Tak opolską kroszonkę nazwał w roku 1976 prof. Roman Reinfuss, wybitny polski etnograf, „ojciec” Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Żaden inny region nie posiada w swoim dziedzictwie kulturowym tak niepowtarzalnych, misternych jaj wielkanocnych jak nasze - opolskie „krousonki”. Właśnie tak niezmiennie, tradycyjnie Ślązacy z mojej rodzinnej wioski i najbliższych okolic nazywają przygotowane na Lany Poniedziałek wydroupane jajca: krousonki.
Dzisiaj, gdy w każdej gminie, szkole, domu kultury odbywają się masowo konkursy kroszonkarskie, gdy dzięki popularyzatorskiej misji pokoleń twórczyń (i twórców) ludowych opolskie jajo „poszło w świat”, a co jedno piękniejsze, misterniejsze i nie sposób wybrać ideału - warto przypomnieć osobę, która dla wypracowania właśnie tego kunsztownego wzoru zrobiła krok pierwszy - ten nazywany potocznie „milowym”.
W ciągu swojego życia wykonał ponad 8.500 kroszonek, każdą z innym ornamentem. Jerzy Lipka wypracował typowe, powielane później masowo wzory kwiatów, szlaczków, to on jest pierwszym autorem setek wierszyków wyrytych na opolskich kroszonkach. Eksperymentował z farbowaniem jaj naturalnymi barwnikami: ozimina, liście cebuli, szyszki olchy, kora dębu... aż do stworzenia receptur idealnych, zarówno w zakresie technologii produkcji, jak i przechowywania barwników. To on wprowadził na Opolszczyznę jajko strusie, na którym wydrapał pierwszą kroszonkę: debiut odbył się na farmie strusi w niemieckim Hambach.
Ale co najważniejsze: To panu Jerzemu Opolszczyzna zawdzięcza mistrzowski, delikatny jak pajęczynka ryt, tak bardzo charakterystyczny dla marki „kroszonka opolska”. Bowiem właśnie ten skromny ślusarz z Obrowca wymyślił i w latach 1951-1976 stopniowo udoskonalał narzędzia do skrobania jajek tak mozolnie i uparcie, aż wreszcie skonstruował idealny do tego celu nożyk ze stalowym ostrzem, którym posługują się twórcy ludowi na Opolszczyźnie. Oczywiście, po kolejnych etapach „udoskonaleń” nie jest to już ten Lipkowy pierwotyp zapewne, ale nie licytujemy w tym miejscu, czyj nożyk najlepszy, zgodnie z anegdotycznym wywodem, co było pierwsze: jajko czy kura... Zależy nam na pamięci o człowieku, który postawił drogowskaz.
Ten z pozoru banalny wynalazek ma cztery ostrza, dzięki którym można wykonywać jednym narzędziem linie o różnych grubościach rytu. Po wielu eksperymentach pan Jerzy zdecydował, że najlepszym materiałem do produkcji noży rytowniczych jest stal narzędziowa o symbolu S 18 i S 20, którą należy stosownie długo hartować. Wszystkie swoje wynalazki Lipka przekazywał do Muzeum Śląska Opolskiego, by jako wzór służyły pokoleniom. Wcześniej jajka skrobało się „gnypem” - nożem szewskim, brzytwą, żyletką, nożyczkami. Wzory były większe, toporne, bardziej „ludowe”. Wytworzenie nożyka - „skrobouka”, spowodowało że opolska kroszonka z epoki ludowego, obrzędowego „prymitywizmu” wprowadzona została „na salony”, w obszar designu, który dziś zachwyca już nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
Jerzy Lipka zadebiutował jako twórca ludowy w 1968 roku na konkursie kroszonkarskim w Oleśnie. Brał udział w 36 konkursach regionalnych, zdobywając zawsze, czyli 36 razy I miejsce.
Ukoronowaniem jego twórczej pracy była wydana w 2005 roku książka „O jajku prawie wszystko, czyli o wielkim dziele sztuki na małej skorupce” (Wydawnictwo Nowik). Ta książka jest elementarzem opolskiego kroszonkarstwa. Warto przy tej okazji dodać, że pierwszą koronę żniwną o bardzo popularnym dzisiaj splocie ażurowym także wykonał Jerzy Lipka w roku 1961.
2006: Promocja z jajem po raz pierwszy
Każdy region ma swoje popisowe produkty, charakterystyczne i niepowtarzalne. Odkąd sięgam pamięcią, jeśli chcemy być oryginalni, bardzo często właśnie opolską kroszonkę czy malowaną porcelanę kupujemy w prezencie, jadąc gdzieś daleko w świat. Bo są to rzeczywiście dzieła sztuki, a wykonane przez nas samych, przez rodzimych, domorosłych artystów z sąsiedztwa, ofiarowane od serca. Z tego przekonania powstał w roku 2006 pomysł, żeby właśnie wokół kroszonki zbudować kampanię promocyjną regionu na świecie. Na 40. Międzynarodowych Targach Turystycznych ITB w Berlinie województwo opolskie zaprezentowało się pod hasłem „Piękno i tradycja”. Najpiękniejsza Polka, Malwina Ratajczak - Miss Polonia 2005, z szarfą , w koronie, ubrana w ludowy strój, przez kilka dni malowała 2-metrowe, betonowe jajo, przywiezione do Berlina z Górażdży. Hasło powstało ze skojarzenia pradawnej opolskiej tradycji pisankarskiej z tradycją górażdżańską. Po pierwsze: Na opolskim Ostrówku, w miejscu piastowskiego grodu, archeologowie wydobyli najstarsze pisanki, zachowane na terenie dzisiejszej Polski: malowane jaja z gliny i kamienia wapiennego. Drugi argument o sile tradycji i hasłowego skojarzenia: Opolskie to kolebka europejskiego przemysłu cementowo-wapienniczego. Po trzecie: Z okolic cementowego zagłębia pochodzi Miss Polonia 2005. Malwina rozdawała autografy na małych betonowych jajkach, których cementownia wyprodukowała z okazji ITB setki. W ten sposób piękna dziewczyna z Krapkowic przyciągała uwagę przechodzących przez pawilon polski. Pytali, co to za region, jakie mamy hotele, drogi, zabytki, atrakcje agroturystyczne czy kulturalne. Pisanka została przekazana na rok Domowi Polskiemu „Polonicum” przy Potsdamer Platz w Berlinie, potem wróciła do Opola i odtąd zdobi otoczenie Muzeum Wsi Opolskiej.
Koncepcję pierwszej w naszym regionie, zorganizowanej na tak dużą skalę, promocji „Kroszonki Opolskiej” opracował opolski fotografik Mariusz Przygoda, a stoisko przygotowane było dzięki „zgraniu” logistyki i finansów urzędu marszałkowskiego, miast Opola, Gogolina i Górażdże Beton. W zamyśle organizatorów berlińskiego wydarzenia, betonowa pisanka miała odtąd promować Opolskie nie tylko na targach. Pojawiły się głosy, że powinna się pojawić na rondach miast kojarzonych z tradycją kroszonkarską i na MOP-ach przy autostradzie - jako symbol, charakterystyczny znak, że oto wjechaliśmy na Opolszczyznę. W międzyczasie betonowa pisanka z Górażdży, malowana w charakterystyczne dla regionu polne kwiaty, ozdobiła Gogolin, Kamień Śląski, pojechała do niemieckiego partnera Opola - Ingolstadt, a pomalowaną w kaszubskie wzory zamówiło miasto Wejherowo. Tam, już od kilkunastu lat, przed ratuszem, górażdżańskie jajo jest wystawiane jako największa ozdoba świąteczna. Miasto produkuje promocyjne widokówki z życzeniami, turyści pstrykają komórkami zdjęcia i rozsyłają w świat. Opolska Kroszonka promuje nasz region, a my sami o skali tej promocji nie wiemy. Warto byłoby zatem opisać i „sformalizować” tę opolską markę, ale nikomu koncepcja nie przychodzi do głowy...
Teraz będą jaja!
W roku 2019 dwie „Opolskie Dziouchy” Sandra Murzicz i Agnieszka Okos przechodząc ulicą Krawiecką w Opolu zauważyły szyld: „Narodowy Instytut Dziedzictwa”. Weszły i... Z tego trafienia „swój na swego”, czyli na szefową opolskiego oddziału dr Joannę Banik, powstały formalne wnioski o wpis na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Łatwo się pisze o wnioskach, że „powstały”, trudniej się je wypełnia, uzasadnia i skutecznie przeprowadza pomysł od początku do końca. Udało się. Najpierw, 21 sierpnia, minister Piotr Gliński poinformował listownie „Opolskie Dziouchy” o wpisaniu ręcznie malowanej porcelany we wzór opolski na listę NDK. Z kolei 32- stronicowy wniosek o podobny wpis dotyczący kroszonki napisały dziewczyny razem z opolskim oddziałem Stowarzyszenia Twórców Ludowych.
Na początku marca tego roku opolskie media obiegła głośna „kampania promująca kampanię” wpisania opolskiej kroszonki na listę UNESCO, co było proceduralnym falstartem.
W rzeczywistości taki akt byłby dla regionu ukoronowaniem talentu, pracy, kultywowania tej pięknej opolskiej tradycji przez pokolenia, przez setki, jeśli nie tysiące „twórczyń”, którymi są nasze babcie, mamy, siostry, córki (mężczyzn w tym utalentowanym gronie jest też całkiem sporo). Gdyby nie fakt, że do owego wpisu wniosek nie został złożony... Otóż, o złożeniu formalnego wniosku o wpis na „Listę reprezentatywną niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości prowadzoną w oparciu o konwencję UNESCO” - bo tak prawidłowo brzmi nazwa projektu, zadecydować może, zgodnie z procedurą, jedynie minister kultury i dziedzictwa narodowego w ścisłym porozumieniu z depozytariuszami i autorami wniosku o wpis „kroszonkarstwa opolskiego” na Listę krajowego dziedzictwa niematerialnego z roku 2019, czyli z „Opolskimi Dziouchami” i Stowarzyszeniem Twórców Ludowych. Jak mówi Sandra Murzicz, inicjatorka i współautorka tamtego pierwotnego projektu, takiej inicjatywy jeszcze nie ma... poza marcową konferencją w Muzeum Wsi Opolskiej, na którą „Opolskie Dziouchy” nie zostały zaproszone. Zamiast radosnego, wspólnego święta, wyszedł taki trochę prima aprilis...
Oczywiście, każda forma promocji pomaga w osiągnięciu celu. Jednak w tym przypadku, gdy proceduralnie to nie od nas zależy uhonorowanie opolskiego jaja na światowym podium, trzymajmy się razem, nie twórzmy przedwczesnych, nieprzemyślanych „kampanii dla kampanii”.
Myślę, że ukłonem dla wszystkich osób zajmujących się na Opolszczyźnie ozdabianiem wielkanocnych jaj, może być zaproponowanie ministerstwu aktu wpisania na listę nie tylko kroszonki, ale także pisanki. Bo choć nadal nie wiadomo, czy pierwsze było u nas jajco czy kura, to z całą pewnością zanim w naszym piastowskim grodzie wydrapali kroszonkę, pierwszym dziełem naszych przodków a zarazem naszym kulturowym dziedzictwem była i jest... pisanka.