Odnaleźli obrońców Festung Oppeln, ale zagadka pozostała
Szczątki kilkunastu niemieckich żołnierzy wydobyto wczoraj z mogił przy ulicy Niemodlińskiej. Teraz będzie ich można godnie pochować, a być może także zidentyfikować.
Mogiły znajdowały się na terenie niewielkiego cmentarza, o którego istnieniu wielu opolan nawet nie wie. Tymczasem w styczniu 1945 roku to właśnie tu pochowano niemieckich żołnierzy, którzy walczyli z Rosjanami o Festung Oppeln.
- Z dokumentów, do jakich dotarłem, wynika, że pochowano tu głównie żołnierzy 281. batalionu Volkssturmu, którzy wpadli w zasadzkę pod Żelazną - opowiada Jacek Cielecki, pasjonat historii, współpracujący z Pracownią Badań Historycznych i Archeologicznych Pomost z Poznania, która prowadzi poszukiwania.
Volkssturm był formacją o charakterze pospolitego ruszenia, wprowadzoną przez Niemców w ostatniej fazie II wojny światowej. Dominowały w niej osoby, których wojsko nie powoływało ze względu na wiek.
- Powstawały oddziały słabo uzbrojone, często nie miały też wojskowego ekwipunku - opowiada Cielecki. - Ci, którzy zginęli pod Żelazną, pochodzili z obecnego Opola oraz okolic. Z zachowanych kości wynika, że byli to głównie starsi mężczyźni.
Na cmentarzu przy ulicy Niemodlińskiej do tej pory stał krzyż, na którym zapisano siedem nazwisk, a także datę 24 stycznia 1945 roku. Była również informacja o pojedynczym grobie, jaki znajdował się tuż obok mogiły. Tymczasem poszukiwacze znaleźli szczątki aż 12 osób. Wiele wskazuje na to, że w dwóch mogiłach byli żołnierze, których rodziny wciąż czekają na informacje o miejscu śmierci i pochówku.
- To, że żołnierzy jest więcej, nas nie zaskakuje - przyznaje Adam Białas z Pomostu. - W rozgardiaszu wojennym często zdarzało się, że chowano więcej osób w danym miejscu, a potem pamięć o tym zanikała. Takie sytuacje pokazują też sens naszej pracy. Teraz można będzie te zapomniane ofiary wojny godnie pochować, a także spróbować je zidentyfikować.
Podczas ekshumacji znaleziono fragmenty ubrań, butów, a także jeden nieśmiertelnik oraz znaczek pracownika dawnej huty w Ozimku. To dzięki takim drobiazgom jest szansa, że uda się zidentyfikować żołnierzy pochowanych w Opolu.
- Czasem się udaje, czasem nie, to żmudna praca, ale wiemy, że są osoby, które wciąż czekają na informacje o tym, jaki los spotkał ich bliskich - mówi Białas.
Szczątki żołnierzy trafiają na cmentarz wojenny w Nadolicach pod Wrocławiem. Szacuje się, że w granicach obecnej Polski podczas II wojny światowej zginęło pół miliona niemieckich żołnierzy.