Onkologia dostaje kredyt, spłaca pożyczkę i ma kłopoty
NFZ nie widzi szans na finansowanie trzech oddziałów Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Radny wojewódzki proponuje: - Pora, aby rozważyć ich zamknięcie.
- Pieniądze z COZL wpłynęły na nasze konto ostatniego dnia lipca - informuje Katarzyna Olchowska z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego.
To 8 mln zł, które szpital onkologiczny pożyczył w marcu od samorządu województwa (jest właścicielem COZL).
Spłata pożyczki nie oznacza, że szpital wychodzi na prostą, bo pieniądze pochodzą z 12-milionowego kredytu zaciągniętego przez COZL. Pozostała kwota zostanie przeznaczona na bieżącą działalność placówki.
Te ruchy finansowe nie rozwiązują jednak kłopotów Centrum, bo lista problemów jest długa. O jednym z nich w lipcu radni wojewódzcy i członkowie rady społecznej szpitala rozmawiali z dyrektorem lubelskiego oddziału NFZ.
- Jest mapa potrzeb zdrowotnych województwa, powstaje sieć szpitali i chcieliśmy wiedzieć, jak w takiej sytuacji wygląda sprawa COZL - mówi Marek Kos, radny PSL.
Radni usłyszeli od Karola Tarkowskiego, szefa regionalnego funduszu, że trzy oddziały Centrum nie mają co liczyć na kontrakty, czyli finansowanie ich działalności.
Chodzi o otolaryngologię, urologię i ortopedię, czyli oddziały nieonkologiczne, które zostały utworzone w 2015 roku wraz z zakończeniem jednego z etapów rozbudowy placówki.
- Usłyszeliśmy, że finansowania takich oddziałów nie przewiduje ani mapa, ani sieć szpitali, a dyrektor oddziału NFZ nie znajduje podstaw prawnych, aby to się zmieniło - relacjonuje Kos i dodaje, że taka sytuacja trwa już za długo.
- Przecież na tych oddziałach są zatrudnieni ludzie, którym trzeba płacić za pracę, są kupowane leki, wykonywane świadczenia, za które szpital nie otrzymuje odpowiednich środków - wylicza radny i dodaje, że warto rozważyć zamknięcie tych oddziałów.
Kos jest też dyrektorem szpitala w Kraśniku i stawia sprawę jasno: - Nie wyobrażam sobie sytuacji, żebym otworzył oddziały i utrzymywał je bez kontraktu, pozwalając szpitalowi, by się zadłużał. Czy co roku rada społeczna COZL ma podejmować uchwałę, że strata będzie pokryta z zysków wypracowanych przez Centrum w następnych latach? Przecież to niemożliwe. Tyle że decyzje należą do dyrekcji szpitala i zarządu województwa - dodaje.
Nie udało nam się we wtorek porozmawiać z dyrektorem COZL Jerzym Kulińskim, ale wiadomo, że likwidacja oddziałów nie jest planowana i szpital negocjuje w tej sprawie z resortem zdrowia.
COZL przez lata było szpitalem bez długów, ale na koniec ubiegłego roku zanotowało już 19,6 mln zł straty.
- Całkowite zobowiązania finansowe Centrum Onkologii w tej chwili wynoszą 39 mln złotych. Z czego 2,4 mln złotych to zobowiązania wymagalne, czyli takie do spłacenia jak najszybciej - tłumaczyła nam jeszcze w maju Beata Górka, rzeczniczka marszałka.
Jesienią ubiegłego roku z placu budowy zszedł główny wykonawca rozbudowy i do tej pory nie ma nowego.