Od redaktora: Nagła epidemia wśród lekarzy urazówki
Trwa przeciąganie liny między dyrektorem i lekarzami ze szpitala im. Kopernika. Jedna i druga strona pręży muskuły, a najbardziej tracą na tym pacjenci.
Konflikt trwa od kilku dni, ale chyba wszyscy żywili nadzieję, że uda się go rozwiązać i sytuacja w jedynym w województwie łódzkim centrum urazowym wróci do normy. Niestety, tak się nie stało. Teraz okazuje się, że tych poważne rannych pacjentów trzeba będzie wozić do placówek w innych województwach. Strach pomyśleć, co może się stać podczas tak długiego transportu. Mało tego: siedmiu lekarzy z urazówki postanowiło pójść na zwolnienie, a trzech wzięło urlopy na żądanie. Naprawdę trudno uwierzyć w to, że jednego dnia cała dziesiątka nagle się rozchorowała.
Rozumiem żądania medyków. Uczyli się przez wiele lat, a teraz chcą dobrze zarabiać. Ja też bym sobie życzył, żeby do lekarzy nie było kolejek, leczył mnie dobrze wypoczęty i pełen empatii specjalista, który nie musi zasuwać przez całą dobę na kilku etatach, a swoim pacjentom może poświęcić więcej czasu, żeby postawić trafną diagnozę.
Obawiam się jednak, że grupowa ucieczka na zwolnienie protestującym lekarzom zwolenników nie przysporzy. Ciekawi mnie także inna kwestia. Czy Zakład Ubezpieczeń Społecznych sprawdzi, czy wystawienie tych zwolnień było uzasadnione. Jak Państwo myślą?