Konstancja Śliżewska

Od tatuatora do malarza. Sekrety mistrza [ROZMOWA]

Marek „Krasnal” Andrearczyk przy pracy. - Na pewno coraz więcej ludzi będzie chciało się tatuować - mówi. Impreza w Dortmundzie to największy festiwal Fot. Radek Koleśnik Marek „Krasnal” Andrearczyk przy pracy. - Na pewno coraz więcej ludzi będzie chciało się tatuować - mówi. Impreza w Dortmundzie to największy festiwal tatuażu w Europie
Konstancja Śliżewska

Koszalinianin Marek „Krasnal” Andrearczyk zajął II miejsce na mistrzostwach tatuażystów Tatoo Show Dortmund.

Przede wszystkim gratulacje. Jakie to uczucie, gdy Twoja ciężka praca zostaje doceniona na tak ważnym festiwalu?

Nie spodziewałem się, nie na takim festiwalu. Widziałem, co ludzie tam robili i w pewnym momencie zwątpiłem. A gdy wyczytali Koszalin, Lots of Ink, to tak mnie wmurowało, że wszyscy musieli mnie wołać na scenę.

Jakie były Twoje początki?

Pierwszy raz styczność z tatuażem miałem w wieku 14, 15 lat. Nie można powiedzieć, że coś zamierzałem, bo do 20. roku życia nie planowałem nic. Po prostu to robiłem. To były czasy, gdy nie było salonów tatuaży w Polsce. Tatuaż był wtedy undergroundowy. Ludzie mówią, że to wyszło z więzienia, ale to nieprawda. To wyszło z osiedli. Dzieciakom się nudziło, więc zaczęły bazgrać. Gdy się uczyłem, po szkole tatuowałem. O przyszłości zacząłem myśleć dopiero, gdy trafiłem do pierwszego w Koszalinie studia tatuażu. Cały ten okres 19 lat to były wzloty i upadki. Teraz się to dopiero ustabilizowało.

Na kiedy można się do Ciebie zapisać na tatuaż?

Tu jest problem, bo nie mam terminów. Mamy je wstrzymane na ok. 1,5 roku do przodu. Prowadzę dwa salony - jeden w Niemczech, drugi w Polsce. Muszę to czasowo poukładać. Szczególnie teraz. Konkurs dodał nam klientów, ruch na stronach jest przeogromny.

Jaka jest według Ciebie przyszłość tatuaży?

Trudne pytanie. Na pewno coraz więcej ludzi będzie chciało się tatuować. Liczba z roku na rok rośnie. Widzę to w Niemczech. Tu nie ma osoby, która nie miałaby tatuażu. Plemiona się tatuowały, w Japonii się tatuują - to jest wpisane w ich kulturę. My może nie mamy takiej tradycji, ale będziemy się tatuować, bo człowieka ciągnie do tuszu.

A Twoje plany na przyszłość?

Dążę do jakiegoś poziomu, powoli mi to wychodzi. Przez ostatnie dwa lata maluję obrazy olejne. To takie dodatkowe hobby. Myślę nad jakąś wystawą w Koszalinie, ale jeszcze brakuje mi dziesięciu obrazów. Muszę pogodzić to czasowo z pracą w studiu i przyjemnościami poza pracą. W tym roku myślę, że pojadę jeszcze na dwa festiwale. Przyszłego roku nie planuję, myślę, że zacznę go dopiero w styczniu.

Konstancja Śliżewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.