Olgierd Geblewicz: Szczecin bywa niepokorny
Olgierd Geblewicz: Krzystkowi coraz bardziej będzie ciążyła koalicja z Prawem i Sprawiedliwością.
W połowie września Platforma Obywatelska w Szczecinie rozpoczęła proces wyłaniania kandydata na prezydenta. Na jakim to jest etapie?
Teraz jesteśmy w trakcie spotkań w kołach. Mamy 4 kandydatów, którzy we wstępnym etapie zdecydowali się uczestniczyć w dyskusji.
Kto się zdecydował na start?
Poza tymi, którzy wcześniej już się jasno określili, a więc posłami Arkadiuszem Marchewką i Sławomirem Nitrasem, zdecydowali się radny Bazyli Baran i prawnik dr Marek Białkowski.
Kiedy upływał termin zgłaszania kandydatów?
Wyznaczyliśmy sobie koniec listopada, tak by w grudniu mieć czas na dyskusje. Jednak wydarzenia na ogólnopolskiej scenie politycznej są tak dynamiczne, że debata trochę się przedłuży. Ostateczną decyzję podejmiemy w I kwartale 2017 roku.
W jakim trybie będzie podejmowana decyzja?
W styczniu rada powiatu Platformy rozstrzygnie, czy sama wyłoni kandydata na prezydenta, czy zdecydujemy się na prawybory. Cześć członków partii właśnie za tym drugim rozwiązaniem się opowiada.
A jakie jest pana zdanie?
Oba rozwiązania mają swoje zalety. Swego czasu krytykowałem prawybory w Platformie szczecińskiej, ale tylko dlatego, że mieliśmy wówczas mało czasu i byłyby one robione pospiesznie. Do tego urzędujący wówczas prezydent wciąż był członkiem naszej partii. Teraz mamy prawie 2 lata do wyborów, jest sporo czasu.
PO ma swoją tradycję prawyborów. W ten sposób partia zdecydowała, że w 2010 roku Bronisław Komorowski, a nie Radosław Sikorski będzie kandydatem na prezydenta RP.
Jeżeli w Polsce jakakolwiek partia ma się kojarzyć z prawyborami to właśnie Platforma Obywatelska. To bardzo dobre rozwiązanie, w chwili kiedy nie ma oczywistego kandydata. Wadą jest odwracanie się w tym momencie od osób, które nie są członkami partii.
Czy jest dla pana zaskoczeniem, że Bartosz Arłukowicz się nie zgłosił? Jeszcze jesienią rozważał kandydowanie.
Decydując się na konsultacje wewnętrznie nie powiedzieliśmy, że jest to lista zamknięta. Poseł Arłukowicz w każdej chwili może się zgłosić. Rozmawiałem z nim wielokrotnie. W jego przekonaniu wystawienie kandydata tak wcześnie jest jego „spaleniem”, a nie wzmocnieniem. Oczywiście mówi to z pozycji polityka, który nie musi budować swojej rozpoznawalności w Szczecinie, bo kto, jak kto, ale on tę rozpoznawalność ma bardzo wysoką na tle innych potencjalnych kandydatów PO na prezydenta. Wczesne kandydowanie byłoby w jego wypadku wystawianiem się na ataki. Wciąż nie wyklucza startu i na każdym etapie może się dołączyć. Dzisiaj realnie jesteśmy w stanie o prezydenturę powalczyć. Prezydent Piotr Krzystek ma duży handicap, bo sprawuje tę funkcję, ale coraz bardziej będzie mu ciążyła koalicja z Prawem i Sprawiedliwością.
Nie myślał pan o dogadaniu się z Piotrem Krzystkiem, by znowu był kandydatem Platformy Obywatelskiej w Szczecinie na prezydenta miasta?
Nie zauważyłem ze strony prezydenta chęci do zmiany koalicjanta. Na początku tej kadencji zdecydowaliśmy, że nie jesteśmy ostrą opozycją i będziemy wspierali te rozwiązania, które naszym zdaniem są korzystne dla miasta. Prezydent jasno powiedział, że od dwóch kadencji ma koalicję z PiS. Tymczasem ostatnio ze zdziwieniem słuchałem wypowiedzi znaczących polityków PiS, którzy twierdzą, że nie są koalicji w prezydentem Krzystkiem! To teraz taka darmowa lekcja dla polityków PiS: Jeżeli razem głosuje się kluczowe uchwały, jeżeli głosuje się absolutorium dla prezydenta, jeżeli ma się swojego wiceprezydenta i ileś znaczących stanowisk w mieście, to tak właśnie funkcjonuje koalicja. I nie ma co odwracać kota ogonem.
Jak pan ocenia prezydenta Piotra Krzystka?
Prezydenta znam jeszcze od czasu studiów. Dzisiaj muszę jednak z przykrością stwierdzić, że prezydent Krzystek na szali koalicji z PiS kładzie miasto. Pamiętam czasy, kiedy w kraju rządziła PO i byliśmy szalenie atakowani za decyzje na rzecz Szczecina, takie jak chociażby hala widowiskowo-sportowa. Warto przypomnieć, że to Platforma zdecydowała, że budowa będzie dofinansowana z pieniędzy unijnych. Prezydent z tych pieniędzy jednak zrezygnował. PiS i prezydent atakowali wówczas rząd, że nie chce znaleźć kilku milionów złotych na dołożenie do tej budowy. W finale 50 mln zł załatwiliśmy z budżetu państwa. Dzisiaj przed nami remont stadionu, a prezydent nie ma odwagi, by zaatakować rząd PiS o te pieniądze. Kiedy prezydenci, burmistrzowie i wójtowie protestują przeciw wdrażaniu reformy oświatowej w takim tempie, Szczecin grzecznie liczy pieniądze i zastanawia się skąd zabrać środki, by tę absurdalną reformę wdrożyć. Nie stać go nawet na cierpkie słowo. Prezydent jest zakładnikiem PiS i sprawia, że także Szczecin staje się zakładnikiem PiS. Szczecin był zawsze niepokorny. A szczecinianie już pokazali, że jeżeli władza za bardzo nimi się interesuje, to potrafią okazać niezadowolenie.
Jest 4 poważnych kandydatów PO na prezydenta Szczecina. Dlaczego to poseł Marchewka jest pana faworytem?
Wszystkich kandydatów traktuję jednakowo. Chciałbym, by partię reprezentowała osoba, która ma największe szanse na wygraną. Głęboko wierzę, że wybory można wygrać pod warunkiem, że tu, na miejscu, pracuje się z poszczególnymi środowiskami poczynając od rad osiedli po organizacje pozarządowe, środowiska gospodarcze, seniorów itd. Ludzie bardziej niż na program wyborczy, patrzą na samego kandydata - czy on odpowiada ich wyobrażeniom o liderze. Szczecinianie chcieliby mieć na prezydenta osobę otwartą, uśmiechniętą, nieuprzedzoną do nikogo, która będzie w stanie sprawić, by Szczecin był kolorowy, myślący optymistycznie.
Wojewoda nie zakwestionował uchwały sejmiku o konsolidacji szpitali, mimo iż był namawiany do tego przez polityków PiS. Czy przekonywał pan wojewodę do swoich racji?
Nie udało nam się spotkać. Jednak jako Zarząd Województwa mieliśmy pewność, że zachowaliśmy wszystkie zasady przy przygotowywaniu takiej uchwały. Cieszę się, że wojewoda wydał obiektywną decyzję i nie spowodował niepotrzebnych emocji. Zarówno dla załogi, jak i pacjentów to dobre rozwiązanie. Musimy ustabilizować sytuację finansową szpitala.
PiS zapewnia, że w następnych wyborach będzie miał większość w sejmiku i taką decyzją związaliście im ręce.
PiS nie będzie miał większości. Szpitale będzie można rozdzielić. A patrząc na działania PiS twierdzę, że wystarczy jedna noc i będzie po naszej uchwale. Ale czy będzie to mądre? Śmiem wątpić. PiS udowadnia, że wszystko można zmienić na gorsze.
Prezes Jarosław Kaczyński oskarżył przedsiębiorców o niechęć do inwestowania. Ogromne kwoty z unijnych dotacji mają także samorządy. Opozycja twierdzi, że urząd marszałkowski jest źle przygotowany do ich wydawania.
Prezes ma dużą łatwość do wygłaszania haseł pt. „łapaj złodzieja”. Przeczą temu jednak fakty. Spowolnienie inwestycyjne jest we wszystkich branżach, ale najmniejsze jest u przedsiębiorców, a największe w budżecie państwa. Więc należałoby najpierw porozli-czać swoich. W samorządach są mniejsze inwestycje, ale jeszcze mniejsze są w spółkach skarbu państwa, które tak dzielnie Misiewicze poprzejmowali. Nie we wszystkich samorządach rządzi PO i PSL. Niekwestionowanym liderem w wydawaniu funduszy unijnych jest województwo pomorskie, które jest rządzone przez Platformę. Województwo podkarpackie, ostoja PiS, jest dużo poniżej średniej krajowej.
A gdzie jest zachodniopomorskie?
Mniej więcej w połowie stawki. Argumenty Kaczyńskiego są skierowane do twardogłowego elektoratu PiS, który oczekuje wskazania wroga. Wystarczy jednak spojrzeć realnie na sprawę, by widzieć fakty.
Radny Paweł Mucha twierdzi, że w naszym samorządzie jest nieporadność i nieudolność. Brakuje przygotowanych projektów, których realizację można by rozpocząć zaraz po przyznaniu dotacji.
Rzeczywiście z drogami mieliśmy kłopot, bo w międzyczasie zmieniono rozporządzenie określające, jakie warunki mają spełniać drogi wojewódzkie. Okazało się, że powinny być o metr szersze. Trzeba było zmienić projekty. Jako województwo zachodniopomorskie nie musimy specjalnie udowadniać, że jesteśmy dobrzy w wykonywaniu inwestycji. W urzędzie mamy 3 statuetki Kazimierza Wielkiego, które zostały nadane dla najbardziej proinwestycyjnego samorządu. To jest skala naszych osiągnięć.
Czy CBA, zgodnie z zapowiedziami PiS, wkroczyło do urzędu marszałkowskiego?
Mamy kontrolę trwającą już ponad pół roku, podobnie zresztą jak wszystkie inne urzędy marszałkowskie. Dostarczamy kolejne dokumenty i wyjaśnienia. Staramy się z tym funkcjonować.
Urząd marszałkowski zaliczył jednak wpadkę związaną z wydatkowaniem funduszy unijnych. Prokuratura sprawdza, czy dochodziło do ustawiania przetargów przy pracach melioracyjnych i stawia zarzuty.
Trzeba pamiętać, że do wykrycia sprawy doszło w ramach prac operacyjnych i przy użyciu narzędzi, które nam nie są znane i nie są dostępne, m.in. z podsłuchów. Do dziś nie wiemy jednak jaki był zakres naruszeń prawa. Kolejne kontrole nie wykazały żadnych uchybień w dokumentach. Od 4 lat funkcjonujemy w sferze domysłów, bo żadne akty oskarżenia nie zostały skierowane do sądu. Trzeba powiedzieć, że na świecie zdarzają się takie przypadki. Jeżeli jednak patrzeć na skalę tego typu przypadków w Polsce, to jest ona znikoma. Komisja Europejska podkreśla, że pieniądze u nas są wydawane w sposób transparentny i uzasadniony.