Okiem Jerzego Stuhra. Nasze gry i zabawy towarzyskie
Gdyby wymyślić jakąś grę towarzyską, w której może każdy zagrać, każdy uczestniczyć, wygrywać lub przegrywać, a która równocześnie jest na tyle aktualna, że wszystkich zainteresuje, to co by to mogło być?
Tylko jedna gra towarzyska byłaby teraz atrakcyjna: gra o władzę. Grając, można by rozpoznać panujące zasady lub ich brak. Można by je podważać, wygrać z nimi…
Byłoby to atrakcyjne. Bo teraz metoda prawdziwej władzy jest bardzo prosta: wybraliście nas? To siedźcie cicho. Czasem wam rzucimy jakiś ochłap, ale siedzieć cicho. Rozmawialiśmy niedawno o tchórzach władzy, ale to nie była gra, to była rozmowa o samej naturze tych, którzy w tym są. A gra towarzyska z władzą w roli głównejto nie jest natura, to walka.
Władza przychodzi. I natrafia na ludzi. A ludzie reagują zawsze tak samo. Pamiętam, że jako rektor miałem co rano takie mikrodowody. Co chwilę sobie mówiłem: „Oj, nie daj się ponieść!”. A to przecież były drobiazgi: „Panie rektorze, czy samochód już przygotować?”. I komplementy, i uśmiechy, i to tak cyk, cyk, przyjemnie, przyjemnie, Witkacy dużo o tym pisał, prawie się czuje, że coś człowieka głaszcze, ciepło się robi, to jest znak władzy.
Teraz to też wszędzie widać. Jak przyjeżdżają nasi notable na prowincję, to ja uwielbiam patrzeć nie na nich, ale na tych, co stoją w drugim szeregu. To jest kopalnia Piszczyków!
Można by zrobić kolejny film o Piszczyku. Kolejnego Obywatela też. Ja bym to umiał zrobić, mając doświadczenia i Piszczykowe, i Obywatelskie… Uwielbiam na nich patrzeć. Jeszcze główny przemawiający nie skończył średniej jakości dowcipu, a już te miny słuchaczy go głaszczą, ten wzrok wyczekujący go pieści, ta nadgorliwość, nawet w podawaniu mikrofonu…
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień