Opolanie nie chcą już pić w małych knajpach. Bary upadają jeden za drugim. Ten biznes się nie opłaca
Właściciele knajp skarżą się na spadające zyski i rosnące koszty utrzymania. W niektórych przypadkach bardziej opłaca się pracować u kogoś na etacie niż prowadzić własny lokal.
Działający w Strzelcach Opolskich „Bar Pionier” pamiętał jeszcze czasy dawnej fabryki maszyn rolniczych, która upadła w latach 90-tych. Choć wystrój lokalu od tamtego czasu niewiele się zmienił, to okolicznym mieszkańcom nie przeszkadzało to, żeby spotykać się w „Pionierku” na piwie. Lokal po przetrwaniu kilkudziesięciu lat właśnie został zamknięty. Mateusz Wyspiański, który odziedziczył bar po rodzicach, przyznaje, że pomimo jego usilnych starań, działalności nie udało się utrzymać.
- Prowadzenie lokalu stało się po prostu nieopłacalne - mówi właściciel. - Ludzie wciąż piją alkohol. Ale zamiast przyjść do baru, wolą kupić w sklepie kilka piw, by wypić je na kanapie przed telewizorem.
Mateusz Wyspiański przyznaje jednocześnie, że wraz z odejściem klientów, zwiększyły się wymagania tych osób, które wciąż chodzą do lokali. Oczekują m.in. ciekawego wystroju, dobrego jedzenia, różnorodnych drinków itp.
- Żeby spełnić te oczekiwania musiałbym przeprowadzić generalny remont baru, a i tak nie mam gwarancji, że lokal się później utrzyma - dodaje.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień