Okiem Jerzego Stuhra. Odbierać, degradować, wyrzucać
Czy zauważył pan, że jednym z najczęściej używanych obecnie słów jest „populizm”? Ostatnio pojawił się w komentarzach po włoskich wyborach. Słowo, „spadło” nie wiadomo skąd, choć rodowód ma starożytny. Ale dawno go w normalnych warunkach w obiegu społecznym nie było. A teraz rozpanoszyło się i straszy ludzi, a na dodatek - udaje, że jest podobne do „popularności”. Czy w powietrzu wisi „coś” niedobrego, że tak się dzieje?
Oczywiście, że zauważyłem, ale rzecz nie dotyczy tylko Europy. Trzeba przeczytać książkę „Gniew i furia” - o Trumpie. Z fragmentów, które poznałem, wydaje się straszna! Po prostu straszna! A dlaczego ten stan rozprzestrzenia się, jak domino? Tego pewnie do końca nie wiemy. Niedawno czytałem, że populizm jest groźny zarówno wówczas, gdy idzie w prawo, jak i wtedy, gdy idzie w lewo. Obecnie jest tak, że w 70 procentach jest to „kurs” w prawo. Ale zdarza się też populizm, który idzie w lewo. Do dzisiaj najlepszym przykładem jest - Kuba.
Ale z populizmem to jest tak, że zarówno ten, który zmierza na prawo, jak i ten „lewoskrętny” mają takie same podstawy, które określają i tłumaczą sam termin i sprawdzają się w jednym i drugim wypadku. Chodzi o znalezienie wroga i o wmówienie wszystkim, że „lud ma zawsze rację”. To są żelazne zasady populizmu. „Wróg” i „suweren”. Tak, że gdyby to nas „pocieszyło”, to przyznajmy, że u nas rzecz przeprowadzona została klasycznie! Wzorcowo! Podręcznikowo!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień