Odurzony metanolem: I stała się jasność
Zostałem oświecony. Nie, nie! Spokojnie, to nie wpływ częstego przebywania w oparach metanolu i innych substancji. Oświecił mnie rzecznik naszej ekstraligi Przemysław Szymkowiak, który napisał do „GL” w sprawie świateł na „Jancarzu”.
Historia jest pyszna i tym, którzy nie wiedzą donoszę, że od sezonu 2016 światła na stadionach najlepszej ligi na świecie mają emitować 1.800 luksów. Kto odpowiada za ten luksus? Oczywiście gospodarze obiektów. Z wnikliwych badań wynika, że przy Śląskiej, gdzie mamy jeden z trzech (drugi widziałem w Toruniu, a trzeci w Togliatti) bardzo nowoczesnych stadionów żużlowych na świecie jest 1.600 i trzeba wkręcić dodatkowe żarówki. Spory wydatek spocznie na barkach miasta, które ponosi już inne znaczące koszty utrzymania tej sportowej „monokultury”.
Rzecznik Szymkowiak rzeczowo wyjaśnił, że w cieniu świateł stoi PZMot. To centrala zapisała w regulaminie stosowny punkt, bo tego życzy sobie telewizja, która kupiła prawa do transmisji. Dalej czytamy, że wymóg wcale nie pojawił się w dobie kryzysu w polskim żużlu, ale w 2014, kiedy mieliśmy pełny rozkwit dyscypliny i takie widoki na przyszłość, że z wrażenia prawie wypadłem z okna. Redaktor Szymkowiak rzeczowo dodaje, że kluby wiedziały o nadchodzącej zmianie i... No właśnie. I co? Czy to znaczy, że od dwóch lat powinny zbierać kasę na lepsze światła?
Panowie z PZMot. i Ekstraligi zachowują się tak, jakby nie wiedzieli, że polski żużel jeździ na miejskich stadionach. A może przeciwnie? Z premedytacją zmuszają zarządców obiektów do kosztownej modernizacji za pieniądze mieszkańców. Grzejemy się w świetle reflektorów, kasę za prawa do transmisji chętnie przytulamy, ale żarówki i prąd proszę sobie sprawić we własnym zakresie. Nie podoba mi się takie załatwienie sprawy. Wspominałem już w tym miejscu ludzi, którzy sprawiają wrażenie oderwanych od rzeczywistości. Cóż, władze polskiego żużla i ekstraligi zajmują honorowe miejsce na oddziale chroników.
Panów z centrali zapraszam do Tarnowa, gdzie w niewątpliwie luksusowych warunkach będą mogli delektować się „szlaką” na pękającej u podstawy trybunie. Zachęcam także do wizyty na arenie w Grudziądzu. Szczególnie wygodne miejscówki pysznią się na pierwszym wirażu. Gustowne betonowe siedziska są naprawdę godne polecenia. Niestety, nie ma już budowlanego rusztowania z pomostami dla dziennikarzy we Wrocławiu, ale stoi nawiązujący stylistyką barak w Rzeszowie. Dwa razy byłem tam w upalne lato i wszyscy wewnątrz wspaniale się prezentowaliśmy z zaciekami na torsach oraz pod pachami. Skoro już podniosłem temperaturę to zachęcam również do odwiedzania rozgrzanych przenośnych toalet, które są aromatycznym dodatkiem do upragnionych spalin i potrafią wycisnąć łzy nawet u największego twardziela. Ekstraliga! Zapewniam.
Tak szczerze mówiąc to na większości stadionów żużlowych w Polsce należałoby raczej podążyć nie w stronę luksusu, ale zaciemnienia. Autentycznie. W szarówce lub głębokiej czerni nie widać biedy, która chwilami aż piszczy na zapleczu. Gorzowa i Zielonej Góry to oczywiście nie dotyczy. My tu będziemy błyszczeli. Jak choinka na deptaku.