Okiem Jerzego Stuhra. Przed świętami
Przed nami najpiękniejszy okres w roku kościelnym. W naszej tradycji to jest czas, w którym rodziny skupiają się wokół Żłóbka, a kolędy, uważane przez wielu za jedne z najpiękniejszych polskich pieśni śpiewane są przez wszystkich. A jeszcze, w ramach tej wspaniałej tradycji jest Wigilia- kolacja pojednania. A przecież teraz stało, że czekamy na to wszystko z jakimś wewnętrznym niepokojem. Skąd ten dziwny strach? Przecież tradycja nie może upaść?
Jesteśmy świadkami, a może nawet uczestnikami, jakiegoś wewnętrznego, postępującego rozczarowania. Sam coraz mocniej zdaję sobie sprawę, że najbardziej lubię puste kościoły. Jest wtedy cicho, jestem sam, mogę w ten sposób rozpocząć rozmowę z Bogiem. Nikogo nie potrzeba mi do pośrednictwa. Mój towarzysz ostatniej książki, ksiądz Andrzej Luter powiedział mi kiedyś: kiedy w kościele jesteś ze swoimi myślami , to jesteś i z Bogiem. I rozmawiasz o swoich najbliższych, o swoich problemach, o zdrowiu, to właśnie wtedy, w tym momencie - modlisz się. Wierzę, że to jest ten najbardziej sprzyjający człowiekowi moment.
Byłem ministrantem. Uczestniczyłem w nabożeństwach, napatrzyłem się na teatr i na inscenizację, która stanowiła i stanowi oprawę nabożeństw. Pamiętam, jak ścigaliśmy się z kolegami ministrantami „na dzwonki” przy podniesieniu: tu przycisnąć jeden dzwoneczek, tu drugi, tu dwa naraz, albo któryś dzwonek „przytkać” chusteczką - i dzyń, dzyń … wygrywaliśmy tak nieraz całe „symfonie”… Mój ksiądz, katecheta, wspaniały ksiądz, tylko paluchem groził nam od ołtarza. A potem w zakrystii brał za ucho. Au! Do dziś pamiętam, jak to bolało! Za co? - wołaliśmy… Za co? - powtarzał nasze pytanie… A nie robić mi tu ze mszy teatru! Oj, mądry to był ksiądz!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień