Ojciec trzymał dziecko na rekach i wołał o ratunek
20 - latek bez prawa jazdy potrącił czterolatka. Na przejściu dla pieszych w Nowej Soli! Świadek tragedii mówi, że w tym miejscu musiało w końcu dojść do wypadku. Chłopczyk wylądował w szpitalu i jego stan jest ciężki.
Niedzielne południe, przejście dla pieszych przy ul. Wojska Polskiego w Nowej Soli. Jak opowiadają świadkowie najpierw słychać było huk, krzyk mężczyzny, po chwili kobiety i przeraźliwy płacz dziecka. Później zobaczyli mężczyznę, trzymającego na rękach czteroletniego chłopca i wołającego o pomoc. Kierowca, 20-latek wysiadł, popatrzył... Jak później się okazało nie miał nawet prawa jazdy.
To był niedzielny spacer. Rodzice i chłopczyk na rowerku. Jednoślad był prowadzony przez ojca „na kiju”. Wówczas na pasy wjechało auto, ominęło rodziców, przejechało chłopcu po brzuchu i nodze. Jak opowiadają świadkowie czterolatek był przez chwilę ciągnięty przez samochód. W stanie ciężkim trafił do szpitala, ma uszkodzoną wątrobę i podudzie. Natychmiast trafił na stół operacyjny. Kierowca miał mówić, że nie widział chłopca. Schylał się po niedopałek...
Około godz. 11.30 dyżurny odebrał informacje o wypadku. Sprawcą jest mieszkaniec Nowej Soli, któremu grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Usłyszy on jeszcze zarzut za krótkotrwałe użycie pojazdu, gdyż samochód należy do koleżanki sprawcy, która o fakcie pożyczenia pojazdu prawdopodobnie nie wiedziała. Trwają ustalenia w tej sprawie – informuje sierż. Justyna Sęczkowska, rzecznik nowosolskiej policji.
Adam Stefanowski, prokurator z prokuratury okręgowej w Zielonej Górze, potwierdza, ze kierowca był trzeźwy, lecz pobrano materiał do badań na ewentualną obecność innych środków.
Grzegorz Mielniczuk był świadkiem wypadku. – Wezwałem przez telefon karetkę pogotowia. To było ewidentne, że chłopak kierujący Oplem chciał uciec z miejsca wypadku. Zatrzymał się samochodem trochę dalej, ale ciągnął rowerek pod jednym z kół. Chłopak, który był tam przede mną, zatrzymał sprawcę. Kwestią czasu była tragedia na tym przejściu dla pieszych. Kierowcy samochodów i motocykli wjeżdżając w ul. Wojska Polskiego mają linię prostą, jak tor wyścigowy. Proszę mi wierzyć, że motocykliści jadą tutaj do końca na pierwszym biegu, żeby się tylko popisać. Traktują tę drogę jak pas startowy na lotnisku. Są tutaj potrzebne wysepki zwalniające i odsunięcie tego przejścia dla pieszych, jeszcze o około 10 metrów od ul. Piłsudskiego- uważa G. Mielniczuk.
Ewa Batko, rzecznik nowosolskiego magistratu informuje, że kilka lat temu feralne przejście dla pieszych zostało oddalone od skrzyżowania z ul. Piłsudskiego o kilka metrów, a cały odcinek do przejścia chronią barierki.
- Właśnie dlatego, aby pieszy czuł się bezpiecznie w tym miejscu - mówi rzecznik, apelując jednocześnie do kierowców i pieszych o zachowanie szczególnej ostrożności.