Oguchi musi odpalić
- Kilka elementów do poprawy i kolejne zwycięstwa będą naszym dziełem - napisał na Twitterze Kamil Łączyński, rozgrywający Anwilu.
Anwil przegrał w Tauron Basket Lidze trzy mecze na dziesięć rozegranych. Akurat były to trzy mecze na wyjeździe: w Dąbrowie Górniczej 75:85, w Koszalinie 68:75 i Słupsku 71:77. Hala Mistrzów jest jak na razie niepokonana.
Dwa z tych meczów Anwil rozegrał bez Champa Oguchiego, ale w ostatnim w Słupsku wystąpił już w najsilniejszym składzie. Choć jak było widać, Oguchiemu jeszcze daleko jest do wysokiej formy (2/10 z gry, jedna zbiórka, bez asyst). Co prawda, wrócił spotkanie wcześniej i z Polpharmą Starogard Gd. błysnął (14 min, 17 pkt.), ale Energa Czarni są o wiele groźniejszym przeciwnikiem. Znacznie lepiej bronią i Oguchi wiele ze swoich ulubionych rzutów za 3 pkt. (1/5) oddawał po presją.
O ile o „trójki” supersnajpera z Nigerii można się nie obawiać i z pewnością lepiej nastawi celownik w kolejnych meczach, to o grę w obronie już tak. Na tle tak wymagającego rywala, Oguchi często się spóźniał i sprawiał wrażenie trochę zagubionego. A jeśli Anwil dobrze nie broni, to może rzucić nawet 20 „trójek”, a meczu z dobrym rywalem nie wygra. To dotyczy całego zespołu, a nie tylko Oguchiego. I z pewnością o tym mówił Łączyński w swoim wpisie na Twitterze.
Gdyby Anwil grał tak, jak w pierwszej połowie meczu w Słupsku, mógł realnie myśleć o zwycięstwie. Ale druga połowa była już zdecydowanie gorsza. I to jest właśnie drugi punkt, który muszą poprawić włocławianie: utrzymać dobry poziom gry przez cały mecz, a nie tylko w poszczególnych kwartach. Nawet jeśli nie idzie w ataku, Anwil może napsuć sporo krwi rywalom w obronie. Ma pod koszem zawodnika, który nigdy nikomu nie odpuszcza (Robert Tomaszek) i dobrze by było, żeby reszta z wysokich koszykarzy wzięła z niego przykład. Głównie Kervin Bristol, który w Słupsku rozegrał kolejne słabe spotkanie (4 pkt., 4 zbiórki). Dał się kompletnie zdominować przez Cheikha Mbodija i Bryana Davisa (już nie zobaczymy go w Czarnych, bo po meczu z Anwilem odszedł do Tajwanu). Do końca roku włocławianie rozegrają jeszcze cztery spotkania i pewnie już teraz włodarze klubu zastanawiają się, czy nie przydałaby się korekta w składzie. Bo z jednym Tomaszkiem pod koszem wygrać będzie ciężko. Chyba, że Bristol w kolejnych spotkaniach potwierdzi, że warto na niego stawiać. Czas najwyższy.
Trzeci problem, który wyniknął podczas ostatniego meczu dotyczy rozgrywających. To prawda, że Anwil ma na tej pozycji dwóch klasowych playmakerów, którzy się doskonale uzupełniają (Łączyński i Robert Skibniewski), ale na tle tak szybkiego i sprawnego zawodnika, jakim jest Jerel Blassingame (9 asyst), często zostawali w tyle. W takim wypadku wyjściem jest nie dawanie rywalom okazji do kontr dobrą zbiórką, ograniczeniem do minimum strat oraz szybszym wracaniem do obrony, albo w ostateczności faule, ale nie przy rzucie. Wydaje się, że na te elementy musi zwrócić uwagę trener Igor Milicic, choć z pewnością jeszcze będzie miał więcej uwag. I dobrze, bo zdecydowanie łatwiej pracować, gdy ma się świetny bilans 7-3 niż 3-7.