Okiem Jerzego Stuhra. Gorączkowy czas dla wrażliwych
Coraz wyraźniej widać, że na naszych oczach zmienia się siła kina. A także jego „zadanie społeczne”. Chodzi oczywiście o takie kino, które odbija świat, odpowiada na pytania nawet polityczne, zastępuje naszą własną czujność. Coraz wyraźniej w kinie czekamy na temat, nie na formę. Ale może teraz jest taki gorączkowy czas, że widzimy na ekranie tylko to, co chcemy widzieć? A szukamy tylko tego, co potwierdza nasze własne niepokoje?
To jest normalne, że kontakt z kinem zależny jest od osobistej wrażliwości odbiorcy. Ale z drugiej strony reakcje zbiorowe bywają równie wrażliwe, nawet na wielkich festiwalach nagradzane są filmy proste, niemal zbliżone do dokumentu, które często właśnie w temacie są odkryciem. Tu mieszczą się wielkie nagrody dla prostych filmów irańskich, czy ostatnio dla filmów rumuńskich itd.
Wróciłem właśnie z takiego niezbyt wielkiego, choć zasłużonego, międzynarodowego festiwalu w Terni we Włoszech, który nazywa się „Narody i religie”.
Pokazują tam filmy dokumentalne i fabularne, długie i krótkie. Ich programowa religijność w nazwie festiwalu pojęta jest szeroko, bo rzecz jest raczej o duchowości człowieka, o moralności. Szeroka jest perspektywa, ale i szeroka możliwość dialogu. Podtytuł tegorocznego festiwalu brzmiał: „Wiek Niedojrzały”, był więc spojrzeniem na młodych ludzi. Jak wchodzą w życie, z jakimi rafami się spotykają, od dojrzewania płciowego - do problemów socjalnych!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień