Okradł pacjentkę karetki!
W czwartek w siedzibie żarskiego pogotowia policjanci zatrzymali ratownika medycznego. Ten przyznał się do kradzieży. W piątek został w trybie natychmiastowym zwolniony z pracy
Tomasz Ł. został namierzony i zidentyfikowany dzięki kamerom monitoringu.
– Zatrzymaliśmy podejrzanego 35-latka i przedstawiliśmy mu zarzut kradzieży karty. W dniu kradzieży mężczyzna poszedł do bankomatu i wypłacił tysiąc złotych – mówi Aneta Berestecka, oficer prasowy policji w Żarach. – Podczas przesłuchania przyznał się do zarzucanego czynu i dobrowolnie poddał się karze. Za kradzież z włamaniem grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Nie mamy wiedzy o innych kradzieżach tego zatrzymanego. Śledztwo jest w toku.
– Wszyscy jesteśmy zbulwersowani tym, co zrobił. Cały zespół jest na niego wściekły – nie ukrywa Krystyna Gretkierewicz, kierownik żarskiego pogotowia. – Szefuję pogotowiu od 15 lat, wcześniej pracowałam w nim jako ratownik, ale nigdy nic podobnego się nie zdarzyło. My pomagamy ludziom, ratujemy ich życie. Wszyscy dobrze się tu znamy i nigdy nikomu nie przyszłoby do głowy podejrzewać go o coś takiego. Normalnie się zachowywał, miał dobry kontakt z pozostałymi członkami zespołu. To co zrobił, niestety, rzuca fatalne światło na całe pogotowie, na nasz wizerunek. A przecież jesteśmy bardzo dobrze postrzegani przez społeczeństwo, otrzymujemy masę podziękowań od pacjentów. Jesteśmy zszokowani, bo to nas częściej obrzuca się błotem podczas interwencji przy bijatykach czy domowych awanturach. W przeszłości zdarzały się przypadki pobicia ratowników przez pijanych rannych czy ich rodziny. To rzecz, która nigdy nie powinna się zdarzyć. Już w dniu zatrzymania dostałam od policji telefon z informacją o namierzeniu złodzieja, poinformowano mnie, że będzie aresztowany. Przyznał się, dlatego zwolniłam go ze skutkiem natychmiastowym. Taki człowiek nie ma prawa u nas pracować.
Tomasz Ł. od ośmiu lat pracował na kontrakcie w żarskim pogotowiu, wraz z 40 ratownikami, 38 pielęgniarkami, a także lekarzami. W sumie to ponad 100 osób. – To uczciwi ludzie, robiący dobrą robotę, a taki jeden człowiek psuje nam opinię. Ja sama czuję się z tym fatalnie, bo takich rzeczy zwyczajnie się nie robi – podkreśla Krystyna Gretkierewicz. I dodaje, że pacjenci zgłaszali czasami zaginięcie kurtki czy reklamówki, ale te rzeczy się znajdowały. – To zawód publicznego zaufania, zabieramy przecież różnych pacjentów, czasami nieprzytomnych, i zastanawiam się, jak można żerować na takich osobach – stwierdza szefowa pogotowia.
W szoku są wszyscy, którzy znają Tomasza Ł. Przez wiele lat był on także strażakiem w jednej z jednostek OSP w powiecie żarskim. Oddany pracy, nieraz wyciągał ludzi z pożaru, ratował im życie...
– Na swoim koncie miał mnóstwo zasług, a tym jednym wszystko przekreślił – komentuje jeden z ochotników z jednostki, w której działał Tomasz Ł. Wielokrotnie był doceniany za pracę w pożarnictwie. W piątek próbowaliśmy dodzwonić się do niego, ale odrzucał nasze połączenia. W sobotę na zebraniu sprawozdawczym OSP przyjęto jego rezygnację. On nie pojawił się na spotkaniu.