Olympiacos - AZS AJP: Nieudane przywitanie z Europą
Po 10 latach od debiutu AZS wrócił do europejskiego pucharu. Przygodę z Euro Cupem zaczął od porażki. Przegrał w środę (11 października) w Atenach z Olympiacosem.
Tamtejsi kibice nie wysłuchali apelu jednej ze swoich liderek, bo nie stawili się tłumnie w miejscowej hali. Więcej, po pierwszych punktach zdobytych po przechwycie przez Julię Rytsikawę słyszalne było gromkie: Jeeest! dobiegające z sektora gości, zajmowanego przez siedmiu fanów AZS AJP i jednego sympatyka z Pruszkowa, zaprzyjaźnionego z gorzowskim klubem. Niemniej jednak na nasze nieszczęście ten okrzyk radości w pierwszych ośmiu minutach zabrzmiał tylko raz! Nasze dochodziły do czystych sytuacji strzeleckich, ale niemiłosiernie pudłowały i spod kosza, i z dystansu. Zdarzały się straty w ofensywie, mnożyły się faule w ataku i po pierwszej kwarcie trzeba było odrabiać stratę 11 „oczek”. Niespełna 20-proc. skuteczność, w tym zero za trzy, mówiło samo za siebie.
Co na tym zaważyło? - Wszystko po trochu. I stres, i nowa hala, i mało treningów. To jest zawsze niekomfortowa sytuacja dla nowych ekip, takich jak nasza. W odróżnieniu do Olympiacosu, który jest bardzo doświadczony i gra niezmiennie od kilku lat w tym samym składzie. On może więcej grać niż trenować. Z drugiej strony, ja nie narzekam na to, że niewiele trenujemy. Z każdego takiego starcia musimy wyciągnąć wnioski. Musimy się ponownie nauczyć Europy - powiedział "Gazecie Lubuskiej" Maciejewski.
Pierwszy raz zza linii 6,25 trafiła Rytsikawa, ale to było w 15 min przy stanie 26:13 dla gospodyń. Z jednej strony gra wyrównała się, z drugiej różnica punktowa wzrosła. Ciężar zdobywania punktu przeniósł się z Kaltsidou na znaną z występów w Enerdze Toruń Victorię Macaulay. U nas najskuteczniejsze były wspomniana Białorusinka i Amerykanka Carolyn Swords. Olympiacos miał trochę więcej zbiórek oraz znacznie lepiej ustawione celowniki.
Po przerwie przebieg wydarzeń nie uległ zmianie, a po dwóch bardzo szybkich kontrach Yvonne Anderson w połowie trzeciej kwarty było niemal przesądzone, że nasze do Gorzowa wrócą z niczym. Akademiczki popełniały masę niewymuszonych błędów. Poziom trzymała jedynie Rytsikawa. W ostatnich dziesięciu minutach gorzowianki ustawiły w defensywie strefę, którą z trudem rozbijały tutejsze. Z drugiej strony nasze same nie wypracowywały sobie wolnych pozycji i wysoka porażka z faworytem grupy i całych rozgrywek stała się faktem. Mamy się czego i od kogo uczyć.
Tego samego zdania jest trener akademiczek. - Nasz zespół cały czas potrzebuje dużo treningów. Momentami wyglądało to tak, jakby one po raz pierwszy spotkały się na boisku. Chwilami drużyna zapominała o naszych prostych zasadach w obronie i ataku. Nie graliśmy naszej koszykówki. Początek spotkania był bardzo ważny. On właściwie ustawił cały mecz. Wiadomo, mamy pięć nowych zawodniczek, zwłaszcza nowe rozgrywające Miah Spencer i Franceskę Donders. Jedynka to zawsze newralgiczna pozycja. Do tej pory zawsze mieliśmy Kasię Dźwigalską, która znała bardzo dobrze system naszej gry w defensywie i ofensywie. W Atenach przez 40 minut szukałem jednej rozgrywającej i jej nie znalazłem. To jedynka wyznacza zachowania innych zawodniczek. Ona musi nam dać pewność grania, a jej nie było w Grecji. Przez co wkradła się nerwowość u wszystkich koszykarek. Z całą pewnością ten pojedynek nie był pod naszą kontrolą. Wręcz przeciwnie, to Greczynki kontrolowały tę potyczkę i zasłużenie triumfował - dodał w rozmowie z nami szkoleniowiec gorzowianek.
Maciejewski dodał, że już dziś myśli o rewanżu: - Ta porażka, jak każda, boli, ale to właśnie z porażek wyciąga się najlepsze wnioski. Jeśli jest zespół, który aż tak obnażył twoją drużynę, to znaczy, że masz wiele do poprawy. Cieszę się, że możemy grać z takimi ekipami jak ta z Grecji. Cieszę się z powrotu do europejskiego pucharu. Czasami będzie on bolesny, ale czasami, szczególnie w Gorzowie, powinniśmy sprawić niejedną niespodziankę. Tak naprawdę już teraz myślę o tym, jak przygotować się na rewanż z Olympiacosem.
Więcej w czwartkowej "GL".
Olympiacos Pireus 69 - AZS AJP Gorzów 50
Kwarty: 19:8, 15:12, 23:19, 12:11.
Olympiacos: Anderson 18 (1x3), Macaulay 16, Kaltsidou 12, Chatzinikolaou 10, Mazic 8 (2) oraz Kosma 5 (1), Stamati, Nikolopoulou, Sotiriou, Spirydopoulou.
InvestInTheWest AZS AJP: Rytsikawa (3), Swords 7, Spencer 4, Pawlak 2, Misiek 2 oraz Prezelj 8, Szajtauer 4, Donders, Stelmach 3 (1) , Jaworska 2.
Sędziowali: Anton Makhlin (Rosja) i Sergii Tyslenko (Ukraina).
OBEJRZYJ TEŻ: Anwil Dance Team podczas finałowego meczu Kasztelan Basketball Cup 2017