzem i jednocześnie organizatorem imprez.
- Nigdy wcześniej nie zetknąłem się z tym panem, choć działam w branży od ponad dwudziestu lat - mówi Andrzej „Koza” Koziński, włocławianin, wykonawca disco polo. Na koncercie w Lipnie był jako widz, zaproszono go także do strefy VIP na stadionie miejskim. - Od strony technicznej organizację imprezy oceniam bardzo wysoko - mówi Andrzej. - Była ochrona, odpowiednie oznaczenia dla wykonawców i gości. Czułem się tak, jakbym przyjechał na festiwal w Opolu! Pełen profesjonalizm. Może tylko widzów było mniej, niż się spodziewałem, jak na ten rozmach imprezy i tylu znakomitych wokalistów oraz zespołów.
Kilku wykonawców zdążyło wystąpić na scenie. Są wśród nich członkowie zespołu Mejk, , którzy bardzo sobie chwalą festiwal w Lipnie. Potem nastąpiła około 20 minutowa przerwa. Konsternacja! Nie było nikogo, kto powiedziałby, iż... organizator zniknął, a kolejni wykonawcy nie chcą wystąpić bez gaży. - Uczyniła to dopiero Magda Narożna wokalista z zespołu „Piękni i Młodzi”, która powiedziała ze sceny, co się stało i zaśpiewała publiczności, w ramach rekompensaty, jeden z utworów - mówi Andrzej.
Tak samo postąpił Kordian, piosenkarz disco polo, który aby wystąpić w Lipnie przejechał 600 kilometrów. Rozczarowani byli widzowie, niektórzy przyjechali na tę imprezę z odległych zakątków regionu. - Tylko raz wcześniej zetknąłem się z taką sytuacją - mówi Andrzej Koziński. Jak twierdzi, to było w Częstochowie, przed kilkoma laty. Na prestiżowych imprezach disco polo np. w Kobylnicy czy Ostródzie takie wpadki organizatora są niedopuszczalne.