Okiem Jerzego Stuhra: krążenie wiecznych strachów
Znalazłam w Internecie ankietę, w której pierwsze pytanie brzmiało: „Czy śmierć Prezydenta Gdańska to wina poprzedniego rządu? Tak - Nie?” Czy to sondowanie opinii, czy raczej rzucenie koła ratunkowego tym, którzy zawsze spychają winę na poprzedników? Widać, że „poprzedni rząd”, choć oddala się w czasie, ogromnieje jako wieczny kompleks dla następców. Czy to nie jest już śmieszne?
Iśmieszne, i straszne - odpowiada się w takim wypadku. Panika, z jaką oficjalna propaganda odsuwa od rządzących jakiekolwiek podejrzenia jest nieraz żenująca. Bo przecież jeszcze wszystko może być inaczej, jeśli np. odkryją u gdańskiego mordercy głęboką, nieuleczalną chorobę psychiczną. I co wtedy? Co będzie? Znowu inaczej będzie trzeba patrzeć? I kto wtedy będzie winny?
Ale, żeby nawet w takim momencie, gdy rządzący walczą ze swoim strachem, żeby nawet wtedy się nie opanować? Oto pan minister Jaki… przecież jest młodym człowiekiem, a więc powinien być „otwarty”, zapytany o służbę wewnętrzną, że niby nie dopilnowała mordercy, szybko oskarżył sędziów…
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień