Oferują tańszy telefon lub prąd. Uważaj na oszustów!
- Od dwóch tygodni mam prawdziwy wysyp mieszkańców Przemyśla, którzy zgłaszają się do mnie z informacją, że zostali oszukani - alarmuje Krzysztof Drabik, miejski rzecznik praw konsumenta w Przemyślu.
- Od dwóch tygodni mam prawdziwy wysyp mieszkańców Przemyśla, którzy zgłaszają się do mnie z informacją, że zostali oszukani przez firmę X z Warszawy (prawdziwa nazwa do wiadomości redakcji - przyp. nz), oferującą rzekomo tańsze połączenia telefoniczne. Dzwoniący do klientów przedstawiciele handlowi mówią, że reprezentują Orange, dużego, legalnego operatora telefonicznego, a jest to nieprawda - alarmuje Krzysztof Drabik, miejski rzecznik praw konsumenta w Przemyślu. Często informacja o reprezentowaniu Orange nie jest powiedziana wprost, ale sprytnie „przemycona” do rozmowy.
Powróciła również plaga rzekomych dostawców tańszego prądu.
- Znowu na Podkarpaciu pojawiają się handlowcy podszywający się pod markę PGE Polska Grupa Energetyczna, proponując podpisanie nowej, na pozór tylko korzystniejszej, umowy na sprzedaż energii - przestrzega Mariusz Majewski, rzecznik prasowy PGE Obrót w Rzeszowie.
Niewidoma kobieta podpisała umowę na telefon
W przypadku usług telefonicznych najpierw zawsze ktoś dzwoni do klienta. Rozpoczynając rozmowę stara się, aby klient odniósł wrażenie, że rozmawia z pracownikiem firmy Orange. Przedstawia ofertę, która wygląda na korzystniejszą od abonamentów oferowanych przez Orange. Zazwyczaj w tej „ofercie” jest też nowy aparat telefoniczny.
- Taki przedstawiciel handlowy dysponuje dokładnymi danymi osób, do których dzwoni. Dlatego po przedstawieniu się, że niby jest z Orange, czyta prawdziwe dane abonenta, do którego się dodzwonił. W ten sposób się uwiarygodnia. Zaoferowane przez niego warunki wydają się korzystniejsze, choć tak nie jest. Jeżeli zgodzimy się na podpisanie umowy, za kilka dni pojawia się u nas kurier z dokumentami do podpisania. O tym, jakimi metodami posługują się te firmy, świadczy fakt, że w Przemyślu jedną z umów podpisała kobieta w starszym wieku, niewidoma od dziewiątego roku życia. Z interwencją przyszedł do mnie jej mąż - mówi Drabik.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni przyjął ponad 50 interwencji. Rzecznik podejrzewa, że to efekt telefonicznej akcji przedstawicieli handlowych z początku lutego.
Naciągają na rzekomo tańsze dostawy prądu
Zarówno w przypadku abonamentów telefonicznych, jak i dostaw prądu okazuje się, że zaoferowane warunki faktycznie są mniej korzystne od tych, które mieliśmy. Dlaczego? Dzwoniące do nas osoby zazwyczaj nie wymieniają wszystkich opłat, które będziemy musieli ponosić. Pomijają choćby dodatkowe opłaty albo ubezpieczenie.
Uważajmy, co podpisujemy
Przypadki podszywania się pod PGE - Polską Grupę Energetyczną pojawiają się w całej Polsce. - Naszych klientów odwiedzają w domach osoby, które namawiają ich do podpisania nowej umowy - mówi Mariusz Majewski, rzecznik PGE Obrót w Rzeszowie.
- Zazwyczaj proszą wówczas o ostatnie faktury, czyli z 2-3 miesięcy i kuszą, że oferta, którą zaproponują, będzie tańsza i lepsza. Zdarza się, że dla uwiarygodnienia podają się za „pracowników zakładu energetycznego” albo też zapewniają, że „dystrybucja nadal będzie od PGE”. Nie mówią, że po podpisaniu podsuniętych dokumentów, klient wybiera nowego, innego sprzedawcę prądu.
Pułapki rzekomo korzystnych ofert
Rzecznik tłumaczy, gdzie często tkwią pułapki w takich umowach. - Na pierwszy rzut oka nowa oferta może wydawać się atrakcyjna, ponieważ cena za kilowatogodzinę (kWh) jest nieco niższa. Tymczasem w samej umowie kryją się niekorzystne dla zapisy, jak np. wysoka opłata handlowa. Bardzo wysokie sumy za upomnienia w przypadku spóźnienia się z płatnością, czy dodatkowe usługi typu ubezpieczenie zdrowotne. Po zsumowaniu rachunki wychodzą więc wyższe.
Często klient chce wówczas wrócić do PGE, ale jest „w potrzasku”. Okazuje się bowiem, że wychodzi na jaw kolejny haczyk, bardzo wysoka kara za zerwanie umowy przed czasem. Nie pozostaje więc nic innego, jak dotrwać do końca płacąc wysokie rachunki.
Czy nie ma odwrotu od umowy podpisanej w domu z nową firmą, udającą PGE? - Ważny jest czas reakcji - twierdzi Majewski. - Od momentu podpisania umowy zawartej poza biurem obsługi klienta mamy 14 dnia na odstąpienie od niej. Jeśli ten termin minął, w zasadzie nic nie możemy zrobić. Oczywiście, jeśli czujemy się pokrzywdzeni, oszukani, zawsze możemy powiadomić rzecznika praw konsumenta lub odpowiednią delegaturę rzecznika ochrony konkurencji i konsumenta.
Jak nie dać się oszukać na niższe rachunki
- Zapytajmy, jaką firmę reprezentuje handlowiec i sprawdźmy jego tożsamość. Pracownicy PGE mogą nas odwiedzić w domu, ale tylko wtedy, gdy spisują dane licznikowe o zużyciu energii. W żadnym wypadku nie chodzimy po mieszkaniach i nie proponujemy podpisywania nowych umów. Mamy rozwiniętą infolinię, biura obsługi klienta i punkty sprzedaży. Jeśli zatem ktoś puka do drzwi i proponuje takie usługi mówiąc, że jest naszym pracownikiem, powinna się nam zapalić czerwona lampka. Trzeba sprawdzić, co zostało zaproponowane w pakiecie poza energią elektryczną - radzi rzecznik PGE Obrót.
Akcja edukacyjna PGE „Daj się oświecić”, prowadzona w 17 miastach najbardziej narażonych na działalność nieuczciwych sprzedawców, podających się za pracowników z elektrowni pokazała, że aż 42 proc. Polaków podpisuje umowę bez czytania regulaminu.
Krzysztof Drabik, miejski rzecznik praw konsumenta w Przemyślu przypomina, że zawierając umowę poza lokalem przedsiębiorstwa, czyli np. w domu mamy 14 dni na odstąpienie od niej. Trzeba wysłać pisemne wypowiedzenie, najlepiej listem poleconym.
Co w sytuacji, gdy zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez handlowca co do firmy, z której dzwoni, a od podpisania umowy minęło 14 dni? - Jeżeli zostaliśmy wprowadzeni w błąd, poprzez nieuczciwe praktyki, to istnieją przesłanki do odstąpienia od umowy, bez żadnych konsekwencji - mówi Drabik.