Ona jest ciężko chora, więc on sprzedał wszystko, zamieszkali w aucie i ruszyli w świat
Maja choruje na stwardnienie rozsiane, ale to nieważne. Liczy się miłość i przygoda
Gdy Maja i Robert są w drodze, mieszkają tylko w samochodzie. Robert wyjął tylne siedzenia i tak go przerobił, że w ciągu kilku minut mają jadalnię, czytelnię albo sypialnię. Zjechali w ubiegłym roku 22 kraje i nigdy nie korzystali z innych noclegów. Jadą przed siebie, zatrzymują się tam, gdzie im się podoba i gdzie można, nie gonią ich żadne terminy. Oprócz jednego; co trzy miesiące muszą wrócić do kraju, na badania kontrolne Mai.
Przed nimi druga cześć wyprawy, kierunek Kaukaz przez Rumunię i Bułgarię do Turcji, Armenii i Gruzji. A po powrocie wezmą plecaki i wybiorą się do Azji. Zawsze według zasady; jak najtaniej i nigdy osobno.
Wiedza o chorobie, nie miała znaczenia
- Do tej podróży szykowaliśmy się kilka lat, trzeba było zdobyć pieniądze, przygotować rodzinę i pożegnać się z pracą - mówi Maja, ładna, długowłosa brunetka. - Jestem psychologiem, pracowałam w zawodzie, który bardzo lubię. Trudno wszystko zostawić i ruszyć w świat, ale we dwoje jest jednak łatwiej.
Robert jest prawnikiem, w Chorzowie prowadził kancelarię. Maję znał towarzysko od dawna; najpierw się przyjaźnili, potem zrozumiał, że jest zakochany. Wiedział o jej chorobie.
- Maja choruje na stwardnienie rozsiane od kilkunastu lat - przyznaje. - Czasem choroba miała ostre rzuty, objawy bywają różne. Choroba nie wpływa na to, że Maja jest wspaniała i mądra. Długo musiałem o nią zabiegać.
- Nie tak długo - zaprzecza Maja. - Ale byłam zaskoczona, gdy stałam się dla Robura, jak go nazywam, kimś więcej niż bliską przyjaciółką. Okazało się, że mamy takie same poglądy na wiele spraw. A jeśli się nie zgadzamy, to robi się tym ciekawiej.
Robert właśnie maluje mieszkanie znajomego, idzie mu bardzo sprawnie. Kiedy wracają do kraju, Maja odwiedza lekarzy, on stara się jak najwięcej zarobić. Może udzielać porad prawnych, ale też wziąć się za remont, jest złotą rączką. Survival jest chyba jego przeznaczeniem, już w szkolnych latach najbardziej lubił wyprawy z namiotem, sam na sam z przyrodą. Potem pochłonęła go praca, jego wolnością był najwyżej śpiew w rapowym zespole „Hasiok”. Ale jeśli urlop, to tylko kilka dni. Aż w końcu wziął dwa tygodnie, trzy. Kiedyś w ogóle nie chciało mu się wracać.
- Zrozumiałem, że życie mi ucieka, niczego nie zobaczę i nie zaznam, jak będę dalej tylko siedział w robocie - wspomina Robert. - Maja myślała podobnie, czasem pracowała w kilku miejscach. I zapadła decyzja, rzucamy co się da, jedziemy poznawać świat.
Nie maja mieszkania, nie zależy im na tym, by się dorabiać
Rodzina była przerażona, ale przyjęła ich plany do wiadomości. Ruszyli w ubiegłym roku, zaliczyli prawie całą Europę, od Portugalii po Finlandię, zjechali kraje skandynawskie. Mieli do siebie zaufanie, wcześniej wybrali się do Wietnamu. Dzisiaj nie mają własnego mieszkania, nie zależy im, żeby się dorabiać, meblować, wymieniać telewizor na większy; chcą znowu jechać. Ich skoda ma swoje lata, w drodze była jednak bez zarzutu. Ten dom na kółkach zepsuł się tylko raz, gdy zalał się komputer pokładowy. Przyjaciel, znawca takich urządzeń, pokierował naprawą przez telefon. Przed kolejną podróżą producent zaproponował im generalny przegląd skody, bez żadnych warunków. Robert jest wdzięczny, bo na wymogi by się nie zgodzili.
Kiedy wracają, pomieszkują u rodziców Mai. W podróży szukają bezpłatnych parkingów albo miejsc, gdzie nikomu nie będą przeszkadzać. Najłatwiej o to na dalekiej północy. W Finlandii na postoju mogli też rozpalać ogniska, co jest niemożliwe w Europie Zachodniej. Mają nadzieję, że wkrótce uda im się posiedzieć przy ogniu, na przykład w Rumunii.
