Okradają ofiary sierpniowej nawałnicy
Od potężnej nawałnicy minęło kilka tygodni. Ludzie próbują wrócić do normalności i odbudowują gospodarstwa i domy. Niestety, cudza krzywda stała się niejednokrotnie dla innych możliwością dorobienia się. Gospodarstwa stają się atrakcyjnym kąskiem dla plądrowników.
Nie mają sumienia, kradną wszystko
Ostatnio celem plądrowników stał się ośrodek Kaszubski Bór, który mocno ucierpiał podczas sierpniowych nawałnic.
- Ośrodek padł ofiarą złodziei - mówi pan Piotr z ośrodka Kaszubski Bór. - Oprócz ograbionych przez szabrowników samochodów gości i pracowników, skradzione zostały sprzęty typu węże przeciw-pożarowe do hydrantów, a w ostatnich dniach skradziono nam także drewno, które przerabiane było przez traki na terenie ośrodka. Sytuacja ta poskutkowała z naszej strony reakcją, z której nie jesteśmy dumni. W przypływie emocji na belach drewna umieściliśmy przestrogę „Kaszubie, nie kradnij”. Było to zachowanie nieprzemyślane i oficjalnie pragniemy przeprosić wszystkich, którzy poczuli się urażeni. Nigdy nie chcieliśmy obrazić mniejszości kaszubskiej i społeczności zamieszkującej ten region. Nasze intencje nie były złe. Po tym co przeszliśmy w ostatnich tygodniach, kradzież drewna przelała czarę goryczy i daliśmy się ponieść emocjom, na czym ucierpiało dobre imię Kaszubów, którzy są bliscy naszemu sercu. Chcieliśmy jedynie okolicznych złodziei przestrzec, iż wiemy, że owe kradzieże mają miejsce. Nasza przestroga w żaden sposób nie powinna była nawiązywać do kaszubskiej grupy etnicznej. Wielu Kaszubów pomagało nam przez lata, wielu także w ostatnich tygodniach po nawałnicy. Nie moglibyśmy zapomnieć o pomocy strażaków z OSP Studzienice, gminy, a także sąsiadów. Tym bardziej przepraszamy.
Zginęła krowa Pan Piotr dodaje, że w tej chwili ośrodek nie jest ogrodzony i dostęp do niego jest z każdej strony. - Na miejscu są nasi pracownicy, to jednak nie przeszkadza złodziejom. Nie zgłaszaliśmy tych zdarzeń policji, bo w zasadzie nie mamy kamer i trudno byłoby udowodnić kradzież. Próbujemy wrócić do normalności, porządkujemy teren, nasi goście są wyrozumiali, już organizujemy przyjęcia. Inny mieszkaniec gminy Parchowo dodaje: - Nawałnica zniszczyła mi budynki gospodarcze, nie miałem gdzie trzymać zwierząt, więc stały na łące. Ktoś w nocy przyszedł i ukradł mi krowę. Smutne to, ale prawdziwe, że w takiej sytuacji ludzie nie mają sumienia. Nawet pasza mi zginęła. Nie mam słów.
Naciągacze w sieci
Po nawałnicy w internecie pojawia się także mnóstwo ogłoszeń o sprzedaży agregatów.
- Włos na głowie się jeży, gdy widzę ich cenę - mówi mieszkaniec Parchowa. - Przewyższają kilkakrotnie wartość sprzętu. Niestety, są ludzie, którzy próbują dorobić się na cudzej krzywdzie. Wiem też, że o pomoc zwracają się osoby, które wcale nie ucierpiały podczas nawałnicy. Nie oceniam ich, ale niech sami rozliczą się ze swoim sumieniem.
Dodajmy, że Polski Czerwony Krzyż, który działa na Pomorzu, alarmuje, że w województwie pomorskim bardzo często dochodzi do prób wyłudzenia pieniędzy pod pretekstem zbiórki dla ofiar nawałnic. Podczas zbiórek odkryto również liczne nieprawidłowości.
Z danych PCK wynika, że ujawniono ponad sto takich incydentów. PCK zapewnia, że większość z nich udało się wyeliminować,
ale nadal ponad 20 zbiórek budzi wątpliwości. W związku z próbami wyłudzeń Polski Czerwony Krzyż może skierować do prokuratury 22 zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Wszystkie sprawy będą dokładnie analizowane przez stróżów prawa.
Jednak pomagają
Na szczęście większość mieszkańców solidaryzuje się z poszkodowanymi. Pomagają, pożyczają niezbędne narzędzia, a także maszyny... Są dla siebie życzliwi. - Nie można mierzyć wszystkich jedną miarą - mówią nam ludzie. - W każdym stadzie przecież może znaleźć się czarna owca. Tylko tak jakoś przykro się robi, jak słyszy się takie rzeczy.