Pani Beata (imię zmienione) wracała po pracy do domu. Padał deszcz. Było już pusto na dworze. Kobieta szła chroniąc się przed deszczem pod parasolką. Bandyta podszedł do niej w bocznej, rzadko uczęszczanej uliczce i znienacka zaatakował uderzając bardzo mocno w twarz. Nie przestawał bić i kopać po całym ciele, szarpał zielonogórzankę za ubranie i przy tym przeklinał. Zmasakrowaną kobietę zostawił leżącą na chodniku. Zemdlała.
Gdy po chwili odzyskała przytomność niemal cudem dotarła do domu, gdzie czekał już na nią mąż. Mężczyzna zadzwonił na pogotowie i policję. Ciężko pobita 54-letnia kobieta ze zmasakrowaną twarzą trafiła do zielonogórskiego szpitala. Ma m.in. złamania żuchwy, oczodołów, skroni.
- Związku z tym, że obrażeniami twarzoczaszki zajmujemy się rzadko, w wyjątkowych sytuacjach, kobieta została przewieziona do kliniki w Poznaniu - powiedział Antoni Ciach, lekarz naczelny Wojewódzkiego Szpitala Klinicznego w Zielonej Górze.
Lekarze w Poznaniu odmawiają informacji o stanie pacjentki. - Możemy zaoferować operację plastyczną, a zazwyczaj po takich urazach nie kończy się na jednej operacji - poinformował ,,GL’’ Maciej Błaszyk, lekarz naczelny Szpitala Klinicznego im. M. Święcickiego w Poznaniu.
- Na miejscu napaści zostały zabezpieczone ślady, przesłuchaliśmy ofiarę i świadków - mówi nadkom. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji. - Bandyta w chwili dokonania napadu miał kaptur na głowie. Ofiara niewiele widziała. Nie jest w stanie dokładnie opisać twarzy napastnika.
Policja wszczęła postępowanie w sprawie uszkodzenia ciała ofiary
Jednak prokurator był innego zdania niż policjanci. - Rozszerzyliśmy zarzuty o usiłowanie doprowadzenia do innej czynności seksualnej - mówi Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. - Groźby wypowiedziane wobec ofiary jednoznacznie wskazują, że napad miał podłoże seksualne. Prokurator skierował wytyczne dla policji i wystąpił do sądu o przesłuchanie pokrzywdzonej, bo taka procedura obowiązuje w przypadku przestępstw seksualnych.
O zdarzeniu policja poinformowała media niedawno. Dlaczego zwlekano z takim komunikatem?
- Policja jest bardzo zaangażowana w znalezienie sprawcy. Niestety nie mogę zdradzić szczegółów postępowania - mówi nadkom. Stanisławska. - Nie informowaliśmy o sprawie dziennikarzy, żeby nie wzbudzać w mieście niepotrzebnej paniki.
Powodem napadu nie były pieniądze. Może celem był ktoś inny? Sprawcą napadu może być też osoba niepełnosprawna psychicznie.