Okiem Jerzego Stuhra. Jak nas widzą, tak nas piszą na świecie
Dlaczego my sami nie potrafimy zadbać o własny wizerunek na świecie? Różne kraje się śmieją z naszej tzw. dumy narodowej, która głosi, że „chociaż będziemy wyspą samotną, to nie ustąpimy nawet na krok”, a normalny naród nie ma szans, by normalnie się pokazać. I wszyscy to widzą, a jednak?
Nie jest tak źle. Jeszcze przecież jeździmy po świecie, jeszcze mamy osiągnięcia artystyczne i sportowe, jeszcze jesteśmy obecni, mamy dawnych przyjaciół, którzy najwyżej od czasu do czasu mówią: co się tam u was dzieje, zupełnie nie rozumiemy.
Nie rozumieją na świecie, dlaczego władza tak krótkowzrocznie, ale z premedytacją i oficjalnie wszelkie nasze autorytety niszczy, chcąc natychmiast na to miejsce „podstawić swoich”. A to się nie da, wszak autorytety powstają długo i w działaniu.
Nawet moi Włosi i wspaniałe Włochy, które przecież tak dużo dały naszym artystom, Tadeuszowi Kantorowi, Jerzemu Grotowskiemu, jego aktorom, Mileckiej, Ryszardowi Cieślakowi, którego miałem przyjemność poznać i pracować z nim - w tej chwili nas też nie rozumieją.
Nie to, że nie lubią, bo wciąż moc Jana Pawła II jest tak ogromna, że oni nigdy Polaków nie zdyskredytują do zera, wiedzą, że byli też inni Polacy, że są inni. Od Zbyszka Bońka przez Wałęsę do Papieża.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień