Oława ukraińską stolicą Dolnego Śląska. Ukraińcy odnaleźli tu swoje eldorado
Chętnie pracują po 10-11 godzin na dobę, na nic nie narzekają, a pracodawcy ich lubią. Ukraińcy nie są wymagający: wystarczy im kawałek podłogi i dach nad głową. Życie w Oławie, czy w Jelczu-Laskowicach nie kosztuje zbyt wiele, a gwarantuje im namiastkę zachodniego dobrobytu. Nic więc dziwnego, że tysiące naszych sąsiadów zza wschodniej granicy szukają na Dolnym Śląsku lepszego życia.
W piątek po południu w oławskiej Biedronce kolejka do kasy jak zwykle ciągnie się wzdłuż sklepowych alejek. Nikogo specjalnie nie dziwi, że większość klientów rozmawia tu po ukraińsku. Mieszkańcy ponad 30-tysięcznego miasta pod Wrocławiem powoli przyzwyczajają się, że ich miejscowość stała się dla sąsiadów zza wschodniej granicy namiastką zachodniego dobrobytu.
Ukraińcy wybierają powiat oławski, bo mieszkanie można tu wynająć o wiele taniej niż we Wrocławiu. Pracy też nie brakuje: w Oławie czy w Jelczu-Laskowicach jest wiele zakładów działających w ramach specjalnej strefy ekonomicznej. Pracowników szukają też firmy budowlane czy inne rodzinne przedsiębiorstwa. Ręce do pracy są tu na wagę złota. Według Powiatowego Urzędu Pracy w Oławie tylko w grudniu w powiecie pracę dostało 408 obywateli Ukrainy. W całym 2016 roku zatrudniono ich aż 5954, a warto dodać, że te dane dotyczą tylko tych, którzy pracują u nas legalnie...
Do Oławy przyjeżdżają w zdecydowanej większości mężczyźni, głównie w wieku 26--40 lat. Większość z nich jest zatrudnionych na umowę zlecenie lub na umowę o dzieło. Dane urzędu pracy pokazują, że Ukraińcy mogą liczyć na średnią pensję w wysokości 1892 zł brutto miesięcznie. Mało? Dla Polaków pewnie tak, ale nie dla naszych wschodnich sąsiadów. Dla nich to spory zastrzyk gotówki. Dlatego większość z nich ma prosty plan: przyjechać do Polski, jak najwięcej pracować (nawet po 10-11 godzin dziennie) i jak najmniej wydać, a z zaoszczędzonymi pieniędzmi wrócić do domu. To jednak nie wszystkim się podoba...
Ukraińcy pracują za mniej. Burmistrz pomoże?
- Psują nasz rynek pracy. Pokazują, że można dużo pracować, nie oczekując zbyt wiele w zamian. Efekt jest taki, że właściciele firm, zamiast podwyższać pensje i poprawiać warunki pracy, wolą zatrudnić Ukraińców. Ostatnio ciągle słyszymy, że oni nie są tak wymagający, jak my - irytuje się Krzysztof, który od ponad 10 lat pracuje w jelczańskiej fabryce Autoliv.
Bogdan Szczęśniak, burmistrz Jelcza--Laskowic przyznaje, że słyszał już podobne głosy, także na sesji rady miasta. - Wszystkim osobom, które oczekują, że coś zrobimy w tej sprawie tłumaczę, że rynek pracy jest otwarty. Nie możemy zakazywać lub nakazywać pracodawcom, kogo mają zatrudniać - mówi. - Warto też pamiętać, jak w latach 80. Polacy szukali lepszego życia na Zachodzie. Teraz to Ukraińcy są w podobnej sytuacji, a my powinniśmy ich rozumieć - dodaje.
Wielu Ukraińców zatrudnionych w powiecie oławskim przyznaje, że praca w Polsce to dla nich ogromna szansa. Niektórzy dodają, że z pobytem w naszym kraju wiążą swoją przyszłość.
- Pracuję w Polsce 7 miesięcy. Mam nadzieję, że już tu zostanę. Moim marzeniem jest kupno mieszkania - mówi nam Katarzyna Rudenko. 22-letnia dziewczyna mieszka w Oławie ze swoim chłopakiem i dwójką znajomych. Z wykształcenia jest informatykiem. Na Ukrainie pracowała w banku, zarabiając miesięcznie (w przeliczeniu na złotówki) ok. 400 zł.
Teraz pracuje w fabryce pralek Electrolux. Jak mówi, po przyjeździe do Oławy dziwiła się narzekaniem wielu Polaków.
- Widać, że nie byli na Ukrainie. Gdyby tam żyli, zmieniliby myślenie. Nigdy w życiu nie śmiałabym nawet marzyć o własnym mieszkaniu, gdybym tam została - wyjaśnia.
Co ją najbardziej zaskoczyło? - Tutaj jest bardzo czysto, nikt nie śmieci. Jest wiele zieleni, a wybór w sklepach może przyprawić o zawrót głowy - opowiada. Choć przyznaje, że niespecjalnie z tej szerokiej oferty korzysta. Kupuje tylko to, co naprawdę musi. - Staram się nie wydawać zarobionych pieniędzy na przyjemności. Chcę jak najwięcej zaoszczędzić i odłożyć na wymarzone mieszkanie - mówi Katarzyna. I przyznaje, że w Electroluksie bardzo dobrze się czuje.
Firmy inwestują w Ukraińców
Nie tylko ona szybko się u nas zaaklimatyzowała - w tej oławskiej fabryce pracuje już około 450 osób z Ukrainy - to niemal jedna trzecia załogi. Wszystkie instrukcje bezpieczeństwa i wszelkie informacje są więc wywieszane nie tylko w języku polskim, czy angielskim, ale także w ukraińskim. Przedstawiciele szwedzkiego koncernu nie ukrywają, że z Ukraińcami chcą się związać na dłużej.
- W ubiegłym roku wyprodukowaliśmy historyczną liczbę pralek: 1,7 miliona. Również ten rok zapowiada się dobrze, co oznacza, że możliwy będzie dalszy wzrost zatrudnienia. Naszą strategią na ten rok jest zatrudnienie dużej liczby pracowników na umowy stałe - mówi Agnieszka Paprota, kierownik personalny w oławskim Electroluksie.
Podkreśla, że współpraca z obywatelami Ukrainy układa się bardzo dobrze. - To pracownicy zaangażowani, pracę wykonują sumiennie. Są dyspozycyjni i chcą uczestniczyć w życiu społecznym zakładu. Jasno komunikują, że chcieliby z nami zostać na stałe i zadomowić się w Oławie. Na produkcji mamy osoby kwalifikowane w różnych dziedzinach, również z wykształceniem wyższym. Staramy się takich ludzi zauważać i powierzać im zadania, w których mogą wykorzystać swoje kompetencje - dodaje.
Dlatego Ukraińcy nie pracują tylko na stanowiskach szeregowych, ale obejmują też stanowiska Liderów Zespołów Produkcyjnych i zarządzają produkcją na części linii. W tym roku Electrolux chce zapewnić kluczowym pracownikom kurs języka polskiego.
Ekonomista i weterynarz zachwyceni pracą na budowie
Pracę w Oławie pomaga Ukraińcom znaleźć Ryszard Wojciechowski, były wójt gminy Oława, który jest prezesem Towarzystwa Miłośników Ziemi Podhajeckiej. Doskonale więc zna mentalność naszych wschodnich sąsiadów. - Pierwszy raz ściągnąłem ich do pracy przy szparagach w 2008 roku. Znam wiele osób na Ukrainie, ale teraz często dzwonią do mnie obcy ludzie, którzy od kogoś dowiedzieli się, że pomagam załatwić formalności w sprawie pobytu w Polsce - przyznaje.
Były wójt mówi, że rocznie jest w stanie załatwić pracę około 100 Ukraińcom. - Zdarza się, że dzwonią do mnie też osoby, które padły ofiarą oszustów: zapłaciły za załatwienie pracy i mieszkania w Polsce, a na miejscu okazało się, że pracy nie ma lub są kompletnie inne warunki niż w umowie - opowiada. - Było i tak, że pożyczałem Ukraińcom na bilet, bo nie mieli za co dojechać do Oławy.
Nie dziwi go ogromne zainteresowanie z ich strony pracą na Dolnym Śląsku. - Nasz powiat to dla nich prawdziwe eldorado. Znam nauczycielkę z 35-letnim stażem, która dostaje emeryturę na Ukrainie w wysokości 200 złotych. Mer Podhajec, czyli odpowiednik naszego burmistrza, otrzymuje wypłatę w wysokości 600 złotych. Który samorządowiec u nas chciałby za taką pensję pracować? - pyta retorycznie Wojciechowski. Dodaje też, że na Ukrainie żyje się gorzej, bo wiele rzeczy w ostatnim czasie znacznie podrożało, a dla młodych mężczyzn praca w Polsce to ucieczka przed wojskiem.
- Słyszałem już opowieści osób, które były na wojnie. Koszmary nocne to ich codzienności - mówi. Jak twierdzi, nie zbija majątku na Ukraińcach - ewentualna zapłata to tylko rekompensata poniesionych kosztów, bo formalności do załatwiania jest wiele.
Ukrainiec, który chce pracować w Polsce, musi mieć wizę. Pracodawca ma obowiązek wystawić oświadczenie, że jest gotów taką osobę zatrudnić. Najczęściej pozwolenie obowiązuje przez 6 miesięcy i jest wydawane na rok, więc kolejne pół roku gość ze wschodu musi odczekać w domu.
- Można się także postarać o pozwolenie wydawane przez urząd wojewódzki. Wtedy jest ono ważne przez rok. Wiele osób stara się o prawo do pobytu czasowego - dodaje Ryszard Wojciechowski. Jak podkreśla, wśród Ukraińców, którzy szukają pracy w powiecie oławskim, są także osoby bardzo dobrze wykształcone. - Załatwiłem pracę na budowie weterynarzowi i mężczyźnie, który ukończył dwa fakultety, w tym ekonomię. Są bardzo zadowoleni z tego, co robią - zapewnia.
Lepiej wynajmować mieszkanie niż produkować
Pewna praca to tylko połowa sukcesu, bo przecież trzeba jeszcze gdzieś mieszkać. Z tym, odkąd wielu Ukraińców przyjeżdża do Oławy, nie jest łatwo. Pośrednicy nieruchomości przyznają, że znalezienie mieszkania na wynajem to trudna sprawa.
- Teraz wszystkie pomieszczenia, jakie się da (nawet hale magazynowe) są przerabiane na mieszkania dla Ukraińców. Dla wielu firm to lepszy biznes niż produkcja, bo pieniądze są pewne - mówi Ryszard Wojciechowski. - Ukrainiec za miejsce w mieszkaniu musi płacić od 400 do 500 złotych. Znam dom, w którym mieszka aż 50 osób. Wszyscy oni mają tylko jedną kuchnię - dodaje były wójt.
Użytek z wolnych pomieszczeń zrobił również proboszcz parafii we wsi Bystrzyca pod Oławą. W budynku, który kiedyś zajmował organista, mieszkają teraz Ukraińcy, którzy pracują dla miejscowej firmy. Ksiądz Tadeusz Rogacki tłumaczy, że on pomieszczenia wynajął firmie, nie Ukraińcom i nie ma żadnego sygnału, by ktoś na takie sąsiedztwo narzekał.
Sami Ukraińcy wymagający nie są. Michał Fedoliak i Wasyl Krawiec mieszkają na obrzeżach Oławy. Zajmują pomieszczenia gospodarcze, które zaadaptowano na mieszkania. W budynku mieszka kilkanaście osób, w tym całe rodziny.
- Mamy wszystko, czego nam potrzeba: jest kuchnia, łazienka, wygodne łóżko, ciepła woda. To nam wystarcza - zapewnia Wasyl Krawiec. Michał Fedoliak dodaje, że przez większość dnia i tak nie ma ich w domu. - Idziemy na budowę i pracujemy nawet po 10 godzin dziennie. Wracamy do domu, raz na tydzień robimy zakupy, gotujemy jedzenie na kilka dni, myjemy się i idziemy spać - wylicza.
Co najczęściej kupują? - To, za co nie zapłacimy dużo. Ale nie żałujemy na jedzenie, tylko kupujemy z głową. Często gotujemy zupy - tłumaczy. W ten sposób, zarabiając np. 2,5 tys. zł, są w stanie zaoszczędzić miesięcznie dwa tysiące, bo nocleg mają za darmo. A co z alkoholem, który podobno na Ukrainie jest codziennością? - Ja nie piję, ale zdarza się, że współlokatorzy mają ochotę w weekend odreagować - mówi Michał.
Ryszard Wojciechowski tłumaczy natomiast, że rzadko zdarza się mało zdyscyplinowany Ukrainiec, który zmęczony po weekendzie nie przyjdzie do pracy. Dzieje się tak z prostego powodu - wtedy pracodawca potrąca mu pieniądze z pensji.
Płacą podatki i wysyłają dzieci do szkoły
Ukraińcy pracujący w powiecie oławskim przyczyniają się też do rozwoju gminy, bo tutaj płacą podatki. - Jeżeli są zatrudnieni na podstawie umowy o pracę, bądź na podstawie umowy o dzieło, to pracodawca, czyli płatnik, zobowiązany jest przekazywać zaliczki do naszego urzędu skarbowego - tłumaczy Monika Książczyk, zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego w Oławie. Obywatele Ukrainy pracujący w powiecie oławskim są także zobligowani do złożenia rocznego rozliczenia w tutejszej skarbówce. Wyjątkiem są cudzoziemcy, którzy nie posiadają statusu rezydenta, czyli przebywają w Polsce krócej niż pół roku. Zaliczki z ich podatków trafiają do Urzędu Skarbowego Wrocław--Psie Pole.
Trzeba dodać, że liczna obecność obywateli Ukrainy w powiecie oławskim to spore wyzwanie dla policji. W sprawozdaniu powiatowej komisji bezpieczeństwa i porządku czytamy, że „policja ma zwrócić większą uwagę na miejsca, w których najliczniej przebywają Ukraińcy”. Służby zauważyły na przykład, że radykalnie zwiększył się ruch pieszych między miejscowościami powiatu. Dzieje się tak głównie za sprawą Ukraińców, którzy często mieszkają na wsiach, blisko Oławy, więc drogę do miasta pokonują piechotą.
Komisja zwróciła też uwagę na to, że „niepokojące są sygnały o zachowaniach agresywnych w stosunku do obywateli Ukrainy ze strony Polaków”. W prokuraturze w 2016 roku toczyło się 26 postępowań z udziałem Ukraińców, w tym 8 dotyczyło prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu.
Burmistrz Jelcza-Laskowic wylicza, że w gminnych szkołach już uczy się 17 ukraińskich dzieci, a kolejnych 11 czeka na odpowiednie pozwolenia. Ostatnio też słyszał o ukraińskiej rodzinie, która kupiła w jego gminie dom.
-Dla obywateli Ukrainy Polska jest tym samym, czym dla nas były Niemcy 30 lat temu, a Wielka Brytania - 15 lat temu. Nie dziwi więc, że wielu z nich chciałoby zostać u nas na zawsze - mówi Szczęśniak.
Ilu Ukraińców dostało pracę
W 2016 roku w powiecie pracowało w sumie 5954 Ukraińców, z czego tylko 1816 kobiet. Najwięcej, bo 2687 osób, jest w wieku od 26 do 40 lat. Najwięcej znalazło zatrudnienie w przemyśle (1660), rolnictwie (1569) i w budownictwie (1514). Zdecydowana większość pracowników, bo 3097 zatrudniono na podstawie umowy- -zlecenia.
W 2016 roku dolnośląscy pracodawcy zgłosili aż 119,5 tysiąca zatrudnionych u siebie Ukraińców.
Ile zarabiają Ukraińcy
Według danych Powiatowego Urzędu Pracy w Oławie obywatele Ukrainy w 2016 roku mogli liczyć na średnią pensję wysokości 1892 zł brutto miesięcznie. To o wiele więcej, niż zarobiliby na Ukrainie.