Od złych odżywek aż do ,,koksu”. Oni mieli do czynienia z dopingiem
Czasem chodziło „zaledwie” o odżywkę, czasem o słynne EPO. Jego wykrycie zwykle mocno komplikowało, a czasem nawet kończyło kariery dobrze zapowiadających się sportowców. Oto przegląd lubuskich ,,afer” w ostatnich latach.
Bracia Szczepaniakowie
Jedna z większych w historii wpadek dopingowych lubuskich sportowców dotyczyła braci Szczepaniaków. Skala też była duża, bo w ich przypadku nie było marginesu na tłumaczenie się przypadkowym zażyciem odżywki. W ich organizmach wykryto odmianę erytropoetyny (EPO) - środka stosowanego przez m.in. kolarzy i zwiększającego wydolność. Paweł Szczepaniak stracił złoty medal młodzieżowych mistrz świata w kolarstwie przełajowym w Taborze w 2010 r.
Zawodnik został zdyskwalifikowany na osiem lat (był już wcześniej karany za doping). Jego młodszy brat Kacper został natomiast zdyskwalifikowany na cztery lata i stracił srebrny medal z tej samej imprezy. - Jestem w szoku. Przed mistrzostwami świata w Taborze mieliśmy rozmowę ze wszystkimi zawodnikami na temat dopingu i każdy zapewniał, że jest czysty.
Poświęciłem przełajom kilka ładnych lat, a teraz jest mi po prostu przykro - powiedział trener kadry Jan Antkowiak. - Na stare lata chciałem mieć trochę radości i satysfakcji, a tu taki wstyd! - mówił trener POM Strzelce Kraj. Józef Szymański. - Wszyscy jesteśmy załamani. Zorganizowaliśmy wielką fetę na cześć mistrzów, tymczasem oni okazali się oszustami. Co tu dużo mówić: wyszliśmy na durniów!
Igor Waliłko
To było wielkie zaskoczenie, bo dotyczyło 12-letniego zawodnika. W lipcu 2010 u młodego kartingowca z Zielonej Góry Igora Waliłki po kolejnej rundzie mistrzostw Niemiec w Ampfing stwierdzono obecność niketamidu. To stymulant wpisany na listę zakazanych w sporcie, który należy jednak do pierwszej i najlżejszej z sześciu kategorii. Karą było dwuletnie zawieszenie.
- Niketamid to środek, który występuje w cukierkach energetyzujących, w tym bardzo popularnych, głównie w Szwajcarii, które są alternatywą dla Red Bulla - mówił jego ojciec i menedżer Rafał Waliłko. - Nie wiem, nie wykluczam, może syn zjadł taki cukierek w trakcie weekendu wyścigowego, może ktoś go poczęstował. Nie chciałbym podawać w wątpliwość tego, że ten zakazany środek był w jego organizmie, ale bez przesady. Do tej pory nigdy mi przez myśl nie przeszło, żeby zamiast koncentracji przed przygotowania - mi do wyścigu, myśleć dodatkowo, aby chować torbę z rzeczami kartingowymi, bidony z napojami, kontrolować jedzenie.
Namioty, w których znajdują się zawodnicy na padoku, są dostępne dla wszystkich osób znajdujących się w tym miejscu. Nikt nie zamyka ich na klucz. Taka kara jest szokująca! Zawodnik odcierpiał karę, wrócił na tor, a dziś ściga się już w Formule 3 i fachowcy wróżą mu wielką przyszłość.
Łukasz Klekot
W 2012 r. pięcioboista Łukasz Klekot, zawodnik ZKS Drzonków, wicemistrz Europy i dwukrotny mistrz Polski, był murowanym kandydatem do startu w Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Jednak w lipcu 2012 r. brama na te prestiżowe zawody zamknęła się z hukiem. W jego organizmie wykryto obecność zakazanych środków. Sportowiec wspomagał się na własną rękę medykamentami zawierającymi niedozwolone substancje. Twierdził jednak, iż nie wiedział, że zażywane przez niego środki są niedozwolone.
- W obliczu startu na igrzyskach nie wolno im bez konsultacji sięgać nawet po krople do nosa. Tymczasem Łukasz sięgnął po coś na własną rękę. Sam kupił coś w aptece czy zamówił w internecie, to już nieistotne. Mówił, że nie spodziewał się po tych środkach dodatkowego ładunku mocy. Chciał po prostu lepiej znosić trudy treningów. Jako klub i kadra Polski odcinamy się od takiego postępowania - orzekł jego trener Piotr Maciaszczyk. - Jestem zdruzgotany tą sytuacją - powiedział dyrektor ZKS-u Sebastian Jagiełowicz. - Tak się cieszyliśmy, że mamy dwóch olimpijczyków. Łukasz odniósł największy sukces w karierze, awansując do kadry na igrzyska, a tu coś takiego! Półtoraroczna dyskwalifikacja skończyła się w lutym 2014 r. Zawodnik w trakcie kary służył w wojsku i trenował tzw. pięciobój wojskowy. Pracował też jako ratownik na basenie.
Mirela Olczak
Pływaczka klubu MKP Słowianka Gorzów Wlkp. także miała szansę na występ na londyńskich igrzyskach. Była trzykrotną złotą medalistką mistrzostw Europy juniorów. W 2011 r. w jej organizmie wykryto dwa niedozwolone środki dopingujące, m.in. specyfik o nazwie metyloheksanamina (pochodna efedryny). Sprawa wyszła na jaw dzień przed rozpoczęciem mistrzostw Europy na krótkim basenie w Szczecinie. - Popełniłam błąd. Duży błąd. Taki, który może mnie skreślić u niektórych osób. Tych, które na mnie liczyły. Straciłam stypendia prezydenta miasta, marszałka województwa i Słowianki. Także indywidualny tryb nauki w Zespole Szkół Sportowych.
W moim działaniu nie było żadnej premedytacji. Najwyżej brak rozsądku. Po wakacjach sporo przytyłam. Zaczęłam rozmawiać z koleżankami na temat odchudzania. Wtedy zaufane osoby z pływackiego światka, ale nie z gorzowskiego klubu, poleciły mi specyfik na zbicie wagi. Mocno go reklamowały. Zapewniały o jego czystości - tłumaczyła Olczak. W 2013 Światowa Agencja Antydopingowa podtrzymała decyzję związku o dyskwalifikacji zawodniczki na jeden rok.
Patryk Dudek
W sierpniu 2014 r. jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, że w organizmie Patryka Dudka wykryto niedozwolony środek pobudzający - metyloheksanaminę. Badanie przeprowadzono po ligowym, czerwcowym meczu ze Stalą Gorzów. Zawodnik Falubazu wydał oświadczenie, w którym zapewnił, że nigdy świadomie nie stosował środków dopingujących.
Niedozwolona substancja mogła znaleźć się w jego organizmie na skutek podawanych mu odżywek. Komisja dyscyplinarna GKSŻ zawiesiła Dudka na rok, nałożono na niego także grzywnę finansową w wysokości 5 tys. zł. Duzers został również skreślony z kadry narodowej i dostał zakaz startów w reprezentacji przez dwa lata (karę skrócono do roku). Po odbyciu kary żużlowiec wrócił na tor i skutecznie walczył w drugiej części sezonu w 2015 r.
Aleksandr Łoktajew
Po meczu SPAR Falubazu w Toruniu w czerwcu 2015 r. w organizmie Aleksandra Łoktajewa wykryto THC - substancję psychoaktywnąj zawartą w konopiach. Zawodnik od razu przyznał się, że pociągnął dymka na jakiejś imprezie podczas pobytu za naszą wschodnią granicą. Został zdyskwalifikowany na rok. Gorzej, że bonusowy punkt zdobyty w Toruniu został odebrany i właśnie jego zabrakło do awansu do play-off , co Falubaz przypłacił kryzysem finansowym. Zdenerwowany Robert Dowhan napisał wtedy: „Sasza, przykre, nieodpowiedzialne, żałosne!!! Życzę udanego powrotu i długich wakacji na Ukrainie lub w Rosji!!!”.
Sebastian Szczepański
Na początku grudnia 2015 r. wystrzelił talent Sebastiana Szczepańskiego. Pływak Kornera Zielona Góra zdobył dwa brązowe medale mistrzostw Europy. W takcie mistrzostw Polski w Lublinie (gdzie zdobył kilka złotych krążków) został poddany kontroli. Jak się okazało, zawodnik przyjmował trzy substancje: dehydrochlorometylotestosteron, stanozolol i klomifen.
Szczepański wpadł już przed trzema laty, kiedy był jeszcze juniorem. Wówczas został potraktowany dość łagodnie, dostał tylko pół roku zawieszenia. Teraz grozi mu wieloletnia dyskwalifikacja, która oznacza praktycznie koniec kariery pływaka. - Co mogę powiedzieć? Jestem zaskoczony i załamany... Nic tylko rozkładać ręce. Igrzyska za pasem, wszystko jest przekreślone. No koniec... - przyznał rozgoryczony trener Zbigniew Pietrzyk.