Od samego początku wybaczyłem Pawłowi
22-letni Paweł K. z Żar nie pójdzie do więzienia, a na leczenie do ośrodka. W lipcu zeszłego roku ugodził nożem swego ojczyma.
Kilka dni temu został zwolniony z zielonogórskiego aresztu. Razem z matką, i ojczymem wrócił do Żar, do rodzinnego domu. Tam czeka na skierowanie do szpitala.
- Wiem, że Paweł nie zrobił tego z premedytacją, starałem się by miał wyrok w zawieszeniu lub skierowanie na leczenie. Paweł się pogubił..., dawno mu wybaczyłem - opowiadał ze łzami w oczach Dariusz Jackowski, ojczym 22-latka.
- Chcę go traktować jak syna. Gdy to się stało wrócił do domu pod wpływem alkoholu, chcieliśmy go z żoną zatrzymać, by nie zrobił niczego głupiego, a on koniecznie chciał wyjść z domu. Wyzywał matkę, więc stanąłem w jej obronie. Przytrzymywaliśmy go, wtedy chwycił za nóż i mnie ranił - opowiada Dariusz Jackowski.
Mężczyzna dostał cztery ciosy. Na szczęście przeżył. Do zajścia doszło 15 lipca zeszłego roku. Od tamtej pory 22-latek siedział w areszcie. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. W Sądzie Okręgowym w Zielonej Górze odbyły się cztery sprawy sądowe, na których przesłuchano świadków, zespoły biegłych psychiatrów i psychologów.
Chłopak nie miał łatwego dzieciństwa, jego ojciec przez lata znęcał się nad rodziną. Psychicznie i fizycznie. Bił nie tylko żonę, ale i dwóch synów. W tej chwili obaj są już dorośli, mają orzeczenia o niepełnosprawności. Domowe awantury wiecznie pijanego ojca, obelżywości i zło jakim „karmił” rodzinę, musiały się odbić na psychice chłopców. Mimo starań matki, która broniła ich jak lwica i najlepiej jak potrafiła się nimi opiekowała.
Na rozprawie sąd ujawnił akta ze sprawy o znęcanie się nad rodziną. -Przeżyliśmy gehennę- mówi Elżbieta Jackowska, matka Pawła.- Jak sąd czytał to, co robił mi były mąż, jak nas traktował przez kilkanaście lat, a po policzkach Pawła płynęły łzy...
- Zrozumiałem co zrobiłem, dopiero jak trafiłem do więzienia opowiadał tuż po powrocie z aresztu Paweł.- To musiało być moje przeznaczenie, bym cokolwiek do mnie dotarło. Wstyd mi, że przebywałem w takim miejscu. W areszcie nie spotkało mnie nic złego, ale jak tam trafiłem poznałem jaką wartość ma wolność. Na początku myślałem, że po trzech miesiącach wyjdę na wolność, ale gdy dowiedziałem się, że muszę wracać do celi załamałem się.Wszystkim młodym radzę by nie popełniali tych samych błędów, co ja. Jestem wdzięczny mamie i Darkowi, że mnie nie zostawili,a odwiedzali mnie, zabiegali o mniejszy wymiar kary. Przed tym traktowałem Darka jako przyjaciela matki, jak obcego, teraz Darek jest dla mnie jak ojciec.
Młody człowiek przesiedział w areszcie 9 miesięcy. Podczas wizyty w żarskiej redakcji wyznał, że przez cały ten czas marzył o jednym, by wyjść z matką i ojczymem na spacer do parku. Jak nigdy dotąd bał się reakcji sąsiadów...