Stanisław Kapłoński zmarł 4 lutego br. Miał 81 lat.
O panu Stanisławie pisaliśmy kilka razy, nie tylko na łamach „Albumu”. Na początku grudnia ubiegłego roku w „Magazynie bydgoskim” pan Stanisław opowiadał, że choć już od kilku lat jest na emeryturze, to nie potrafi usiedzieć w miejscu. Dlatego też zamierza wykonać 20 płaskorzeźb wybitnych Polaków. Słowa dotrzymał. W styczniu wszystkie płaskorzeźby były już gotowe. Pan Stanisław zamierzał zabrać się za wykonywanie witraży. Niestety, nie zdążył.
Stanisław Kapłoński nie był rodowitym bydgoszczaninem. Urodził się 6 maja 1934 roku w Górze, wiosce pod Żninem. To tutaj zainteresował się sztuką. Na początku było to kowalstwo artystyczne. Przez cztery lata wykonywał żyrandole, okucia, ozdobne kraty, świeczniki, popielniczki, a nawet broszki damskie. Cieszyły się one ogromną popularnością. Można je było kupić w „Cepelii”. Poza tym sto świeczników zalazło swoich nabywców w Szwecji i we Włoszech.
Tę życiową pasję Stanisław Kapłoński łączył z pracą zawodową. Przez dziesięć lat był kierownikiem warsztatów w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Gogółkowie, niedaleko Żnina. Następnie znalazł pracę w szkole zawodowej w Żninie.
Dalsze losy związał z Bydgoszczą, dokąd przeprowadził się w 1972 roku. W Zespole Szkół Mechanicznych nr 1 uczył rysunku technicznego oraz prac praktyczno-technicznych. W każdej z placówek dał się poznać nie tylko jako znakomity nauczyciel, ale również jako przyjaciel uczniów, który organizował im czas wolny i pomagał w trudnych sytuacjach.
Na swoim koncie pan Stanisław miał kilkaset rzeźb i obrazów. Np. w latach 1981-1983 wykonał z drewna komplet głów królów i książąt polskich. Wszystkie one zostały umieszczone w kasetonach 150x150 mm, wyrzeźbione na wzór „głów wawelskich”.
Spod jego ręki wyszły też obrazy. Pierwszy przedstawiał morze. A dokładniej falę morską, która rozbijała się o skały. Potem namalował głowę Pana Jezusa, następnie świętego Piotra i Ojca Świętego Jana Pawła II, a niedawno portret papieża Franciszka.
W bogatej twórczości bydgoszczanina bardzo ważne miejsce zajmowała twórczość sakralna. Łącznie w całym swoim życiu wykonał ponad czterysta krzyży oraz aż siedemnaście stacji drogi krzyżowej. Wyrzeźbił je w dębinie. Pierwsza kompletna droga krzyżowa trafiła do kościoła przy ul. Artyleryjskiej. Pan Stanisław doczekał się siedemnastu wystaw swoich prac w naszym regionie. Ubolewał, że ani jedna wystawa nie odbyła się w Bydgoszczy.
- Swoją twórczość tata dedykował swojej żonie, a mojej Mamie - Urszuli. Zmarła 1 grudnia 2005 roku. Drugą osobą, której wiele zawdzięczał, jest pani Irena Woźniak, z którą Tata spędził dziewięć lat po śmierci Mamy - mówi Dariusz Kapłoński, syn zmarłego artysty.
Stanisław Kapłoński został pochowany na cmentarzu parafialnym przy ul Artyleryjskiej w Bydgoszczy.