- Na północy ludzie zachowują dystans wobec innych, ale właśnie w Szwecji spotkała nas niespodzianka - opowiada Robert. - Kiedy jedliśmy śniadanie na postoju, podeszła do nas Miriam, Szwedka pochodzenia kubańskiego. Zagadała, zaprosiła do domu na posiłek. Nadal utrzymujemy kontakt. Zaoferowała nam wtedy łazienkę, ale my mamy własny, przenośny salon kąpielowy.
To ich własny wynalazek. W podróży o porządne mycie trudno, tylko w Anglii są stacje dla kierowców ciężarówek, gdzie można bez problemu się umyć. Oni wożą ze sobą wodę i duży namiot z instalacją prysznicową z podgrzewaczem. Ustawiają go gdzieś na krótko i mają ciepłą kąpiel. I pranie.
Najważniejsze są słowa. Bez przerwy rozmawiają
Sami też sobie gotują, nie chodzą do restauracji, bo szybko zostaliby bez grosza. Kupują lokalną żywność, najlepsza według Roberta jest we Francji. Tam też zauroczyła ich szczera życzliwość dla młodej pary podróżników. Codziennie mogli wydać na siebie od 4 do 6 euro, za te pieniądze da się całkiem dobrze zjeść, chociaż najtrudniej w drogiej Norwegii.
W drodze gadają, Maja wyszukuje atrakcje do zwiedzania, jej myśli wciąż są zajęte. Choroba schodzi na dalszy plan.
- Maja jest twarda - podziwia Robert. - Nigdy się nie skarży, nie narzeka, ma przeważnie dobry humor i wielką ciekawość, co będzie za zakrętem.
A bywają trudne chwile. Czasem ktoś donosi, że na uboczu za długo stoi jakieś obce auto. Policja się dobija, chociaż zwykle rozumie ich sytuację. Skoda ma zaciemnienie na szybach, do spania zawsze uchylają szybki, co maskują specjalne gardinki.
Choroba nie pozwala o sobie zapomnieć, ale się nie poddają
- Kiedyś w nocy zobaczyłam rękę, która powoli wsuwała się przez szparę. To było w Wilnie. Zamarłam, zaraz jednak ktoś odciągnął intruza. Jakaś grupa wracała z imprezy. Tylko raz okradziono nas we Włoszech- opowiada Maja.
Trzeba też znieść, gdy cały czas pada, a w samochodzie trudno wyschnąć. Starają się wtedy nie wychodzić. Czytają mnóstwo książek z czytnika, oglądają filmy, po prostu są za sobą. Robert:- Zawsze mnie interesuje, co Maja ma do powiedzenia, taka podróż z kimś, kto nudzi, byłaby niemożliwa.
Radość sprawia im nie tylko zwiedzanie, ale też sama jazda. Maja ma bardzo lekki sen, ale jej organizm, zmuszony do radzenia sobie wciąż z nowymi bodźcami, mobilizuje wszystkie siły i jej kondycja jest lepsza, niż przewidywali lekarze.
Podróż nie będzie trwała wiecznie, kiedyś kupią domek z ogródkiem...
- Wiem na co choruję, choroba nie pozwala mi o sobie zapomnieć - wzdycha Maja.- Uczestniczę w programie dla osób chorych na sm, aplikuję refundowane leki i jestem pod stałą kontrolą lekarską.
Gdy jadą do ciekawego miejsca, świeci słońce, są najedzeni, wyspani, wokół oszałamiające widoki, Robert czuje się wielkim szczęściarzem: - Spełniam swoje marzenia. Obok mnie siedzi piękna dziewczyna, którą kocham, przed nami przygoda. Czego więcej chcieć?
Podróż nie będzie trwała wiecznie. Na jej końcu, mówi Robert, jest mały domek z ogródkiem, na wsi, z zapachem pieczonego chleba. A Maja tylko się uśmiecha.
Stwardnienie rozsiane:
To przewlekła, zapalna choroba ośrodkowego układu nerwowego, w której dochodzi do wieloogniskowego uszkodzenia tkanki nerwowej. Może objawiać się zaburzeniami widzenia i czucia. SM (łac. sclerosis multiplex) ma okresy zaostrzeń, tak zwanych rzutów oraz remisji. Zapada na nią od 2 do 150 osób na 100 tys. ludności. SM dotyka najczęściej osoby młode, ze szczytem występowania między 20. a 40. rokiem życia. Nie ma badań, które mogłyby przewidzieć rokowania.