Oguchi poza Anwilem
Anwil Włocławek rozwiązał przedterminowo kontrakt z Champem Oguchim. Miał być gwiazdą, a prawie przez cały sezon się leczył.
W barwach Anwilu Nigeryjczyk Oguchi wystąpił zaledwie w 11 z 30 meczów ligowych i w każdym spotkaniu uzyskiwał przeciętnie 13,7 pkt. i 1,9 zbiórki. Dorobek już się nie zmieni - 30-letni Nigeryjczyk od wtorku nie jest już graczem włocławskiej drużyny. Roczny kontrakt podpisał w sierpniu, a do zespołu dołączył we wrześniu po mistrzostwach Afryki, w których został MVP. We Włocławku więcej nie grał niż grał, ciągle lecząc jakieś urazy. Szefowie klubu mieli już tego dość i pożegnali się z Oguchim.
Anwilowi zostały jeszcze dwa mecze do rozegrania, oba u siebie: w czwartek z Wilkami Morskimi Szczecin i w niedzielę ze Startem Lublin. Jeśli wygra oba, będzie czekał na wynik ostatniego meczu Rosa Radom - Polski Cukier Toruń. Jeśli torunianie przegrają to Anwil zajmie 3. miejsce za sprawą lepszego bezpośredniego bilansu z Polskim Cukrem. Jeśli zespół z Torunia wygra, włocławianie zajmą czwarte miejsce za ekipą z Radomia. Niżej już nie spadnie, bo piąta Energa Czarni Słupsk nawet jeśli wygra ostatnie dwa mecze, ma gorszy bilans do Anwilu. Chyba, że podopieczni trenera Igora Milicicia przegrają dwa ostatnie mecze, a Czarni wygrają (u siebie ze Śląskiem Wrocław i w Koszalinie), to wtedy zajmą piąte miejsce.
Czyli trzecie, czwarte, albo piąte miejsce. To i tak jest bardzo dobry wynik! Jest jeszcze lepszy, biorąc pod uwagę problemy zdrowotne Michała Chylińskiego. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i wszyscy we Włocławku chcą medalu. A Anwil pokazuje, że w tym sezonie go na to stać. I mecz w Toruniu, który może zająć drugie miejsce, tylko w tym utwierdza.
Co prawda, Anwil zanotował ostatnio spadek formy, szczególnie na wyjazdach (trzy porażki w Tarnobrzegu, Sopocie i Toruniu), ale to... normalne. Zawodnicy ciężko pracują przed decydująca walką w play off i to właśnie tam mają pokazać wzrost formy. A przy tym, inne drużyny już nauczyły się, jak grać z Anwilem wobec ich „słynnej” strefy oraz jak pilnować Dawida Jelinka.
Dlatego nie należy się marwić słabą grą lidera włocławian w ostatnich meczach (w Toruniu 1/8 z gry, 5 strat), bo już nikt nie da mu rzucić po 30 pkt. w meczu. To gracz tak inteligentny, że nie musi aż tyle rzucać w meczu. Rywale tak wiele poświęcają mu uwagi, że może grać dla zespołu, robić miejsce innym zawodnikom swoimi wjazdami pod kosz, czy wymuszać faule. A mecz w Toruniu pokazał, że Anwil ma również innych strzelców, jak Fiodor Dmitriew, czy Bartosz Diduszko.
Ale dla trenera Milicicia i jego zawodników może to być dowód, żeby wymyślić coś nowego i specjalnego na play off. Czy Anwil ma pomysł, żeby jakoś zaskoczyć rywali? Jeśli ma, na pewno o tym się teraz nie dowiemy. Ale play off już tuż, tuż.